Wiceminister o możliwym cięciu środków unijnych dla Polski. "Instrument politycznej presji"

Wiceminister Konrad Szymański sprzeciwia się powiązaniu unijnego budżetu z praworządnością
Oettinger: KE zaczęła przygotowywać regulacje prawne dotyczące uzależnienia środków z UE od stanu praworządności
Źródło: TVN24 BiS
Nie zgodzimy się na uznaniowe mechanizmy, które z zarządzania funduszami Unii Europejskiej będą czyniły instrument politycznej presji na państwa członkowskie. Budżet musi rządzić się prawem, a nie uznaniowością - powiedział w poniedziałek wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych do spraw europejskich Konrad Szymański.

W poniedziałek PAP poinformował, powołując się na źródło w Komisji Europejskiej, że Komisja ma już gotowy projekt rozporządzenia, który uzależni w przyszłym budżecie UE wypłatę środków od praworządności, zakładając możliwość zamrożenia funduszy dla kraju, który np. ogranicza niezależność sądownictwa.

O propozycji mają dyskutować w najbliższą środę komisarze.

Pytany o te doniesienia Szymański podkreślił, że każde euro "powinno być wydawane transparentnie i rzetelnie", a ocena polskiego rządu w sprawie rozporządzenia będzie zależna od ostatecznego brzmienia jego zapisów.- Nie zgodzimy się na uznaniowe mechanizmy, które z zarządzania funduszami będą robiły instrument politycznej presji na zamówienie. Budżet musi rządzić się prawem, a nie uznaniowością - zaznaczył wiceminister.

Problem migracji

Również w poniedziałek o pracach nad projektem wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027 napisał "Financial Times". Według informacji gazety na podstawie opracowywanych przez KE rozwiązań może dojść do przekierowania dziesiątków miliardów euro z państw Europy Środkowo-Wschodniej do dotkniętych kryzysem finansowym krajów Europy Południowej, w tym Grecji i Hiszpanii.Jak podał "FT", Bruksela rozważa przygotowanie znacznie bardziej złożonych niż dotąd wskaźników określających odbiorcę dopłat, które obejmą m.in. bezrobocie wśród młodych, poziom edukacji, stan środowiska i stopę emigracji. Dziennik zaznaczył też, że KE pracuje nad mechanizmami wymagającymi od państw członkowskich przestrzegania zasad praworządności.Odnosząc się do tych doniesień Szymański zaznaczył, że Polska zgadza się "na poważną dyskusję o finansowaniu nowych celów, w tym problemu migracji". Poziom ambicji w tej sprawie wyznaczany jest jednak - jego zdaniem - "przede wszystkim przez zdolność do znalezienia nowych wpływów do budżetu". - Polska jest na to gotowa, o ile będziemy mieli porozumienie polityczne w sprawie celów - oświadczył Szymański.Podkreślił ponadto, że rozwiązania przygotowywane przez KE "to tylko projekt, na który muszą się zgodzić wszystkie państwa członkowskie". - Budżet (unijny) wymaga jednomyślności, a my nie zgodzimy się na działania dyskryminacyjne i próby zrewolucjonizowania tego budżetu - zapewnił polityk.Wiceszef MSZ stwierdził jednocześnie, że w związku z innymi czynnikami - takimi jak rosnące bogactwo Polski oraz brexit, który oznacza, że w przyszłym budżecie UE będzie ok. 90 mld euro mniej niż w obecnym - znaczenie budżetu UE dla naszego kraju może w następnych latach maleć.Wskazał też, że cięcia w unijnych wydatkach na politykę spójności, jeśli będą realizowane, będą dotyczyły wszystkich państw Europy Środkowej i będą wynikały z "awansu problematyki migracyjnej" w ramach agendy UE oraz planami wsparcia dla "niezreformowanych i zadłużonych krajów strefy euro".

- Zmiana nie ma związku z naszymi kontrowersjami w sprawie praworządności - przekonywał Szymański.

Polska największym beneficjentem

Polska jest największym beneficjentem obecnego budżetu UE - otrzymała 77 mld euro z 350 mld euro przeznaczonych na politykę spójności. Węgry otrzymały 22 mld euro, a Słowacja - 14 mld euro. "FT" zaznacza jednak, że takie przesunięcie środka ciężkości w kierunku Europy Środkowo-Wschodniej spowodowało znaczące cięcia, nawet o ok. 30 proc., w dopłatach dla krajów Europy Południowej, m.in. Hiszpanii i Grecji.Unijny komisarz ds. budżetu Guenther Oettinger zapowiedział na początku kwietnia, że w przyszłym wieloletnim budżecie fundusze będą powiązane z praworządnością. KE sugeruje, że takie rozwiązanie znajdzie się w aktach wykonawczych, do których przyjęcia nie trzeba jednomyślności.Polska od dawna przeciwstawia się uznania praworządności za warunek dostępu do środków UE. Minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński oceniał jeszcze w lutym, że podstawy prawne takiego rozwiązania są wątłe, a szef MSZ Jacek Czaputowicz na ostatnim spotkaniu z komisarz ds. sprawiedliwości Vierą Jourovą w lutym podkreślał sprzeciw Polski wobec powiązania dostępu do środków unijnych z funkcjonowaniem niezawisłych sądów. - Polska się nie zgadza z wprowadzeniem tego mechanizmu. Uważamy, że te kwestie są rozdzielne - oświadczył.To właśnie Jourova ma przygotować obiektywne kryteria w tej sprawie - tak, by warunkowość nie była odbierana jako atak na któryś z krajów unijnych.

Autor: mb//dap / Źródło: PAP

Zobacz także: