Krewetki, tortille z kurczakiem, frytki, pizza, lody - to tylko część przysmaków, które 6-latek z Michigan zamówił z konta swojego taty w aplikacji dostarczającej jedzenie. Łączna wartość złożonych przez chłopca zamówień wyniosła około tysiąca dolarów. - Nie wiedziałem, czy mam być wściekły, czy się śmiać - podsumował, cytowany przez CNN, ojciec 6-latka.
W sobotni wieczór, 28 stycznia, 6-letni Mason Stonehouse z miejscowości Chesterfield Township w Michigan bawił się telefonem swojego taty. Zamiast włączyć jakąś grę czy film, chłopiec postanowił zamówić jedzenie za pośrednictwem przeznaczonej do tego popularnej aplikacji.
Dostawcy zaczęli pojawiać się przed drzwiami domu, w którym mieszka 6-latek, ok. godz. 21. Keith Stonehouse, ojciec Masona, początkowo był oszołomiony. - Powiedziałem: "Co się dzieje? Dlaczego przynosicie mi jedzenie?" - wspominał w rozmowie z lokalną stacją związaną z CNN mężczyzna. Dodał, że dopiero później dotarło do niego, iż dał swojemu synowi telefon.
Krewetki, frytki, pizze, lody...
Jak pisze CNN, Mason zamówił w aplikacji właściwie każde istniejące jedzenie, m.in.: krewetki, sałatki, shoarmę, tortille z kurczakiem, kanapki, frytki z serem czy wiele opakowań lodów. Zamówień było tyle, że bank Keitha przysłał mu ostrzeżenie o możliwej próbie kradzieży pieniędzy z jego konta. Alarm w bankowej aplikacji uniemożliwił opłacenie złożonego w pizzerii zamówienia o wartości 400 dolarów.
Ojciec 6-latka, gdy już zorientował się, do czego doszło, obdzwaniał restauracje, z których jego syn zamówił jedzenie, i prosił ich pracowników, by nie przygotowywali zamówień. Ci odpowiadali mu jednak, żeby wyjaśnił te sprawę z platformą odpowiadającą za dostawę.
- Kiedy jedzenie było dostarczane, a ja wiedziałem już, co się stało, poszedłem porozmawiać z Masonem o tym, co zrobił. To jedyna część tej historii, która sprawia, że chce mi się śmiać. Próbowałem wyjaśnić mu, że postąpił źle, a on tylko uniósł ręce do góry, przerwał mi i spytał: "Tato, czy pizze pepperoni już przyjechały?". Musiałem wyjść z pokoju. Nie wiedziałem, czy mam być wściekły, czy się śmiać - przyznał Stonehouse. Dodał, że tym, czego jemu i jego rodzinie nie udało się zjeść, podzielił się z sąsiadami.
Chłopiec długo nie dostanie telefonu do zabawy
Przedstawiciel aplikacji dostarczającej jedzenie przekazał, że firma skontaktowała się z rodziną Stonehouseów w sprawie "nieoczekiwanego szału wydawania" ich syna i zaoferowała im karty podarunkowe o wartości 1000 dolarów.
Rodzice chłopca przekazali CNN, że spróbowali obrócić ten kosztowny incydent w lekcję zarządzania pieniędzmi dla 6-latka. Zabrali jego skarbonkę z oszczędnościami i zaczęli wyciągać po jednym dolarze za każdą potrawę, którą zamówił. Ostatecznie zrezygnowali jednak z tego pomysłu. - Doszło do nas, że faktycznie zabieramy jego pieniądze. Powiedziałam do Masona: "Wiemy, że pieniądze w skarbonce wiele dla ciebie znaczą. A to tylko mała część tego, co wydałeś" - wyjaśniła Kristin Stonehouse, mama 6-latka.
Państwo Stonehouseowie zaznaczyli, że minie trochę czasu, zanim znów pozwolą chłopcu skorzystać z telefonu.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock