Ciężko pracują, nigdy się nie skarżą, nie żądają podwyżek, nie robią sobie przerw obiadowych czy na papierosa. Który szef nie marzy o takich idealnych pracownikach? Właśnie pojawili się paryskim lotnisku Orly - to hologramy, których zadaniem jest wskazywanie podróżnym drogi. Ale do czego więcej mogłyby się przydać?
Hologramy budzą konsternację podróżujących. Ludzie szeroko otwierają oczy, obserwują zwę z dystansu, czasami nie mogąc uwierzyć. - Dziwne. Trochę mnie to przeraża. Widzimy realną osobę, a jednocześnie wiemy, że wcale nie jest prawdziwa. Dlatego jest to trochę oszałamiające - mówią pasażerowie Guillaume i Alice.
Nie tylko gadżet
Zdziwienie rośnie z czasem, bo zjawa przemawia, potrafi też robić sztuczki ze świecącymi obrazkami.
Pracownicy lotniska swoich hologramowych współpracowników zachwalają, podkreślają, że są superskuteczne w pokazywaniu drogi.
- Podróżni są zaintrygowani, rozbawieni i myślą, że to tylko gadżet. Ale hologramy doskonale zastępują tradycyjne oznaczenia kierunków na lotnisku - wyjaśnia Didier Leroy, szef lotniska Orly w Paryżu .
Zeszły z ekranu
Hologramy wzięły się więc do konkretnej pracy dla ludzi. Nie są już wyłącznie ciekawostką z telewizora. Do Polski przywędrowały do studia TVN w postaci Ingi Rosińskiej, która teleportowała się z Brukseli. Można przypuszczać, że hologramy stworzone wyłącznie do podziwiania, odejdą w cień.
Choć mają pewną wadę - nie mogą się przemieszczać - to praktycznych zastosowań mogą być tysiące.
Przykładowo w drogówce - taki hologram będzie mógł powstrzymać piratów drogowych. I co więcej, pozwoli odpocząć prawdziwym funkcjonariuszom, przy okazji oszczędzając policyjne budżety.
Hologramy znajdą też może zastosowanie w... rolnictwie i wcielą się w wirtualne strachy na wróble. Te tradycyjne nie zawsze bowiem spełniają swoje zadanie.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN