Prawdopodobnie Grecji uda się zostać w strefie euro, natomiast szanse na to, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską są coraz większe - powiedział PAP Denis MacShane, były brytyjski minister ds. europejskich.
Zdaniem MacShane’a, z wykształcenia ekonomisty, Grecji nie można trzymać latami w więzieniu za długi, jak jednej z postaci w powieściach Charlesa Dickensa. Premier Grecji Aleksis Cipras poddał się żądaniom eurolandu i zrobił to dla dobra Grecji. Należy go za ten pragmatyzm cenić - dodał były minister. - Cipras skapitulował i przyjął wszystkie warunki jakie postawiły przed nim instytucje. Zrobił to dla dobra Grecji, aby mogła pozostać w strefie euro i aby Grecy mogli dalej używać tej waluty - twierdzi MacShane.
A co, jeśli nie?
Gdyby Cipras tak nie postąpił, od przyszłego tygodnia greckie banki musiałyby zacząć posługiwać się pieniędzmi podobnymi do tych, których używa się w grze Monopoly. Nie byłaby to nawet nowa drachma, bo włączenie w obieg prawdziwej nowej waluty zajęłoby co najmniej pół roku. Grecja w praktyce zostałaby więc usunięta z ekonomicznej mapy świata – uważa MacShane. Jego zdaniem Cipras odniósł pewien sukces, bo sprawił, że wreszcie w Paryżu, Madrycie, Brukseli, a nawet w Berlinie przyjęto do wiadomości, że dług grecki jest nie do spłacenia i musi być poddany restrukturyzacji. - Co prawda z Berlina wciąż dochodzą do nas pomruki, że jakiekolwiek porozumienie z Grecją powinno być oparte na niemieckich zasadach, ale powiedzmy sobie wprost, przecież Niemcy też mieli swoje długi umorzone w latach 50., zresztą tak samo Polska w latach 90. - przypomina MacShane, którego ojciec był Polakiem.
Kilka powodów
MacShane uważa, że do Grexitu nie dojdzie z kilku powodów. Po pierwsze, gdyby tak się stało wzbudziłoby to w Europie silne antyniemieckie nastroje i z tego zdają sobie sprawę w Berlinie. Po drugie, we wrześniu Angela Merkel będzie obchodzić 10. rocznicę piastowania urzędu kanclerza i MacShane nie wierzy, aby naprawdę chciała przejść do historii jako „polityk, który wyrzucił Grecję z eurolandu”. Po trzecie, autor popularnej książki "Brexit: How Britain Will Leave Europe" (Brexit: jak Wielka Brytania opuści Europę) jest przekonany, że w przypadku Grexitu, Brexit byłby nie do uniknięcia, ponieważ od czasów poety lorda George'a Byrona Brytyjczycy jako naród są hellenofilami i mają dla Greków wiele współczucia, co przełożyłoby się na znaczny wzrost antyeuropejskich tendencji. Po czwarte, przeciwne Grexitowi są USA, ponieważ oznaczałby on, że bardzo słaba południowa flanka NATO mogłaby się dostać w ręce Rosji, a do tego Amerykanie nie chcą dopuścić. Były laburzystowski polityk ma też sporo słów uznania dla premiera Grecji. Według MacShane’a Cipras jest zręcznym politykiem, który szybko się uczy. W ciągu ostatnich kilku tygodni okazał się też taktycznie lepszy niż większość jego unijnych partnerów, często zaskakując ich swoimi politycznymi woltami. - Polityka jest oparta na oportunizmie, uprawianie polityki można porównać do tego, jak zachowuje się dobra drużyna piłkarska: trzeba znać słabości swoich przeciwników i własne mocne strony, a kiedy jest okazja, umieć słuchać swojej intuicji i strzelić bramkę - uważa MacShane. Dodaje, że dobrym przykładem politycznych umiejętności greckiego premiera jest sposób, w jaki użył on niedawnego referendum i jego wyników.
