Aplikacja informująca o możliwości zajścia w ciążę została właśnie dopuszczona do obrotu przez Amerykańską Agencję Żywności i Leków. To pierwszy w historii cyfrowy środek antykoncepcyjny. Stworzyła ją szwedzka fizyczka.
Metoda wymaga pewnej rutyny. Zaraz po przebudzeniu, trzeba zmierzyć temperaturę ciała i wprowadzić dane do aplikacji zainstalowanej np. w telefonie. Dzięki tym informacjom, a także danym o dacie ostatniej menstruacji, urządzenie poinformuje o możliwości zajścia w ciążę.
Aplikację stworzyła szwedzka fizyczka, pracująca wcześniej w zespole badawczym w CERN w Szwajcarii.
- Rzuciłam pracę, zamknęłam się w mieszkaniu na jakiś rok, by skończyć algorytm - opowiada autorka aplikacji, Elina Berglund.
Takich cyfrowych narzędzi na rynku jest więcej. Ginekolodzy tłumaczą, że bazują one na znanej wiedzy o cyklu kobiety i na tradycyjnych metodach pomiaru temperatury ciała. Mogą sprawdzić się u zdrowych kobiet prowadzących regularny tryb życia.
Antykoncepcja dla tych, którzy nie boją się ciąży
Dla kogo taka metoda antykoncepcji jest najbardziej odpowiednia?
- Dla osób, które są razem, starają się na razie nie mieć dziecka, ale jest ono w planach. Może być użyteczna także wtedy, gdy u kobiety występują przeciwwskazania do antykoncepcji hormonalnej - wyjaśnia dr hab. Michał Pomorski z Kliniki Ginekologii i Położnictwa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Nadaje się zatem dla tych pań, które nie boją się zajść w ciążę. Cykl mogą bowiem rozregulować pozornie błahe powody.
- Może na przykład wystąpić infekcja, szczególnie w okresie jesiennym, zimowym. To są częste sprawy. Wtedy pomiar temperatury ciała będzie zaburzony - tłumaczy Pomorski.
Monitorować własny organizm
Nie wszyscy są gotowi całkowicie zaufać takiej aplikacji w kwestii antykoncepcji. Ma ona jednak także inne zastosowanie. Można ją wykorzystywać do badania własnego organizmu.
- Korzystam z typowych środków antykoncepcyjnych, ale ta aplikacja daje mi informacje, kiedy będę miała okres, jak długi jest cykl, kiedy jest jajeczkowanie. Nawet, jaki mam nastrój - wymienia Małgorzata Brachmańska, użytkowniczka aplikacji.
Szwedzka fizyczka obiecuje, że przy doskonałym, codziennym użytkowaniu, daje ona 99-procentową skuteczność. Przy typowym 93-procentowe bezpieczeństwo.
Jak na razie firmę za niechciane ciąże pozwało już kilkadziesiąt Szwedek.
(Nie)bezpieczeństwo danych osobowych
Narzędzie wzbudza też kontrowersje z innych powodów. Specjaliści zajmujący się kwestiami bezpieczeństwa danych osobowych ostrzegają, że informacje o naszej płodności, dniu cyklu i potencjalnej ciąży dla wielu mogą okazać się interesujące.
- Od firmy ciastkarskiej, która próbuje nam wcisnąć nasze ulubione babeczki, poprzez firmę, która chce nam sprzedać ogórki kiszone, po firmy ubezpieczeniowe. W grę też wchodzą koncerny samochodowe, które nagle mogą dojść do wniosku, że masz taki mały samochodzik, z pewnością zaraz przyda ci się trochę większy - mówi Matylda Grodecka ze Spider’s Web.
Specjaliści radzą, by uważnie czytać regulaminy aplikacji. I zastanowić się, czy korzyści przewyższają ryzyko.
Autor: momo//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock