Jeden na pięciu Brytyjczyków cierpi na mizofonię - wynika z nowego badania naukowców z Oksfordu. Opisywana przez nich przypadłość objawia się nadwrażliwością na dźwięki. I to wcale nie te najgłośniejsze. Osoby zmagające się z mizofonią mogą pocić się i tracić kontrolę nad oddechem, słysząc odgłos żucia gumy, mlaskania czy pociągania nosem.
Masz przerwę w pracy, odgrzałeś sobie obiad i siadasz z nim przy kilkuosobowym stole. Jeszcze zanim zaczniesz jeść, zwracasz uwagę na mlaskanie siedzącego dwa krzesła od ciebie znajomego. Dźwięk jest niby cichy, ale szybko zaczyna doprowadzać cię do szału. Mógłbyś po prostu odsunąć się od jego źródła, tyle że siedzący po przeciwnej stronie stolika człowiek wydaje z siebie jeszcze bardziej irytujący odgłos - żuje gumę.
Też miewasz takie sytuacje? Nie możesz się skupić w pracy, gdy ktoś obok pociąga nosem? Unikasz kina ze względu na osoby chrupiące popcorn? Odgłosy, których inni nawet nie zauważają, ciebie potrafią wyprowadzić z równowagi? Możliwe, że cierpisz na mizofonię. Za tą fachową medyczną nazwą kryje się nic innego jak nadwrażliwość na dźwięki. Mizofonia to słowo pochodzenia greckiego. Misos oznacza "nienawiść", a phone - "dźwięk".
Z badania przeprowadzonego niedawno przez naukowców z Oksfordu wynika, że z przypadłością tą zmaga się prawie 20 proc. Brytyjczyków. W Polsce takiego badania nie było, ale można założyć, że odsetek cierpiących na mizofonię byłby podobny.
Badanie: co piąty Brytyjczyk cierpi na mizofonię
Wyniki badania autorstwa zespołu z University of Oxford zostały opublikowane na łamach naukowego czasopisma "PLOS One" 22 marca. Analiza odpowiedzi respondentów, dotyczących ich reakcji na dźwięki, wykazuje, że zdecydowanie więcej osób cierpi na mizofonię, niż zdaje sobie sprawę z jej istnienia. Jako zmagających się z tą przypadłością naukowcy zidentyfikowali dokładnie 18,6 proc. uczestników badania. Tymczasem tylko 13,6 proc. z nich słyszało wcześniej o mizofonii. Jeszcze mniej, bo zaledwie 2,3 proc. ankietowanych, przyznawało, że sami na nią cierpią.
Z badania wynika również, że mizofonia jest mniej więcej tak samo powszechna u kobiet, jak u mężczyzn. Częstość jej występowania spada za to wraz ze wzrostem wieku badanych - u osób starszych przypadłość tę identyfikowano rzadziej niż u młodych.
Ktoś może powiedzieć, że trudno klasyfikować mizofonię jako chorobę, bo przecież prawie każdy woli ciszę od dźwięków typu mlaskanie, pociaganie nosem czy sapanie. Dr Jane Gregory, psycholog biorąca udział w badaniu, podkreśliła jednak, że mizofonia "to coś więcej niż zwykła irytacja odgłosami". - Zmagający się z nią ludzie czują, że są uwięzieni, gdy nie mogą uciec od nieprzyjemnych odgłosów. Często mają wyrzuty sumienia, że reagują na nie tak, jak reagują, zwłaszcza, gdy wydają je ich bliscy - wyjaśniła cytowana na łamach czasopisma naukowego badaczka.
Mizofonia - objawy
W zeszłym roku o mizofonii w programie "Dzień Dobry TVN" mówiła Marzena Mawricz, psycholożka i terapeutka par. Wśród objawów nadwrażliwości na dźwięki wymieniała występujące w reakcji na nie: krótki oddech, pocenie się, podwyższoną temperaturę ciała, podniesione ciśnienie krwi, ciężki oddech i przyspieszone tętno.
Mawricz wyjaśniała również, w jaki sposób przypadłość ta może być leczona. Naukowcy z Oksfordu zaznaczyli w podsumowaniu swojego badania, że obecnie osobom cierpiącym na mizofonię zaleca się przede wszystkim terapię skupioną na technikach radzenia sobie ze stresem, takich jak np. kontrola oddechu.
Mizofonia a nadwrażliwość dźwiękowa
Jak podkreśla portal Sky News, mizofonia to nie to samo co standardowa nadwrażliwość dźwiękowa. Objawem drugiej z wymienionych przypadłości jest nieprzyjemne uczucie, czy nawet ból, pojawiające się w uszach pod wpływem głośniejszych dźwięków. Jako przykłady takich odgłosów portal wskazuje m.in. szczekanie psa i pracę silnika. Osoby zmagające się z nadwrażliwością dźwiękową nie muszą jednak irytować się, słysząc mlaskanie albo żucie gumy. I w drugą stronę - pacjenci z mizofonią często reagują normalnie na głośne dźwięki. Zdecydowanie bardziej przeszkadzają im te pozornie ciche i przez wielu niezauważane.
Źródło: "PLOS One", Sky News, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock