Ośmiu na dziesięciu Hiszpanów deklaruje chęć pracy z domu przez 2-3 dni tygodniowo - wynika z badania przeprowadzonego przez madrycki uniwersytet Comillas. Na Półwyspie Iberyjskim w czasie pandemii COVID-19 rośnie grono osób opowiadających się za pracą poza biurem.
Przedsiębiorca Antonio Fonseca z okolic Andaluzji nie dziwi się wynikom sondażu, stwierdzając, że im dłużej trwa epidemia, tym bardziej ugruntowuje się wśród osób pracujących w domu przekonanie o zaletach pracy poza biurem.
- Reżim telepracy jest korzystny również dla przedsiębiorców, gdyż mogą oni oszczędzać na kosztach obsługi swoich biur, a przede wszystkim na ich wynajmie - powiedział PAP Fonseca.
Praca zdalna
Pod koniec września rząd Pedra Sancheza uchwalił przepisy dotyczące zdalnej pracy w Hiszpanii, które - jak podano w komunikacie - wynikają "z coraz większego upowszechniania się pracy w miejscu zamieszkania w okresie epidemii COVID-19".
Nowa regulacja precyzuje zasady, na jakich pracownicy mogą zawierać z pracodawcami umowy o pracę uwzględniające możliwość wykonywania obowiązków zawodowych w ramach tzw. telepracy.
Zdaniem hiszpańskiej minister pracy i polityki społecznej Yolandy Diaz na podstawie nowych przepisów zawierane umowy dotyczące telepracy nie mogą naruszać "wolności" ani pracownika, ani pracodawcy.
- Reżim ten oznacza, że pracownik zgadza się na wykonywanie swoich dotychczasowych obowiązków w miejscu innym niż dotychczasowe na zasadzie dobrowolności - dodała Diaz. Jak zaznaczyła, żadna ze stron, ani pracodawca, ani podwładny, nie może "narzucić" wykonywania telepracy.
Dekret rządu Hiszpanii przewiduje, że pracownik może wykonywać poza miejscem pracy swoje obowiązki w sposób zdalny przez 30 procent tygodniowego czasu pracy. Koszty telepracy, takie jak np. zużycie energii elektrycznej, będą mu zwracane przez pracodawcę.
Źródło: PAP