Niepewność co do spłaty długów przez Grecję po niedzielnych wyborach w tym kraju, a także brak wpłat ze strony państw członkowskich może podważyć zaufanie inwestorów do Europejskiego Funduszu Inwestycji Strategicznych - ostrzega część europosłów.
Środowa dyskusja na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Brukseli była dla eurodeputowanych pierwszą okazją do przedstawienia poglądów na temat zaprezentowanych w połowie stycznia propozycji aktów prawnych dotyczących utworzenia Europejskiego Funduszu Inwestycji Strategicznych (EFIS). Fundusz o kapitale początkowym w wysokości 21 mld euro ma zmobilizować inwestycje w unijną gospodarkę o wartości 315 mld euro.
SYRIZA chce redukcji zadłużenia
Szef największej frakcji w PE, Europejskiej Partii Ludowej (EPL) Manfred Weber ocenił, że warunki ramowe przedstawione przez KE dotyczące działania EFIS są dobrze ustalone. "Inwestycje nie będą finansowane z zadłużenia, ale raczej przez środki zbierane na rynku prywatnym. to dobra droga" - chwalił koncepcję KE niemiecki polityk.
Zwrócił jednak uwagę, że funduszowi może zagrozić wynik wyborów w Grecji, w których zwyciężyła domagająca się redukcji zadłużenia lewicowa Syriza. "Liczne inwestycje w Europie zostały zagrożone przez rezultat wyborów w Grecji. Jeżeli premier (tego kraju Aleksis) Cipras ogłasza, że nie zamierza spłacać zadłużenia, to zadaję sobie pytanie, co zrobią prywatni inwestorzy? Czy będą inwestować jeśli politycy w Europie będą mówić, że nie chcą spłać długów" - pytał Weber.
Jego zdaniem podejście nowych władz w Atenach może zaburzyć stabilność w Europie, gdy okaże się, że w wyniku zawieszenia spłaty zadłużenia przez Grecję straty poniosą takie kraje jak np. Cypr, Irlandia, czy Hiszpania.
Kraj popadł w drastyczne problemy
Odpowiadał mu grecki europoseł z Syrizy (w PE we frakcji ugrupowań skrajnie lewicowych i komunistycznych Zjednoczona Lewica Europejska) Dimitrios Papadimulis, który przypominał, że to przez oszczędności jego kraj popadł w drastyczne problemy. "Grecy przez wiele lat musieli znosić katastroficzne zaciskanie pasa i to jest właśnie rezultat tet polityki" - ocenił dodając, że teraz trzeba inwestować, walczyć o powrót wzrostu, a nie stawiać na środki oszczędnościowe.
Socjalistów nie martwi nowy grecki rząd, a to, że kraje członkowskie nie zgłaszają swoich propozycji wpłat do EFIS, tak by zwiększyć jego siłę oddziaływania. Na wtorkowym posiedzeniu ministrów w Brukseli szef resortu finansów Niemiec Wolfgang Schaeuble ogłosił, że jego kraj nie ma zamiaru dokładać się do planu inwestycyjnego.
- Państwa członkowskie do tej pory nie złożyły żadnych obietnic jeśli chodzi kapitał na rzecz tego funduszu. Im silniejsza będzie podstawa kapitałowa tego funduszu, tym bardziej byłby on w stanie zwiększyć swój potencjał inwestycyjny - zwracała uwagę Maria Joao Rodrigues z frakcji socjalistów.
Oceniła, że wkład początkowy funduszu z budżetu UE jest niewystarczający, dlatego stolice również powinny zadeklarować wpłaty środków. "Europa potrzebuje dużych inwestycji, w projekty które odzwierciedlają potrzeby realnej gospodarki" - zaznaczyła portugalska europosłanka. Jej zdaniem kluczowe jest zapewnienie, że wszystkie państwa członkowskie, także te podlegające procedurze nadmiernego deficytu, będą mogły bez groźby kar ze strony KE dokonać wpłat do EFIS.
Kilometry wybudowanych dróg
Z kolei szef konserwatystów w PE Syed Kamall mówił, że inwestorzy obawiają się biurokracji i szukają możliwości dla siebie w innych uznawanych za bardziej atrakcyjne częściach świata. "Musimy redukować biurokrację, bariery dla inwestycji" - nawoływał.
Jego zdaniem to, jakie jest podeście UE do inwestorów, pokażą nie kilometry wybudowanych dróg czy rurociągów, ale miejsca pracy stworzone przez przedsiębiorców.
Mimo, że Komisja Europejska ogłosiła, że będzie elastyczniej stosować zasady dyscypliny finansowej wobec krajów, które dołożą się do funduszu, stolice nie palą się do deklarowania wpłat.
Autor: pp / Źródło: PAP