W środę strajk kolejarzy sparaliżował ruch pociągów w Portugali. - Możemy odstąpić od protestu, ale tylko wtedy, kiedy rząd przystanie na proponowane przez nas warunki - stwierdził szef związku zawodowego Fectrans Jose Manuel Oliveira. Strajkujący żądają podwyżek i lepszych warunków pracy.
Rano na wielu portugalskich stacjach kolejowych panował chaos. Wprawdzie kolejarze zapowiadali rozpoczęcie protestu, ale wielu pasażerów w rozmowie z mediami podkreślało, że mieli nadzieję, iż do strajku nie dojdzie.
Jak przekazało kierownictwo współorganizującego strajk związku zawodowego pracowników transportu Fectrans, w środę do godz. 10 w trasę nie wyruszył żaden pociąg. Strajkujący zapowiedzieli, że ich akcja protestacyjna potrwa tydzień.
- Możemy odstąpić od protestu, ale tylko wtedy, kiedy rząd przystanie na proponowane przez nas warunki - poinformował w rozmowie z mediami szef Fectrans Jose Manuel Oliveira, dodając, że żądania dotyczą przede wszystkim poprawy warunków pracy na kolei.
Minister zabiera głos
Portugalski minister ds. infrastruktury Miguel Pinto Luz na konferencji prasowej w Lizbonie przekazał, że rząd obecnie nie jest w stanie spełnić postulatów strajkujących, a zwłaszcza żądania podwyżki płac pracowników kolei o 4,7 proc.
Odpowiedzialna za obsługę połączeń kolei pasażerskiej spółka CP przekazała, że w związku ze strajkiem nie zapewniono minimalnego poziomu usług w transporcie podróżnych.
Zobowiązała się do zwrotu kosztów biletów nabytych przez pasażerów na podróż, która miała odbyć się w środę oraz w pozostałych dniach, podczas których będzie prowadzony protest.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ANTONIO COTRIM