Czarne lub białe
Przyjmuje się zwykle, że podstawą referendum powinien być wybór: czarne albo białe, wewnątrz czy na zewnątrz, za albo przeciw, ale tu było inaczej. Kampania Ciprasa przed referendum głosiła „nie dla oszczędności, ale tak dla Europy”. - Slogan Ciprasa był więc dwojaki. Szczerze mówiąc, nigdy takiego czegoś przedtem nie widziałem. To było bardzo wygodne, bo oznaczało, że cokolwiek odpowiesz, głosujesz jednocześnie i na tak i na nie. Cipras swoim referendum dowiódł, że można jednocześnie całować żonę i kochankę - powiedział MacShane. - Teraz Cipras używa tego dwojakiego rezultatu i mówi Grekom: 'dostałem od was dwie wiadomości - po pierwsze, nie chcecie więcej oszczędności i cięć, a po drugie, chcecie zostać w euro i Unii; dobrze usłyszałem tę drugą informację, bo była bardzo głośna, więc tym zajmę się teraz, a jeśli chodzi o pierwszą, to musicie trochę poczekać. Jeśli Grecja pozostanie w eurolandzie, a Ciprasowi uda się przeprowadzić reformy, o których mówi, to może się jeszcze okazać, że stanie się jednym ze „złotych chłopców” europejskiej polityki. Ma na to duże szanse, ponieważ w Europie wkrótce będzie musiała nastąpić polityczna zmiana warty i 40-letni grecki premier w pewnym sensie jest awangardą tej zmiany.
Na Wyspach podobnie?
MacShane uważa, że to, co się w tej chwili dzieje z partią Ciprasa Syrizą można w pewnym sensie porównać do tego, co właśnie miało miejsce w Wielkiej Brytanii, gdzie konserwatywny rząd Davida Camerona obiecał w czwartek 40-procentowe podniesienie minimalnej stawki godzinowej. - Pragmatyzm jest w tej chwili ważniejszy od ideologii. Margaret Thatcher (była konserwatywna premier W. Brytanii) pewnie się w grobie przewraca, ale torysi robią to, bo chcą się utrzymać u władzy. Cipras też jest pragmatyczny i też chce pozostać u władzy, bo wierzy, że Grecja potrzebuje reform i że on jest człowiekiem, który może je przeprowadzić. Ponieważ nie może tego zrobić na platformie pozbycia się euro, będzie musiał oczyścić szeregi swojej partii z tych, którzy do tego nawołują - przewiduje MacShane. Będzie to wymagało od premiera bezwzględności, ponieważ będzie się musiał odciąć od dawnych sprzymierzeńców. Weteran brytyjskiej polityki wierzy jednak, że jest to możliwe, ponieważ tylko wtedy Cipras będzie miał szanse na sukces. - Jeśli chcesz być politykiem, który odniesie sukces, musisz być totalnie bezwzględny. To jest ziemia Edypa, jeśli nie jesteś gotowy zabić swojej matki i ojca, nie powinieneś być w polityce - mówi MacShane. Dodaje jednocześnie, że wierzy, iż większość przywódców Syrizy zaakceptuje stanowisko premiera, gdyż także będzie im bardziej zależało na władzy niż na „przekształceniu Grecji w Wenezuelę”. MacShane powiedział też, że to, co się dzieje przez ostatnie tygodnie w Grecji, będzie miało głębokie reperkusje, jeśli chodzi o zaplanowane na rok 2017 referendum w sprawie wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE. - To, co się działo w Grecji było manną z nieba dla brytyjskich eurosceptyków. Od tygodni obrazki z Grecji są przez nich używane jako antyreklama Unii. Kolejki do bankomatów po 60 euro dziennie, rekordowe bezrobocie, minister finansów Grecji Janis Warufakis oskarżający Brukselę i Berlin o próbę uduszenia jego kraju. To młyn na wodę dla tych, którzy chcą, żeby Wielka Brytania wyszła z Europy - mówi MacShane.
Myślenie praktyczne
Według niego Brytyjczycy, którzy myślą praktycznie, nie mieli nic przeciwko UE póki działo się tam ekonomicznie lepiej niż w Wielkiej Brytanii. Teraz jednak jest odwrotnie, czego dowodzi nie tylko sytuacja z Grecją, ale generalne kłopoty Unii na wszystkich frontach, więc zwolennikom członkostwa trudno jest używać tego rodzaju argumentu. Coraz więcej Brytyjczyków patrzy na kraje takie jak Szwajcaria i myśli, że tego rodzaju połączenie z UE byłoby o wiele bardziej korzystne. Co więcej, eurosceptykom w swojej kampanii udało się połączyć przynależność do UE z problemem imigracji. - Obecnie ani konserwatyści, którzy zresztą od 20 lat prowadzą antyeuropejską politykę, ani laburzyści, którzy uważają, że jeśli chcą odzyskać władzę, muszą zaostrzyć swoją politykę wobec imigrantów, nie ośmielają się powiedzieć niczego pozytywnego o członkostwie w UE. Jedyną osobą, która opowiedziała się za Brukselą była królowa w czasie swojej wizyty w zeszłym miesiącu w Berlinie. Moje prognozy jeśli chodzi o Brexit są fatalne - mówi MacShane.
Autor: mn / Źródło: PAP