- Dzwonię i dzwonię i nic. A straż miejska nie chce uratować bociana, który wleciał do patio - żaliła się na platformę Kontakt TVN24 pani Agnieszka. Samotny bocian postanowił odpocząć przed wylotem do ciepłych krajów i przystanął na warszawskim Ursynowie. Postanowił zamieszkać w... przedszkolu, w pobliżu bawiących się dzieci.
"Dziś rano na warszawskim Ursynowie od rana błąkał się samotny bociek" - napisała we wtorek na platformę Kontakt TVN24 pani Agnieszka. Bocian miał od rana - ku uciesze wędrujących do szkół i przedszkoli dzieci - chodzić między blokami i samochodami. - "Wezwaliśmy Straż Miejską. Przyjechali, ptak się wystraszył i poleciał na dach szkoły" - relacjonowała dalej. Strażnicy, widząc, że ptak lata, odjechali, zostawiając go samemu sobie. Ptak - widocznie przestraszony zamieszaniem - znalazł sobie kryjówkę. Schował się w kilkunastometrowym patio w jednym z ursynowskich przedszkoli. Został tam do środy.
"Zapaleńcy" z Eko Patrolu
- Dzwoniłam znowu, wieczorem, rano w środę i nikt nie chce się nim zająć. Chyba czekają, aż po prostu zdechnie! - martwi się pani Aga w rozmowie z portalem tvn24.pl. - Próbowaliśmy go dokarmiać, ale on nie chce jeść. I cały czas tam siedzi, a oni nic. "Zamieszkał" w pobliżu dzieci, a co jeśli jest chory? - narzeka na strażników miejskich.
W przypadku, gdy po ulicy biegają groźne zwierzęta, gdy coś się dzieje jakiemuś ptakowi, psu czy kotu, należy wezwać EKO Patrol - specjalny oddział straży miejskiej, zajmujący się zwierzętami. To właśnie on pomaga strażnikom pracującym w rejonie, gdy widzą, że coś się dzieje. - To są zapaleńcy, oni kochają zwierzęta - mówi o pracownikach EKO Patrolu rzeczniczka stołecznej Straży Miejskiej Monika Niżniak. - Sami strażnicy są w pełni przeszkoleni, jak zajmować się "zwierzęcymi" sprawami. Wiedzą, kiedy zwierzętom się coś dzieje, potrafią ocenić, czy zwierzę jest zdolne do samodzielnego funkcjonowania czy faktycznie potrzebuje pomocy - tłumaczy.
"Zwierząt nie zamykamy"
A według strażników - we wtorek samotny bocian pomocy nie potrzebował. - Byli na interwencji, zobaczyli, że jest zdrowy, kiedy do niego podeszli to odleciał. Nie mogli i nie powinni byli go łapać, zwierzętom lepiej jest na wolności niż w klatce w zoo - zaznacza rzeczniczka i dodaje, że w ostatnich dniach telefonów o interwencji w sprawie bocianów było bardzo dużo. - Bociany odlatują teraz do ciepłych krajów. To całkowicie normalne, że robią sobie postoje. Zwłaszcza w pobliżu terenów, gdzie jest trochę zielonych terenów i wody - tłumaczy. A w Dolinie Służewieckiej i na samym Ursynowie takich miejsc jest niemało. - Ale to dziwne, że bocian nie lata i woli siedzieć w patio - sprzeciwia się pani Agnieszka.
- Bardzo dobrze, że ludzie dają nam takie zgłoszenia. Ale często nie wymagają one interwencji. Nie możemy zamykać zwierząt, które żyją na wolności - odpowiada z kolei Niżniak. - Jeśli ptakom dzieje się jakaś krzywda, EKO Patrol przewozi je do "Ptasiego Azylu" - specjalnego miejsca w stołecznym zoo, gdzie poszkodowane ptaki się leczy - dodaje i zaznacza, że najgorszą krzywdę zwierzętom wyrządzają zdziwieni ich obecnością ludzie. - Chcą dokarmiać, zabrać do domu, robią zdjęcia. A to je tylko stresuje - dodaje.
Bocian jednak postanowił zamieszkać wśród ludzi. - Ludzie na osiedlu mówią, że on tu już ze cztery dni - denerwuje się pani Agnieszka. EKO Patrol w końcu jednak przyjechał. Po raz kolejny postanowił nie brać bociana. Ale po kolejnych namowach zaniepokojonych mieszkańców, którzy nie chcieli, by bocian, którego stan zdrowia jest nieznany, bawił się w pobliżu ich dzieci, zabrali "boćka" do "Ptasiego Azylu". - A tam już weterynarze zdecydują, czy trzeba mu pomóc, czy wypuścić w podróż do ciepłych krajów - zakończyła rzecznika.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: pani Agnieszka/Kontakt TVN24