W Rzymie, w podziemiach Koloseum, po raz pierwszy otwarto dla zwiedzających tzw. Przejście Kommodusa. To sekretny tunel od pierwszego wieku naszej ery używany przez cesarzy, którzy przechodzili nim do przeznaczonych dla nich honorowych miejsc na widowni. Przejście otwarto po długich i gruntownych pracach konserwatorskich.
Na razie udostępniono około 30 metrów korytarza, ale prace przy jego konserwacji będą kontynuowane, by zwiedzający mogli przejść przez cały tunel. - To przejście zostało otwarte dla publiczności po raz pierwszy. Dzięki temu odwiedzający będą mogli zobaczyć, jak wyglądało życie cesarza - powiedziała archeolożka Barbara Nazzaro.
Kim był Kommodus?
Kommodus był cesarzem rzymskim, synem Marka Aureliusza. Żył w latach 161-192 i zasłynął rządami twardej ręki. Jest opisywany jako cesarz ekstrawagancki, okrutny i zdeprawowany. Nosił skórę lwa i maczugę. Podczas organizowanych w Koloseum widowisk sam też występował jako gladiator. Jego postać przypomniał film Ridleya Scotta, gdzie w rolę Kommodusa wcielił się Joaquin Phoenix.
Przejście zostało odkryte przez archeologów dopiero w XIX wieku. Nosi imię Kommodusa, ponieważ - według źródeł historycznych - przeżył on próbę zamachu właśnie w podziemnym przejściu. Cesarz był celem wielu spisków i bał się zamachu. Miał nawet kazać zainstalować na końcu korytarza tunelu lustro, by mógł zobaczyć, czy na zakręcie nie czyhają na niego wrogowie - przypomniał dziennik "Il Messaggero". - To było tajne, ekskluzywne i chronione przejście. Pamiętajmy, że w Koloseum mieściło się do 50 tysięcy osób, wśród których mogli być zamachowcy - powiedziała kierująca zespołem archeologów Federica Rinaldi.
Tajne przejście w Koloseum było bogato zdobione. Ściany były pierwotnie wyłożone marmurem, który z czasem zastąpiły malowidła i płaskorzeźby przedstawiające pejzaże oraz sceny z mitologii i nawiązujące do spektakli na arenie amfiteatru. Dzięki przeprowadzonym pracom można zobaczyć wiele z zachowanych zdobień ścian i sufitu.
Autorka/Autor: pb//am
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ANSA/MASSIMO PERCOSSI