165 centymetrów wzrostu średnią we francuskiej populacji? Takie wrażenie odnieść można oglądając relację z wizyty francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego w jednej z belgijskich fabryk. Po raz pierwszy od dłuższego czasu niski wzrost Sarko nie wybijał się z tłumu. Dlaczego? Witający prezydenta pracownicy wybrani byli... z castingu.
Prezydent Sarkozy spotkał się z pracownikami belgijskiej fabryki wyposażenia samochodowego. Wizyta jak wizyta, gospodarska - pełna przemówień o stanie francuskiego przemysłu motoryzacyjnego. Niby nie specjalnie ciekawego, ale o Sarkozym mówi teraz cała Europa. Właśnie z powodu wzrostu.
Wyżej, wyżej, na palcach
Otoczenie Nicolasa Sarkozy'ego postanowiło umilić prezydentowi pobyt i wywyższyć go w oczach telewidzów. Stosunkowo niską głowę państwa - Sarkozy ma bowiem zaledwie 165 wzrostu - otaczali równie niscy panowie.
Niemal wszyscy obecni w fabryce musieli spełnić jeden warunek. - Poproszono nas tu, bo jesteśmy stosunkowo niskiego wzrostu - przyznała jedna z uczestniczek. Okazało się, że otoczenie prezydenta zorganizowało casting, gdzie spośród kadry wybrano tych najniższych.
Nic dziwnego, bywa, że Sarkozy wygląda dość groteskowo przy swoich rozmówcach, jak chociażby przy spotkaniu z Barackiem Obamą i jego małżonką, gdzie najniższy ze wszystkich Sarko ratuje się... stając na palcach. Trochę podwyższać musi się także przy swojej małżonce Carli Bruni, która wyższa jest od męża o ponad 10 centymetrów.
Wysokość, czy dystans?
Historyczny poprzednik Sarkozy'ego, Napoleon Bonaparte mawiał, że wielkości nie mierzy się na centymetry. Podobnego zdania jest także polski prezydent Lech Kaczyński, który ze swoich gabarytów lubi nawet żartować. Co jest lepsze dla politycznego PR-u: wysokość, czy... dystans?
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24