35-godzinny tydzień pracy we Francji to mit. Widać to na poziomie przepisów, które go regulują - napisali w swojej analizie ekonomiści Banku Pekao. Wskazali między innymi, że krótszy wymiar czasu pracy obejmuje pracowników fizycznych, a nie menedżerów i specjalistów.
"Co jakiś czas pojawia się postulat skrócenia tygodniowego wymiaru pracy z 40 do 35, a być może nawet 32 godzin. Ostatnio mówiła o tym nawet ministra pracy A. Dziemianowicz-Bąk. Temat budzi żywe kontrowersje" - napisali analitycy Pekao.
Dodali, że "jedni argumentują poprawa balansu między życiem zawodowym a prywatnym zwiększa wydajność i zmniejsza rotację pracowników", a "inni twierdzą, że to zbyt kosztowna propozycja, dla biznesu i dla budżetu państwa".
W związku z tym ekonomiści Banku Pekao postanowili sprawdzić, "jak 35-godzinny tydzień pracy sprawdził się we Francji – jedynym dużym kraju, który go wprowadził i to już w 2005 roku".
"35-godzinny tydzień pracy we Francji to mit"
Ich zdaniem "35-godzinny tydzień pracy we Francji to mit". "Jest w dużej mierze fikcją. Widać to już na poziomie przepisów, które go regulują. Po pierwsze ten wymiar czasu pracy obejmuje przede wszystkim pracowników fizycznych – specjaliści i menadżerowie są z niego wyłączeni" - napisali analitycy.
"Po drugie, pracodawcy i związki zawodowe mogą ustalić inne reguły czasu pracy niż standardowe 35 godzin i często to robią, np. poprzez rozliczanie roczne godzin pracy, a nie tygodniowe, albo ustalenie wyższego wymiaru czasu pracy za wyższą pensję" - wskazali ekonomiści, powołując się na Institut Montaigne.
Jak podkreślili analitycy Pekao, "w efekcie Francuzi pracują niewiele mniej niż mieszkańcy innych krajów Europy – przeciętnie 40 godzin w tygodniu, o godzinę krócej niż Polacy (widać to w wielu statystykach)" i "rzadziej niż inne nacje podejmują pracę na część etatu, a kadra menadżerska zazwyczaj pracuje więcej niż 40 godzin w tygodniu i więcej niż w innych krajach".
Według nich "ani 35-godzinny, ani tym bardziej 4-dniowy tydzień pracy nigdzie jeszcze na dużą skalę nie funkcjonuje, więc nie do końca wiadomo, jakie skutki makro miałoby jego wprowadzenie".
"Prawdopodobnie nie byłyby one dramatyczne, gdyż liczbę godzin pracy – jak pokazuje przykład Francji – nie tak łatwo uregulować. Oprócz prawa dużą rolę odgrywają też instytucje i zwyczaje" - napisali ekonomiści.
"Każde kolejne pokolenie poświęca mniejszą część swojego życia na pracę"
Dodali, iż "trend jest zasadniczo taki, że każde kolejne pokolenie w prawie każdym kraju rozwiniętym, nie wyłączając Stanów Zjednoczonych, poświęca mniejszą część swojego życia na pracę, a więcej na życie prywatne, choć zmiana ta następuje powoli, mniej więcej w tempie jednej godziny mniej w tygodniu na dekadę". "Nie oznacza to, że każde kolejne pokolenie jest bardziej leniwe od poprzedniego (wbrew popularnym opiniom) – po prostu im więcej zarabiamy, tym bardziej cenimy czas wolny" - wskazali.
Analitycy zwrócili też uwagę, że "Francja nie należy do najdynamiczniej rozwijających się gospodarczo państw", a "jej PKB rosło w ostatnich dwóch dekadach wyraźnie wolniej niż w krajach znanych z długich godzin pracy, np. USA".
"Choć prawdą jest też, że skrócenie tygodnia pracy nie doprowadziło też Francji do ruiny. Już wcześniej nie była ona tygrysem wzrostu i 2005 rok nie przyniósł w tej sprawie zmiany na gorsze. Statystyki produktywności sugerują z kolei, że skrócenie tygodnia pracy ani nie poprawia ani nie pogarsza wydajności pracowników. Rok 2005 również tu nie jest we Francji żadną cezurą" - napisali ekonomiści Pekao.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock