Pasja i entuzjazm dla tej ekscytującej i różnorodnej pracy przyjdzie sama - piszą na swojej stronie niemieckie linie lotnicze Lufthansa, informując przyszłych pilotów o czekających ich perspektywach. O drugiej, ciemniejszej stronie medalu pisze Bloomberg. Latanie jest trudną i poważną pracą wymagającą odporności psychicznej i maksymalnej wydajności fizycznej - czytamy w serwisie.
Andreas Lubitz, 27-letni pilot, który prawdopodobnie celowo rozbił airbusa A320 linii Germanwings (spółki - córki Lufthansy), zabijając siebie i 149 osób, należał do młodego pokolenia pilotów. A ci coraz częściej doświadczają ciemnych realiów tej profesji, która nie gwarantuje miejsca pracy i w której nie ma miejsca na brak zdrowia - pisze Bloomberg.
Nieustanny stres
Podczas rewizji w mieszkaniu Lubitza znaleziono porwane zwolnienie lekarskie dotyczące dnia, w którym doszło do katastrofy. Według prokuratury w Duesseldorfie może to wskazywać na to, że pilot ukrywał chorobę przed pracodawcą oraz przed kolegami z pracy. - Zabezpieczone dokumenty o treści medycznej sugerują trwające dolegliwości i związane z nimi leczenie - czytamy w komunikacie wydanym przez prokuraturę.
Niemiecki tabloid "Bild" informował wcześniej o problemach zdrowotnych i miłosnych pilota. Jak pisze "Bild", powodem przerwy w szkoleniu na pilota były problemy psychiczne. Podczas nauki w szkole Lufthansy w Phoenix w Arizonie uznano go wręcz za czasowo niezdolnego do latania.
- Piloci są narażeni na ciągły stres. Myślę, że to zmienia osobowość - powiedział Bryan Ware, dyrektor techniczny w firmie Haystax Technology, która pomaga różnym przedsiębiorstwom w ocenie, czy ich pracownicy mogą stanowić zagrożenie dla pracodawcy. - Ktoś, kto ma poważne problemy finansowe, rodzinne lub psychologiczne prawdopodobnie nie jest w stanie poradzić sobie z takim stresem w ten sam sposobów co osoba, która takich problemów nie ma - dodał.
Ponure perspektywy
Osoby, które chcą zostać pilotami w Lufthansie muszą przejść rygorystyczne testy. Z pozytywnym wynikiem kończy je ok. 10 proc. kandydatów. Lubitz, który według "Bilda" przez półtora roku znajdował się pod opieką psychiatrów, rozpoczął naukę w 2008 roku. Wielokrotnie musiał ze względu na depresję powtarzać poszczególne etapy szkolenia, jednak w końcu zakończył kurs z wynikiem pozytywnym. Dla tych, którzy ukończyli szkolenie, przyszłość nie rysuje się jednak w różowych barwach - informuje Bloomberg. Lufthansa w ostatnim czasie mocno ograniczyła swoją flotę i zrezygnowała z planu stworzenia trzeciego co do wielkości taniego przewoźnika w Europie pod marką Eurowings. Do 2012 roku Lufthansa każdego roku rozpoczynała kursy dla około 200 pilotów. Jednak w 2013 roku firma zawiesiła program szkoleniowy w szkole pilotów w Bremie, po tym jak ograniczyły swoją flotę aż o ok. 400 samolotów. To oznaczało, że przewoźnik potrzebował ok. tysiąca pilotów mniej.
W oczekaniu na pracę
- Obecnie Lufthansa szkoli na różnych etapach aż 900 kandydatów na pilotów - mówi Joerg Handwerg, rzecznik Vereinigung Cockpit. Niektórzy z nich, po ukończeniu kursu, czekają nawet trzy lata, aby otrzymać posadę pilota w niemieckich liniach. Z licencją Lufthansy nie mogą w międzyczasie latać w innych liniach.
Niektórzy, w oczekiwaniu na miejsce za sterami, pracują jako stewardzi. Przez 11 miesięcy podobnie robił też Lubitz. Inni kontynuują naukę w szkołach wyższych - podaje Bloomberg.
Szkolący się piloci są całkowicie zależni od Lufthansy - powiedział Handwerg. - Wielu z nich kształci się dalej na uniwersytetach, ale jest to trudne, bo muszą być w ciągłej gotowości. W taki sposób nie można zaplanować sobie życia. To bardzo nieprzyjemna sytuacja - dodał.
Jak pisze Bloomberg, cała branża lotnicza zmaga się z rosnącą konkurencją ze strony tanich przewoźników. Air Berlin, druga co do wielkości linia w Niemczech jest w trakcie redukowania floty i miejsc pracy, również tych w kokpicie.
Autor: ToL//km / Źródło: Bloomberg, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Leoncio J/CC BY-NC-SA 2.0