Członkowie brytyjskiej kapeli The Zimmers udowodnili, że na emeryturze wcale nie trzeba siedzieć w domu w papciach przed telewizorem. Zespół, którego średnia wieku wynosi 80 lat, właśnie rozpoczął promocję najnowszej płyty. Podczas koncertu w Berlinie, żartowali: "Miejmy nadzieję, że nie będą nas ścigać fanki. Nie biegamy już tak szybko jak kiedyś".
Zespół udowodnił w weekend, że kondycji mogą im pozazdrościć boysbandy, mimo że jego dwaj członkowie mają po 102 lata, a wokalista Alf Carretta 91. Zespół świętuje właśnie premierę swego albumu "Lust for Life" ("Żądza Życia"). Berliński koncert, zorganizowany w jednym z centrów handlowych, wzbudził sensację w niemieckiej stolicy. Niemalże wszystkie gazety opisywały to wydarzenie na pierwszych stronach.
"Jesteśmy starzy, ale nie martwi"
Menadżer zespołu Dave Palmer podkreśla, że The Zimmers zostali przyjęci wręcz entuzjastycznie i celowo wybrali Niemcy na premierę swego albumu, ponieważ tamtejsza publiczność okazuje seniorom znacznie więcej szacunku niż Brytyjczycy. I dodaje: - Jesteśmy starzy, ale nie martwi.
50-ciu przebojowych seniorów
The Zimmers to zespół 50-osobowy. Jego nazwa ironicznie nawiązuje do terminu "zimmer frame", jakim w języku angielskim określa się balkonik pomagający chodzić ludziom starszym i niepełnosprawnym.
Najnowszy album zespołu pt. "Lust for Life", to 14 przebojów, m.in. Erica Claptona, The Beatles i Franka Sinatry.
Teledysk w głównej plejerce, nie najnowszy, bo z ubiegłego roku pokazuje, iz staruszkowie mają do siebie spory dystans.
Źródło: PAP