Z jednej strony mamy panikę, jeśli chodzi o klientów banków. Z drugiej strony mamy już pierwsze informacje o tym, że banki się zaczynają załamywać - powiedział w rozmowie z TVN24 autor bloga Subiektywnie o finansach Maciej Samcik. Dodał, że przez wprowadzane sankcje produkty w rosyjskich sklepach mogą okazać się kilka razy droższe.
Sberbank Europe i jego spółki zależne w Chorwacji oraz Słowenii są zagrożone upadłością w wyniku pogorszenia jego płynności - podał Europejski Bank Centralny (EBC). Właścicielem banku jest rosyjski Sberbank, nad którym kontrolę sprawuje państwo. Agencja CTK informowała, że oddziały rosyjskiego banku w Czechach będą zamknięte.
- Z jednej strony mamy panikę, jeśli chodzi o klientów banków. Z drugiej strony mamy już pierwsze informacje o tym, że banki się zaczynają załamywać, w takim sensie, że tracą płynność finansową. Dzisiaj rano Europejski Bank Centralny podał, że zagraniczne oddziały Sberbanku, największego rosyjskiego banku, to jest taki odpowiednik naszego PKO BP, w zasadzie tracą płynność - powiedział Maciej Samcik.
Konflikt Rosja - Ukraina. Co się stanie z rosyjskim systemem?
- To znaczy ludzie wypłacają stamtąd depozyty w takich ilościach, że ten bank po prostu prawdopodobnie zbankrutuje. Mowa na razie o tych zagranicznych jego placówkach. Natomiast to, że Europejski Bank Centralny tak ochoczo te informacje przekazał do wiadomości publicznej, no to też jest taka w cudzysłowie "przysługa" dla Putina. Podstawowym efektem takich komunikatów będzie to, że na rodzimym rynku po prostu ludzie się rzucą do placówek Sberbanku i go po prostu położą - wyjaśniał Maciej Samcik.
Ekspert wyjaśnił, że "w normalnej sytuacji byłaby prośba do na przykład Międzynarodowego Funduszu Walutowego, żeby udzielił interwencyjnej pożyczki, przyszłyby pieniądze z zagranicy, sytuacja w tym banku, który byłby na skraju bankructwa, by się uspokoiła i cały system by ocalał".
- Natomiast tutaj tego nie będzie, to się po prostu nie wydarzy i Sberbank, który jest dzisiaj na granicy bankructwa, ma w depozytach 25 bilionów rubli. To jest mniej więcej tyle, ile wynosi budżet państwa rosyjskiego w skali roku. W związku z tym i to jest mniej więcej 1/3 wszystkich rezerw, łącznie z tymi zablokowanymi banku centralnego Rosji. Czyli tylko ten jeden bank w zasadzie może uczynić Rosję niewypłacalną, gdyby wszyscy chcieli z niego wypłacić pieniądze, a jest dość duże ryzyko, że duża część ludzi będzie chciała zabrać z niego pieniądze, no bo właśnie się dowiedzieli, że jego zagraniczne oddziały są na granicy bankructwa - mówił Samcik.
"Cierpieć będą zwykli Rosjanie"
- Cierpieć będą oczywiście zwykli Rosjanie, no bo Rosja jest gospodarką uzależnioną od importu. 75 procent podstawowych dóbr jest z importu - odzież, elektronika, sprzęt domowy, buty - oni to sprowadzają z zagranicy. No i teraz to wszystko będzie dwa, trzy razy droższe, o ile w ogóle będzie - powiedział.
- Jeśli Rosja się nie podda, to ma dwie drogi - złą albo bardzo złą. Zła droga polega na tym, że kosztem większych lub mniejszych pieniędzy z rezerw finansowych państwa, rezerw finansowych banku centralnego uda się opanować panikę i będzie sobie ta Rosja krwawić. Ten rubel będzie taniał pewnie przez dłuższy czas, będzie trzeba poświęcać rezerwy finansowe państwa, po to, żeby ten proces spowolnić, no i po kilku miesiącach po prostu pieniądze się skończą i światło zostanie zgaszone. To jest wersja optymistyczna. Wersja pesymistyczna jest taka, że w ciągu najbliższych godzin lub dni po prostu załamie się system bankowy w Rosji. Banki się zamkną, ludzie nie dostaną pieniędzy. Wtedy zasadniczo będziemy mieli taki klasyczny krach całej gospodarki, polegający na tym, że ludzie mają w kieszeni nic nie warte pieniądze, nic nie mogą za nie kupić i rząd wprowadza jakiś nowy pieniądz, coś w rodzaju rubla transferowego, który w ogóle nie odzwierciedla wartości tego, co ludzie zarabiają - powiedział.
Źródło: TVN24 Biznes