Język angielski traci wagę w Europie - stwierdził Jean-Claude Juncker na konferencji we włoskiej Florencji. Wypowiedź wywołała śmiech i oklaski. Przewodniczący Komisji Europejskiej zdecydował się kontynuować po francusku, a jego wypowiedź ma związek z planowanym na 2019 r. wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Juncker wygłosił w piątek przemówienie na zorganizowanej we Florencji po raz siódmy debacie o stanie Unii. Na samym początku wyjaśnił, że będzie mówił po francusku, bo "język angielski powoli, ale z pewnością, traci znaczenie w Europie".
Swoim stwierdzeniem Juncker wywołał śmiech i oklaski wśród zgromadzonych podczas konferencji w Instytucie Europejskim w Pałacu Vecchio we Florencji.
Zachęcony gromkimi brawami kontynuował, że chodzi także o niedzielne wybory prezydenckie we Francji. Mówiąc w rodzimym języku Francuzów, szef Komisji Europejskiej chce, żeby "zrozumieli, co dokładnie chce im powiedzieć na temat Europy i narodów".
Negocjacje Brexitu
Jean Claude-Juncker już wcześniej deklarował publicznie swoje niezadowolenie z decyzji Brytyjczyków, nazywając Brexit "tragedią". A po spotkaniu na lunch z premier Theresą May, o którym doniosła niemiecka prasa, komentował, że "wyszedł z niego 10 razy bardziej sceptyczny, niż był początkowo".
Przedstawiciele Unii komentują, że wyjście Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty nie może przebiegać na lepszych warunkach, niż jej dotychczasowe członkostwo w europejskich strukturach.
- Będziemy negocjować uczciwie z naszymi brytyjskimi przyjaciółmi - obiecał szef KE - jednak musimy pamiętać, że to nie UE odrzuciła Zjednoczone Królestwo. Junkier przypomniał, że ostateczna decyzja o opuszczeniu Unii Europejskiej zapadła po brytyjskiej stronie, a "to robi różnice", oceniał przewodniczący.
Kryzys migracyjny
W przemówieniu mówił też o kryzysie migracyjnym i wyraził uznanie dla Włoch, które - jak ocenił - "od pierwszego dnia robią wszystko, co mogą, by stawić mu czoło". - Włochy uratowały i ratują honor Europy - oświadczył szef Komisji Europejskiej. - Dlatego - dodał - musimy być bardziej solidarni tak z Włochami, jak i z Grecją, które nie są odpowiedzialne za swe położenie geograficzne - powiedział. Juncker nawiązał do unijnej decyzji o relokacji migrantów, którzy przypłynęli do tych dwóch krajów. - Pewna liczba państw nie akceptuje tej decyzji. Jeśli Unia zaczyna nie szanować norm prawnych w tej dziedzinie, to będzie po nas - ocenił Jean-Claude Juncker. - Chciałbym, żeby te kraje członkowskie zrozumiały: tu chodzi o to, by wprowadzić w czyn i ująć w literę prawa ideę, jaką mamy na temat Europy i człowieka. Nie można powiedzieć "my nie wpuszczamy na nasze terytorium mężczyzn i kobiet o innym kolorze skóry i tych, którzy nie są katolikami" - podkreślił dodając, że o nie leży w prawdziwej naturze Europy.
Obrona interesów UE
Na florenckim forum wystąpił też przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani. Położył nacisk na to, że priorytetem rokowań w sprawie Brexitu musi być obrona interesów obywateli UE. - Dla Parlamentu Europejskiego priorytetem są 3 miliony Europejczyków, którzy mieszkają w Zjednoczonym Królestwie, w tym pół miliona Włochów. Bez porozumienia o utrzymaniu tych samych praw, jakie są dzisiaj dla tych obywateli, PE zagłosuje przeciwko tekstowi z propozycjami konkluzji negocjacji- ogłosił Tajani. Wyraził opinię, że "zgubne dla wszystkich" byłoby to, gdy nie osiągnięto porozumienia w sprawie Brexitu. Antonio Tajani oświadczył też, że w obliczu "terrorystycznej ofensywy", która "zagraża bezpieczeństwu UE" nie należy zamykać granic, bo - jak dodał - terroryści ich nie znają. - Nie miałbym nic przeciwko powołaniu pewnego rodzaju europejskiego FBI - stwierdził. Szef włoskiej dyplomacji Angelino Alfano oświadczył na forum Stan Unii, że w Europie trwa "pojedynek" między tymi, którzy chcą ożywić projekt europejski, a tymi, którzy chcą go zniszczyć. Jego zdaniem odnosi się to też do postaw kandydatów w wyborach prezydenckich we Francji: Emmanuela Macrona i Marine Le Pen.
Autor: ps/ms / Źródło: bbc; yahoo, PAP