W czasie uroczystości pogrzebowych królowej Elżbiety II światowe media zwróciły uwagę, że prezydent USA Joe Biden zajął miejsce dopiero w czternastym rzędzie. Usiadł za polskim prezydentem Andrzejem Dudą i obok prezydenta Szwajcarii Ignazio Cassisa. Co zdecydowało o tak odległym miejscu prezydenta USA? Nie był to przypadek, a miejsca były przydzielane zgodnie z tradycyjnym królewskim protokołem.
W poniedziałkowych uroczystościach pogrzebowych królowej Elżbiety II w Opactwie Westminsterskim w Londynie wzięło udział 2 tys. osób, w tym ok. 500 gości zagranicznych. Wśród nich byli monarchowie oraz przywódcy państw z całego świata.
Joe Biden w 14. rzędzie
Przybyli goście zajęli w Opactwie Westminsterskim wyznaczone im wcześniej miejsca. Szybko zwróciło uwagę to, że prezydent USA Joe Biden usiadł dopiero w 14. rzędzie: za prezydentem Polski Andrzejem Dudą, a przed premierem Czech Petrem Fialą. Obok prezydenta USA siedział prezydent Szwajcarii Ingnazio Cassis.
Wyjaśnieniem tak odległego miejsca był w głównej mierze stosowany w takich sytuacjach protokół dyplomatyczny brytyjskiej rodziny królewskiej, odmienny od protokołu stosowanego w wielu innych państwach. Zgodnie z nim w pierwszych rzędach w południowym transepcie opactwa usiedli członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej. Miejsca dla przedstawicieli zagranicznych delegacji były przeznaczone dopiero za nimi.
Wśród miejsc dla delegacji zagranicznych pierwsze rzędy zajęli gubernatorzy generalni państw, w których brytyjski monarcha pozostaje głową państwa. Za nimi zasiedli natomiast wybrani przywódcy pozostałych krajów należących do Wspólnoty Narodów. To dlatego przed prezydentem Stanów Zjednoczonych zasiedli m.in. premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern i premier Kanady Justin Trudeau, kraju, na który Stany Zjednoczone "zwykle patrzą z góry" - odnotował brytyjski "Telegraph" dodając: "Po tej stronie stawu porządek świata może czasem wywrócić się do góry nogami".
Zasada starszeństwa i wyjątki
Dopiero za tymi delegacjami przewidziane zostały miejsca dla przywódców z pozostałych państw. Wśród nich porządek ustalano przede wszystkim zgodnie z dyplomatyczną zasadą starszeństwa, a więc długości pełnienia obecnego urzędu. Im dłużej dany przywódca sprawuje swój urząd, tym wyżej jest w starszeństwie. To dlatego przed będącym prezydentem od stycznia 2021 roku Joe Bidenem zasiadł m.in. Andrzej Duda, który pełni urząd prezydenta od sierpnia 2015 roku. Za prezydentem USA przewidziano natomiast miejsce premiera Czech Petra Fiali, który sprawuje ten urząd dopiero od grudnia 2021 roku.
Jednocześnie jednak w rozkładzie przydzielonych podczas uroczystości pogrzebowych miejsc pojawiły się wyjątki od zasady starszeństwa. Przykładem był np. Emmanuel Macron, który sprawuje urząd prezydenta Francji o dwa lata krócej od prezydenta Polski, a mimo to zajął miejsce przed Dudą.
Nie zostało wyjaśnione, co decydowało o tego typu wyjątkach i dlaczego nie zrobiono wyjątku dla prezydenta USA. Wiadomo jedynie, że za ostateczny rozkład miejsc odpowiadał książę Norfolk Edward William Fitzalan-Howard. W związku z tym pojawiły się różne tłumaczenia w brytyjskich mediach. "Times" cytował byłego brytyjskiego ambasadora w USA, lorda Robina Renwicka, który przepraszał za skomplikowany protokół Pałacu Buckingham i przypuszczał, że brane pod uwagę mogły być również osobiste charaktery niektórych przywódców.
Z kolei "Guardian" sugerował, że na przydzielenie tak odległego miejsca dla Joe Bidena mógł mieć wpływ fakt, że nie przybył on do świątyni autobusem, jak pozostali przywódcy, ale w drodze wyjątku własnym środkiem transportu.
Przedstawiciele rodzin królewskich z innych krajów otrzymali tymczasem miejsca po drugiej stronie Opactwa Westminsterskiego, naprzeciwko swoich brytyjskich odpowiedników. Wśród nich m.in. królowa Danii Małgorzata II, cesarz Japonii Naruhito, król Szwecji Karol XVI Gustaw, król Norwegii Harald V, król Hiszpanii Filip VI oraz jego poprzednik, Juan Carlos I.
Skomplikowana operacja logistyczna
W pracę przy pogrzebie Elżbiety II zaangażowanych było około 10 tys. policjantów, co było największą akcją w historii policji metropolitarnej. Podczas uroczystości wzięło też udział 4 tys. żołnierzy. Skomplikowana akcja logistyczna wymagała sięgnięcia po szczególne środki bezpieczeństwa. W związku z nimi zagraniczni przywódcy zostali poproszeni o przyjazd do Opactwa Westminsterskiego podstawionymi wcześniej autobusami.
Jednym z nielicznych gości, którym pozwolono dojechać limuzyną był Joe Biden, który przyjechał opancerzonym samochodem, tak zwaną Bestią. Jak przekazał "Telegraph", o możliwość przyjazdu własną limuzyną miał poprosić również premier Kanady, jednak nie otrzymał zgody. "W autobusie może się przytrafić wiele wspaniałych rozmów" - miał powiedzieć później.
Źródło: Telegraph, Times, Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reuters