Setki belgijskich kucharzy, fanów jedzenia oraz przechodniów ustanowiło w poniedziałek nowy rekord świata, wysyłając w powietrze ponad 600 białych, kucharskich kapeluszy. Uświetnili w ten sposób rozpoczęcie roku ku chwale brukselskiej gastronomii. Uczestniczy happeningu chcieli pokazać tym samym, że belgijska żywność to nie tylko frytki.
Belgia jest bardzo dobrze znana z frytek, małż, gofrów i setki tradycyjnych piw. Ale belgijskie biuro turystyczne chce, aby miasto było związane także z rozbudowanym i sprawnym sposobem przygotowywania posiłków, podobnie jak to jest w sąsiadującej z krajem Francji. W związku z tym zorganizowało wydarzenie z okazji rozpoczęcia "Brukseliady", która przez rok będzie promować Brukselę jako europejską stolicę gastronomicznego przeznaczenia.
Organizatorzy poinformowali, że rzucając na raz białymi kapeluszami w powietrze ustanowili nowy rekord świata. Dodali, że nowy rekord powinien być dodany do Księgi Rekordów Guinessa w przyszłym roku.
"Brukseliada" pełna smaków
Kucharz Yves Mattagne, który jest właścicielem dwugwiazdkowej restauracji "Morski Grill" w Brukseli, powiedział, że trzeba bronić belgijskiej kuchni. - Jesteśmy tu dzisiaj, aby bronić gastronomii w Brukseli i całej Belgii. Bruksela jest pierwszym krokiem na drodze do pokazania, że cała gastronomia w Belgii jest ważna. Mamy kilka produktów, które chcemy pokazać. To nie tylko kuchnia dla smakoszy, to cały sektor gastronomiczny, kawiarnie itd. - stwierdził.
Mattagne powiedział, że każdy kucharz w Belgii powinien czuć się swobodnie i dodawać do tradycyjnej kuchni elementy zapożyczone z zagranicy. Na przykład w jego restauracji serwuje się słoną wersję tradycyjnego belgijskiego wafla, ale zamiast cukru pudru, dodaje się do niego wodorostów, kandyzowaną cytrynę, homary czy szare krewetki.
Inne wydarzenia, zaplanowane podczas "Brukseliady" obejmują tematyczne kolacje, czekoladowy jarmark czy konkurs piwa.
Źródło: Reuters