Coraz goręcej na linii Grecja-jej wierzyciele. Po zakończonym bez przełomu spotkaniu eurogrupy w Rydze i krytyce, jaka spadła na greckiego ministra finansów, premier Grecji Aleksis Cipras postanawia działać. Zmienia skład zespołu, który negocjuje z europejskimi wierzycielami. Rynki zareagowały na tę wiadomość bardzo pozytywnie.
Grecki minister finansów Janis Warufakis został w sobotę surowo skrytykowany m.in. przez ministra ds. gospodarki i konkurencyjności Hiszpanii Luisa de Guindosa za to, że w rozmowach z Atenami "nie ma żadnych postępów". Hiszpan podkreślił, że negocjacje "nie mogą toczyć się dalej w taki sposób, jak do tej pory".
Z tylnego siedzenia?
Jak informuje Reuters, nowym koordynatorem greckiej grupy negocjacyjnej ma zostać wiceminister spraw zagranicznych Grecji Euklid Tsakalotos. Z kolei rozmowy o konkretach programu reform na poziomie technicznym ma prowadzić Nikos Teokarakis. Warufakis nadal będzie formalnie nadzorował nowy zespół, ale komentatorzy nie mają wątpliwości, że jego rola w rozmowach "twarzą w twarz" będzie mniejsza. Tsakalotos - jak czytamy - ma łagodniejsze usposobienie i będzie bardziej lubiany przez urzędników reprezentujących wierzycieli. Ma to pomóc w rozmowach. Reuters przypomina, że Warufakis był przez wielu europejskich partnerów izolowany na spotkaniu w Rydze, głównie za sprawą kontrowersyjnego zachowania. Z tego też powodu wrócił ze szczytu z pustymi rękami. Minister został też skrytykowany przez media za niestawienie się na wspólnej kolacji po spotkaniu. Na Twitterze skomentował to cytatem z Roosevelta piszcząc o partnerach z Europy: “Są jednomyślni w swojej nienawiści do mnie. Cieszę się z tej nienawiści”.
Dzisiejsze zmiany w greckim zespole negocjacyjnym zostały bardzo pozytywnie odebrane przez inwestorów. Giełda w Atenach jest na wyraźnym plusie, natomiast rentowności greckich obligacji spadają.
Odmowa i warunki
W piątek eurogrupa kategorycznie odmówiła udzielenia pomocy Grekom przed uzgodnieniem pełnej listy reform. Jeszcze większe znaczenie ma zapewne to, że presję na Ateny zwiększył Europejski Bank Centralny. Jego szef Mario Draghi ostrzegł, że może zrewidować warunki, na jakich dostarcza greckim bankom pomocy finansowej, zapewniając im płynność. Kredyty EBC mają fundamentalne znaczenie dla greckiego systemu bankowego, którego płynność jest zagrożona m.in. przez ucieczkę kapitału spowodowaną przez masowe wycofywanie depozytów. Partnerzy Grecji w strefie euro domagają się od rządu w Atenach przeprowadzenia reform, m.in. redukcji emerytur, liberalizacji rynku pracy, zmian w prawie podatkowym, skuteczniejszego ściągania należności podatkowych oraz postępów w kwestii wstrzymanego w styczniu procesu prywatyzacyjnego. Rząd Grecji, który zdobył władzę dzięki przedwyborczym obietnicom zerwania z surową polityką oszczędności i bolesnych reform, nadal nie zgadza się na część warunków eurogrupy, jak redukcja płac i emerytur czy uelastycznienie rynku pracy. Zgodnie z ustaleniami eurogrupy z 20 lutego do końca kwietnia Grecja ma uzgodnić z wierzycielami pełną listę reform i w zamian otrzymać zablokowaną ostatnią transzę pomocy, wartą ok. 7,2 mld euro. Jeśli Grecja nie otrzyma tych środków, grozi jej niewypłacalność. Z końcem czerwca wygasa program ratunkowy dla tego kraju.
Autor: mn//bgr / Źródło: reuters, pap