Sieci energetyczne w Niemczech stanęły przed bezprecedensowym wyzwaniem. W piątek rano, po trwającym 2,5 godziny zaćmieniu słońca, odnotowali nagłe spadki energii, a później gwałtowne wzrosty w sieci. Udział ogniw fotowoltaicznych w ogólnym miksie energetycznym jest w Niemczech dość wysoki.
Niemcy, największa gospodarka Europy, posiada najwięcej elektrowni słonecznych na naszym kontynencie. W ub. roku dostarczyły one 6 proc. krajowego zapotrzebowania na energię.
Musieli udowodnić
Łączna moc zainstalowanych ogniw słonecznych wynosi 38 gigawatów, więc nasi zachodni sąsiedzi musieli postarać się by udowodnić, że jego rynek energii i centra obsługi sieci mogą funkcjonować w nadzwyczajnych warunkach.
- Od rana sprawdzamy sieci i koordynujemy działania - poinformowała TenneT, jeden z czterech największych operatorów energetycznych w Niemczech.
W centrach kontroli napięcie sięgało zenitu. - Mamy więcej ludzi na pokładzie niż zwykle, panuje nerwowa atmosfera - informowali rzecznicy operatorów sieci.
Uniknąć "blackoutu"
Kiedy znika zdolność do wytwarzania energii słonecznej, w ciągu kilku sekund rośnie zapotrzebowanie na rezerwę mocy, która uzupełni braki i utrzyma sieć o częstotliwości 50 Hz. Jest to niezbędne do utrzymania zasilania i uniknięcie “blackoutu”.
Nad Niemcami wisiały rano niskie chmury, a promienie słoneczne było wysokie. O godz. 8.30, kiedy rozpoczęło się zaćmienie, napięcie sieci spadło z 20 GW do 8 GW.
Autor: tol / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Adam Warżawa