Około tysiąca młodych Chinek walczy o szansę reprezentowania swojego kraju na przyszłorocznej olimpiadzie w Pekinie. Nie chcą jednak zdobywać medali, ale… rozgrzewać zawodników. Konkurencja jest ciężka, bo na igrzyskach wystąpi tylko jeden zespół cheerleaderek.
- Olimpiada odbędzie się w trakcie moich studiów, więc to dla mnie dobra okazja, by pokazać wigor i żywość studentów naszego uniwersytetu przed całym światem – wyjaśnia z pełną powagą Qin Yinliang, która wraz z koleżankami zmierzy się z setkami podobnie zdeterminowanych dziewcząt. Chłopcy są w zdecydowanej mniejszości.
Podczas olimpiady Chiny chcą pokazać światu, że są sportową i ekonomiczną potęgą. Stadiony, hotele i autostrady rosną jak na drożdżach. Całe dzielnice wyburzane są pod nowe obiekty sportowe. Na otaczających Pekin wzgórzach posadzono tysiące drzew, które mają pomóc miastu w jego walce z wszechobecnym smogiem.
Także cheerleaderki muszą być na najwyższym światowym poziomie. Do walki stanęło ponad tysiąc osób. W układach tanecznych wykorzystują zarówno zachodnią muzykę, jak i tradycyjną, chińską. – Chcemy, żeby oglądający nas ludzie wiedzieli, że olimpiada jest w Chinach, nie w innym kraju – wyjaśnia cheerleaderka Cao Qian. Warto się wyróżnić, bo na igrzyskach zatańczy tylko jeden zespół.
kaw
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters