Stary luksusowy jacht wypłynął z Turcji, a jego załoga, złożona z przemytników ludzi, liczyła na to, że niezauważona dopłynie na Sycylię pod pozorem rejsu zorganizowanego dla majętnych turystów. Cały plan zaprzepaściła awaria silnika w Cieśninie Sycylijskiej.Wówczas dryfującemu, dobrze wyposażonemu jachtowi pomógł statek handlowy, który zabrał na pokład jego 99 pasażerów, głównie z Syrii, wśród nich 23 dzieci. Miały one „zniżkę” przy opłacie za przeprawę przez Morze Śródziemne.
Nietypowi przemytnicy
Gdy wszyscy zeszli na ląd w porcie Pozzallo koło miasta Ragusa zidentyfikowano ich jako nielegalnych imigrantów. Ci zaś wskazali trzyosobową załogę z Syrii jako przemytników; zostali oni aresztowani.- Członkowie załogi mieli wielkie doświadczenie i mówili, że dla nich ważne jest bezpieczeństwo podróżnych - powiedzieli policjanci z Sycylii, cytowani przez włoską agencję prasową ANSA. Jeden z imigrantów przyznał zaś: „Dużo zapłaciliśmy, żeby nie umrzeć i dotarliśmy na miejsce”.Uciekinierzy twierdzą, że musieli z rodzinami opuścić ogarniętą wojną Syrię. Wypłacili z banku wszystkie swoje oszczędności i oddali je przemytnikom. Warunki rejsu określili jako bardzo dobre. Jak dodali, mieli zapewnione jedzenie i wodę pitną.
Autor: km / Źródło: PAP