Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosił wyrok w procesie dotyczącym kredytu frankowego państwa Dziubaków. Umowę kredytu frankowego uznano za nieważną.
Zdaniem sędziego są wątpliwości, czy kredytobiorcy zostali jasno poinformowani przez bank o ryzyku walutowym. W jego opinii państwo Dziubakowie nie zostali poinformowani, że zmiany kursów w długim okresie czasu są tak naprawdę "nieprzewidywalne".
Wyrok sądu
Sąd ocenił też, że ryzyko związane ze zmiennością kursu walut bank przeniósł wyłącznie na kredytobiorcę i nie zaoferował w umowie żadnego sposobu jego ograniczenia. Sąd uznał, że bank miał o wiele większą wiedzę o tym ryzyku i o wiele większe możliwości jego zabezpieczenia.
Sąd zakwestionował także indeksację i zasady ustalania przez bank kursu walut. Jego zdaniem kurs franka uwidocznił wadliwość tej umowy.
- Prawne umocowanie umowy po wyłączeniu przeliczeń jest niemożliwe i prowadzi do nieważności umowy – powiedział sędzia.
Sąd dodatkowo oddalił postulat zasądzenia na rzecz powoda zwrotu wpłaconych środków w ramach wykonywania umowy.
Zdaniem sędziego należałoby raczej dążyć do załatwiania tego typu spraw w sposób ugodowy i to, zdaniem sędziego, powinien być docelowy model działania.
Pełnomocniczka Raiffeisen Banku wnioskowała w piątek o odroczenie terminu rozprawy, tłumacząc to chęcią zapoznania się ze stanowiskiem Rzecznika Finansowego.
Bank chciał także odnieść się do ostatnich stanowisk przedstawionych m.in. przez RPO i UOKiK. Sąd oddalił jednak ten wniosek.
Sprawa dotyczyła sporu między państwem Dziubak a Raiffeisen o kredyt indeksowany do franka szwajcarskiego. Zdaniem państwa Dziubaków, niektóre z postanowień umowy kredytowej, którą zawarli są nieuczciwe (niedozwolone, abuzywne) i w związku z tym umowa nie może być utrzymana w mocy.
Agnieszka Plejewska, pełnomocnik państwa Dziubaków, powiedziała w piątek, że strona powodowa liczy się z konsekwencjami unieważnienia umowy. Jej zdaniem w tym przypadku powinna być zastosowana teoria dwóch niezależnych świadczeń.
Z kolei pełnomocnik Raiffeisen Banku Ireneusz Stolarski argumentował, że państwo Dziubakowie byli świadomi ryzyka walutowego związanego z tym kredytem i zrezygnowali z możliwości zaciągnięcia kredytu w złotych. W jego opinii umowa nie zawiera przepisów abuzywnych.
W trakcie mowy końcowej poinformował, że w przypadku unieważnienia umowy bank będzie dochodził wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.
"Bardzo zadowoleni"
- Generalnie jesteśmy bardzo zadowoleni (z wyroku - red.) - powiedziała w rozmowie z dziennikarzami Agnieszka Plejewska. Mecenas pytana o to, co oznacza dla państwa Dziubaków taki wyrok odpowiedziała, że "konieczność rozliczenia z bankiem". Adwokat Grzegorz Sikorski dodał, że póki co nie ma pewności, w jaki sposób miałoby się to odbyć. - Bank nie przedstawił żadnych propozycji w tym zakresie. Myślę, że musimy poczekać, aby ustalić metodę rozliczenia. Na pewno jakąś trzeba będzie przyjąć - mówił. - My nigdy nie uchylaliśmy się przed jakimś ugodowym załatwieniem tej sprawy. Jesteśmy nadal otwarci na propozycje. Natomiast druga strona cały czas uparcie nie chce zgodzić się na żadne rozwiązanie polubowne, tylko chciałaby wywrzeć presję, czy jakkolwiek tego nie nazwiemy, na utrzymanie tej umowy w mocy na takich warunkach, jakie one są. A one są nieuczciwe w tym sensie, że zawierają te klauzule abuzywne - powiedział Sikorski. Z kolei mecenas Ireneusz Stolarski, pełnomocnik Raiffeisen Banku, powiedział, że nie jest zaskoczony wyrokiem sądu. Pytany, czy bank dopuszcza apelację powiedział, że "jak najbardziej, bierzemy to pod uwagę, ale muszę to jeszcze przedyskutować z klientem". Dopytywany o ewentualną ugodę powiedział, że "jest to decyzja mojego klienta, będziemy o tym rozmawiać".
Sprawa państwa Dziubaków
Państwo Dziubakowie wzięli kredyt hipoteczny na 40 lat. Bank dał im kredyt w złotych, ale był on indeksowany (przeliczany) we frankach szwajcarskich. Kredytobiorcy wnieśli do Sądu Okręgowego w Warszawie o unieważnienie umowy z uwagi na nieuczciwe - w ich opinii - postanowienia dotyczące mechanizmu indeksowania.
Twierdzili, że postanowienia te były niezgodne z prawem, ponieważ umożliwiały bankowi jednostronne i dowolne określanie kursu walut. Podnosili, że bank jednostronnie określa saldo kredytu, a także wynik przeliczenia raty kredytu w obcej walucie na kwotę w walucie polskiej. 3 października br. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał opinię ws. kredytu państwa Dziubaków.
- Zaciągnęliśmy kredyt w wysokości 400 tysięcy zł, spłaciliśmy 230 tysięcy, a na dzień dzisiejszy mamy 520 tysięcy do spłacenia. W przypadku unieważnienia zostanie 180 tysięcy do spłaty, w przypadku "odfrankowienia" 250 tysięcy zł - wyjaśniała tuż po wyroku TSUE Justyna Dziubak. Jednocześnie podkreśliła, że od 2011 roku spłaca kredyt regularnie. - Do walki skłoniła mnie świadomość, że sprawa nie dotyczy tylko mnie, ale również moich dzieci - powiedziała.
Wyrok TSUE
Orzeczenie jest następstwem pytań skierowanych do TSUE w 2018 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie w 2018 r., który zajmował się sprawą kredytu państwa Dziubaków. Warszawski sąd miał wątpliwości prawne, dlatego skierował do TSUE pytania prejudycjalne, domagając się wykładni unijnego prawa w kwestii nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. W komunikacie prasowym TSUE podało, że w zawartych w Polsce umowach kredytu indeksowanego do waluty obcej, nieuczciwe warunki umowy dotyczące różnic kursowych nie mogą być zastąpione przepisami ogólnymi polskiego prawa cywilnego. Według Trybunału, prawo UE nie stoi na przeszkodzie unieważnieniu umów dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich.
Autor: mp / Źródło: PAP