Dzisiaj psy takie jak ona szukają żywych na Haitii. Ira, dzięki prezydenckiej pomyłce najsłynniejszy pies-ratownik w Polsce, jest na zasłużonej emeryturze. Jednak państwo, które chętnie korzystało z jej pomocy, na stare lata o Irze zapominało.
Nie tak miała wyglądać emerytura Iry. Dawniej sprawna ratowniczka, dziś porusza się tylko dzięki wózkowi podtrzymującemu jej łapy. - Oczywiście nie jest to dla niej sytuacja tak komfortowa, jakby mogła sobie pobiegać samodzielnie. Jednak wózek przywrócił jej ograniczoną, ale zawsze samodzielność – mówi właścicielka psa Agnieszka Szalc.
Tyle, że ta samodzielność nie została Irze odebrana na jej własne życzenie. Ira ma już za sobą 10 lat ciężkiej, często wyczerpującej służby psa ratownika. A to odbiło się na jej zdrowiu.
Państwo nie płaci psiej emerytury
Co dolega suce - o to martwią się dzisiaj jedynie opiekunowie. Państwo, które chętnie korzysta z usług psich ratowników, na stare lata o nich zapomina.
A Ira i jej koledzy wybrani do służby zostali nieprzypadkowo: bo mają niesamowity węch, bo są wyjątkową pracowite. Jednak mają też wady wrodzone. - Owczarki i labradory mają skłonności do dysplazji, która z wiekiem się nasila. Tylne łapy wysiadają i pies ciągnie ten tył – wyjaśnia weterynarz Anna Malwińska.
Gwiazda
Dla Iry, zaprawionej w bojach (była na misji w Algierii i Pakistanie) wózek to kolejne wyzwanie.
Wygrywała wiele konkursów, a przez pomyłkę prezydenta - pamiętne "Irasiad jest bardzo zdenerwowany" - stała się najbardziej znanym ratowniczym psem w Polsce. Ma też wiele szczęścia, że trafiła do ludzi, których stać na jej kosztowne leczenie.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24