18-latka była molestowana, więc odebrano jej córkę. "Ja decyduję o tym, kim jestem, a nie moja przeszłość"

Ivana Brønlund
18-latka była molestowana, więc odebrano jej córkę. "Ja decyduję o tym, kim jestem, a nie moja przeszłość"
Źródło: Marcin Masewicz/Fakty o Świecie TVN24 BiS
Córkę miała przy sobie jedynie przez godzinę. 18-latce pochodzącej z Grenlandii władze duńskiej gminy odebrały córkę na podstawie zakazanych już testów kompetencji rodzicielskich. Sprawa wywołała oburzenie, protesty i dyskusję o traktowaniu rdzennych mieszkańców Grenlandii. 

Aviaja-Luuna urodziła się cała i zdrowa. Odebrano ją matce godzinę po porodzie. - To było takie straszne, kiedy dowiedziałam się, że gmina chce mi odebrać moją córkę - wspomina Ivana Brønlund.

O tej decyzji Ivana dowiedziała się jeszcze, kiedy była w ciąży. W kwietniu władze miasta Taastrup pod Kopenhagą, gdzie kobieta mieszka razem z matką, skierowały ją na tak zwany test kompetencji rodzicielskich, w skrócie FKU. 18-latka, pochodząca z Grenlandii, od początku podchodziła do całej sytuacji z niepokojem. Zaczęła też dokumentować to, co działo się podczas konsultacji.

"Psycholog uważa, że ​​istnieje ryzyko, że nieumyślnie zaniedbam moją nienarodzoną córkę, z powodu tego, jak byłam traktowana przez ojca, a także mojej niewyleczonej traumy i zespołu stresu pourazowego" - czytamy we wpisie z 17 czerwca. - Odebrali mi moją największą radość, kiedy jeszcze byłam w ciąży - mówi Ivana Brønlund.

Przepisy już wcześniej zostały zmienione

Prosto ze szpitala Aviaja została przewieziona do opieki zastępczej. Ivana może widywać córkę raz na dwa tygodnie, przez dwie godziny. Jej pierwsze spotkanie zostało skrócone, bo, jak twierdzili pracownicy opieki, dziewczynka wyglądała na przemęczoną.

Kiedy Ivana nagłośniła swoją historię, w Danii wybuchł skandal. Dziennikarze szybko zwrócili uwagę, że przepisy dotyczące testów kompetencji rodzicielskich wobec imigrantek pochodzenia grenlandzkiego zostały zniesione w maju, a dziewczynka urodziła się trzy miesiące później.

Na nowo rozgorzała też dyskusja o samym badaniu, które już wcześniej okrzyknięto mianem rasistowskiego, a które mimo to przez lata było stosowane w duńskim prawodawstwie. Na to, że dyskryminuje ono kulturę grenlandzką, wskazywał między innymi Duński Instytut Praw Człowieka.

Tym, co według badającego Ivanę zespołu miało ją dyskwalifikować jako przyszłą matkę, było to, że 18-latka w młodości była molestowana przez adopcyjnego ojca.

- To ja decyduję o tym, kim jestem, a nie moja przeszłość. Żyję tu i teraz. Tak jak wszyscy, kiedy dowiadujesz się, że zostaniesz rodzicem, robisz wszystko, co możesz, aby stać się najlepszą wersją siebie. Ja też tak zrobiłam - mówi Ivana Brønlund.

Skomplikowane relacje Danii i Grenlandii

Po nagłośnieniu sprawy i licznych protestach, również w Grenlandii, a nawet w Islandii, duńska minister spraw społecznych zwróciła się do lokalnych władz o wyjaśnienia. Historia Ivany i jej córki przypomniała przy okazji mroczną przeszłość w relacjach Danii z Grenlandią.

W latach 50. ubiegłego wieku, w ramach eksperymentu społecznego, dzieci z inuickich osad były wysyłane na wychowanie do Danii. Większość z nich wróciła później na wyspę z problemami psychicznymi, co często kończyło się tragicznie. Za tamten proceder premier Danii Mette Frederiksen w 2020 roku wystosowała oficjalne przeprosiny.

Ivana na przeprosiny nie liczy. Chce tylko jednego. - Mam nadzieję, że moja córeczka wróci do mnie. Tęsknię za nią każdego dnia - podkreśla. Jej zażaleniem 16 września ma się zająć lokalny sąd.

Czytaj także: