Podróż pełna absurdów - tak o ponad jedenastogodzinnej wyprawie z Krakowa do Wiednia mogą mówić pasażerowie pociągu, którzy w poniedziałek wybrali się do austriackiej stolicy. Powód? Kolejarze zgubili wagon - donosi "Dziennik Polski".
Kłopoty podróżnych zaczęły się już na krakowskim dworcu. Podróż zaczęła się z ponad półgodzinnym opóźnieniem. Awaria lokomotywy, niedaleko granicy z Czechami, nakazywała myśleć, że już nic więcej złego nie może spotkać pasażerów pechowego pociągu.
Wagon miał być pusty
Tak się jednak nie stało. Kolejne kłopoty pojawiły się w Przerowie w Czechach. Tam jeden z wagonów został odłączony od reszty pociągu.
- Według informacji, jakie dostałem, wagon miał być pusty - tłumaczył na łamach "Dziennika Polskiego" kolejarz.
Winny Ołomuniec
Zdenerwowani pasażerowie musieli opuścić osamotniony wagon i szukać lokalnych połączeń przesiadkowych. Widok taszczącej bagaże grupy podróżnych, wzbudził ciekawość miejscowych. Dla uspokojenia fatalnych nastrojów, zawiadowca zapewnił, że zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje wobec winnych karygodnych zaniedbań. Dodał, że winni są najprawdopodobniej kolejarze z Ołomuńca.
Pikanterii całej sprawie dodają zakończone fiaskiem wysiłki Austriaków, którzy zorientowawszy się, że do stacji Wien Suedbanhof nie przyjechał wagon z Krakowa, wszczęli jego bezowocne poszukiwania, wysyłając specjalnie do Czech... lokomotywę - pisze "Dziennik Polski".
Źródło: Dziennik Polski