Słuchając, jak członkowie PKW męczą się podając wyniki wyborów, można zaryzykować stwierdzenie, że samo liczenie głosów to drobiazg przy próbie ich poprawnego przeczytania.
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej - Stefan Jaworski - podając liczbę uprawnionych do głosowania powiedział, że było ich ponad 14 milionów 750 tysięcy 311. Jednak już przy odczytywaniu liczby oddanych głosów przypadek zmienił i przewodniczący oznajmił, że było ich: 12 miliony 963 tysiące 547.
Problemy dotyczyły także innych członków komisji. - Wydano karty do głosowania osiem milionów czterdzieści dwa tysiące stu czterdziestu jeden osobom - wymieniał Andrzej Kisielewicz.
Treść ważniejsza od formy
- Ci, którzy mają wygłosić te słowa, bardzo uważają. Tyle, że oni uważają raczej na to, żeby nie pomylić się w liczbach, niż żeby nie pomylić się w formach gramatycznych - tłumaczy językoznawca - profesor Jerzy Bralczyk.
Pułapki zastawia też kalendarz. - Piątego lipca dwutysięcznego dziesiątego roku - mówił Stefan Jaworski podając datę. Poprawnie jest jednak: dwa tysiące dziesiątego roku.
- Mówiliśmy: "rok dwutysięczny" i wszystko było w porządku. Tam nie było żadnych liczb później. Ale potem jest "dwa tysiące pierwszy" i myślę, że już około dwa tysiące dwudziestego pierwszego przestaniemy już mieć z tym kłopoty - wyraził nadzieję profesor.
Przyspieszony kurs u prof. Bralczyka/TVN24
Źródło: Fakty TVN