Niemcy mają wydać 40 miliardów euro do 2030 roku na ochronę klimatu - takie są ustalenia partii tworzących koalicję rządową (CDU/CSU i SPD), na które powołuje się dziennik "Die Welt" w swoim niedzielnym magazynowym wydaniu "Welt am Sonntag".
Niemcy chcą zredukować emisje gazów cieplarnianych do 2030 roku o 55 procent w porównaniu z rokiem 1990.
Ochrona klimatu
Konkretny pakiet środków ma być przedstawiony w przyszłym tygodniu. "Welt am Sonntag" twierdzi, że po długich dyskusjach przedstawicielom niemieckich chadeków i socjaldemokratów udało się osiągnąć kompromis i porozumienie jest właściwie pewne. Przewiduje ono między innymi wydanie co najmniej 40 miliardów euro do 2023 roku na osiągniecie celów klimatycznych. Pieniądze te mają być przeznaczone na ulgi dla kierowców, którzy zdecydują się kupić auto elektryczne, rozbudowę sieci stacji ładowania aut czy dopłaty na poprawę efektywności energetycznej domów. Niemieccy koalicjanci planują zdobyć pieniądze na swoje cele poprzez podniesienie podatków dla właścicieli najbardziej "trujących" samochodów oraz cen na bilety lotnicze na podróże wewnątrzkrajowe. Nieuniknione też będzie wprowadzenie jakiejś formy opłaty za emisje CO2.
CDU/CSU opowiada się za handlem certyfikatami, podczas gdy SPD wolałaby wprowadzenie podatku. Oba ugrupowania chciałyby, żeby ciężar nowych rozwiązań był jak najmniej odczuwalny dla zwykłych obywateli - w przeciwnym wypadku Niemcom też groziłoby powstanie "żółtych kamizelek".
Wysokie koszty
- Z jednej strony chcemy, żeby wprowadzane środki były skuteczne, żebyśmy mogli zrealizować zobowiązania klimatyczne. Z drugiej strony, chcielibyśmy być gospodarczo rozsądni i działać w sposób akceptowany przez społeczeństwo, tak by było je stać na ochronę klimatu - mówiła Angela Merkel w cotygodniowym wystąpieniu wideo opublikowanym na jej stronie internetowej w sobotę. W czwartek, podczas otwarcia Międzynarodowego Salonu Samochodowego (IAA) we Frankfurcie nad Menem nie pozostawiła jednak złudzeń, że walkę z globalnym ociepleniem da się prowadzić bez dużych kosztów. - Ale jeśli tego nie zrobimy teraz, to później koszty będą jeszcze wyższe - przekonywała Angela Merkel. Klimatyczna aktywność niemieckiego rządu ma głównie przyczyny polityczne. Kwestia ochrony klimatu jest obecnie szczególnie ważna dla Niemców. Według opublikowanego w sierpniu sondażu dla telewizji RTL jest to dla nich najważniejszy problem, z którym musi zmierzyć się ich kraj - uważa tak 37 procent ankietowanych. Przekłada się to na wyniki wyborów. W wyborach do Parlamentu Europejskiego Zieloni w maju uzyskali 20,5 procent, czyli drugi wynik za chadecją. Choć Zieloni są obecnie w opozycji, to w sondażach osiągają poparcie na poziomie 21 procent. Chadecki blok CDU/CSU - 28 procent, SPD - 16 procent. Jeśli Zieloni utrzymają wysokie notowania do wyborów parlamentarnych w 2021 roku, najprawdopodobniej nie da się ich pominąć przy tworzeniu rządu. Do tego czasu jednak CDU/CSU i SPD chętnie przejmują postulaty Zielonych i przedstawiają je jako swoje, tak by odebrać chociaż jakiś odsetek wyborców ekologicznemu ugrupowaniu. To, czy tak ambitne plany da się zrealizować, pozostaje kwestią dyskusyjną. Zdaniem ekonomicznego dziennika "Handelsblatt" nie da się na przykład pogodzić rezygnacji z atomu i węgla z dalszym ograniczaniem pozyskiwania prądu z paliw kopalnych. Nie da się też całkowicie uniknąć emisji CO2 przez przemysł.
Autor: mb//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock