Związkowcy z Krajowej Sekcji Przemysłu Lotniczego NSZZ „Solidarność” wycofali swojego przedstawiciela z komisji przetargowej na śmigłowce dla polskiej armii. Zapowiedzieli również akcje protestacyjne przed kancelarią premiera i Ministerstwem Obrony Narodowej.
Jak powiedział PAP we wtorek przewodniczący sekcji lotniczej „S" Roman Jakim, powodem wycofania przedstawiciela z komisji przetargowej jest zbyt mało czasu, jaki miał on na zapoznanie się z dokumentacją przetargową.
"Gra na czas"?
Nie zgadza się z tym MON. - Zaproszenie społecznego obserwatora nastąpiło we właściwym momencie, uzyskał on odpowiedź na wszystkie pytania - oświadczył rzecznik resortu płk Jacek Sońta. - Z ostatnich wypowiedzi przedstawicieli MON wynika, że rozstrzygnięcie przetargu ma nastąpić za tydzień - 21 kwietnia. A nasz przedstawiciel otrzymał wzgląd do dokumentacji dopiero 8 kwietnia. Niemożliwe jest w tak krótkim czasie zapoznanie się z całą dokumentacją i stwierdzenie, że cała procedura przebiegła w porządku - powiedział Jakim. W niedzielę wiceminister obrony Czesław Mroczek mówił PAP, że w najbliższych dniach będzie wiadomo, które z oferowanych w przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla wojska maszyny zostaną zakwalifikowane do prób. - Mamy już ocenę ofert offsetowych, dokonaną przez ministra gospodarki. W MON kończymy formalny etap prac, mamy kompletną dokumentację potrzebną do rozstrzygnięcia. Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu komisja przetargowa zakończy prace, a 21 kwietnia planujemy wskazać oferenta, który przechodzi do dalszego postępowania - powiedział Mroczek PAP. Tym etapem mają być praktyczne próby. Według wcześniejszych zapowiedzi MON niewykluczone, że do etapu praktycznych prób przejdzie więcej niż jeden podmiot - jeżeli więcej ofert spełni wymagania. Jakim przypomniał, że w styczniu br. wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak zgodził się, aby Solidarność miała swego przedstawiciela (obserwatora społecznego) w komisji przetargowej, bez prawa głosu. - Jednak później niewiele się w tej sprawie działo. Mamy wrażenie, że uzgodniona wtedy procedura społecznego obserwatora przetargu na śmigłowce była jedynie grą na czas ze strony rządowej - ocenił przewodniczący KSPL.
Akcje protestacyjne?
Związkowcy napisali w tej sprawie listy do premier Ewy Kopacz i MON. - Chcemy, aby pani premier i pan wicepremier spotkali się z nami i wyjaśnili wszystkie niejasności wokół przetargu, które podnoszone są przez media i różne środowiska. Nie pozwolimy z siebie robić pajaców - podkreślił Jakim. Związkowcy zapowiedzieli, że w razie braku odpowiedzi na swoje listy podejmą akcje protestacyjne przed kancelarią premiera i MON. Decyzje w tej sprawie mają zapaść w piątek na spotkaniu Krajowej Sekcji Przemysłu Lotniczego. We wtorek stanowisko ws. wyboru dla polskiej armii śmigłowców przyjął również zarząd woj. podkarpackiego. Zaapelował w nim „do wszystkich organów władz państwowych uczestniczących lub mających wpływ na proces wyboru nowego śmigłowca wielozadaniowego o przeanalizowanie i wzięcie pod uwagę wszystkich aspektów, szczególnie wpływu decyzji MON na rozwój i przyszłość branży lotniczej - dumy Podkarpacia". W ocenie zarządu województwa podkarpackiego „wartość dodana" wynikająca z zaangażowania na rzecz lokalnej społeczności jest w przypadku Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu zdecydowanie najwyższa spośród rywalizujących przedsiębiorstw i „powinna mieć wpływ na całościową ocenę przedstawionej oferty".
"Przejrzysty proces"
Jak powiedział PAP we wtorek rzecznik resortu Jacek Sońta, "udział społecznego obserwatora, który jako mąż zaufania brał udział w postępowaniu na pozyskanie śmigłowców, nastąpił z inicjatywy ministra obrony narodowej i był wynikiem porozumienia ze stroną społeczną. Został on zaproszony 8 kwietnia na spotkanie, na którym uzyskał wyczerpującą odpowiedź na wszystkie swoje pytania, a także wgląd w dokumentację zgodnie ze zgłoszonym przez stronę związkową zakresem". Rzecznik podkreślił, że postępowanie jest objęte nadzorem ze strony Biura ds. Procedur Antykorupcyjnych MON oraz innych służb, "co wpływa na transparentny, przejrzysty proces postępowania, stanowi też rękojmię prawidłowości wszystkich jego kolejnych etapów". - Mając to wszystko na uwadze, stoimy na stanowisku, że obecnie jedynym możliwym rozwiązaniem jest powrót męża zaufania - będącego przedstawicielem związków zawodowych - do współpracy z MON - dodał Sońta.
Umowy jeszcze w tym roku
Ostateczne oferty w przetargu na 70 wielozadaniowych śmigłowców dla wojska złożyły pod koniec grudnia ub.r. trzy konsorcja: amerykańska firma Sikorsky i należące do niej PZL Mielec, oferujące śmigłowiec S-70i Black Hawk i jego morską wersję Seahawk; będące własnością włosko-brytyjskiej grupy Agusta Westland zakłady PZL Świdnik - oferujące maszynę AW149; konsorcjum zawiązane przez Airbus Helicopters - z maszyną H225M (wcześniejsze oznaczenie EC725). Poprzednio termin składania ostatecznych ofert był dwukrotnie przesuwany. Po ocenie ofert wszyscy startujący w przetargu mają otrzymać informację, czy oferty spełniają wymagania i kto złożył najkorzystniejszą. Potem rozpoczną się próby śmigłowca lub śmigłowców - jeżeli wymagania spełni więcej niż jedna maszyna. Wybór śmigłowca i podpisanie umowy mają nastąpić w tym roku. Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. Początkowo dotyczył 26 śmigłowców, potem rozszerzono go na 70 maszyn. Śmigłowce w wersjach transportowej, bojowych misji poszukiwawczo-ratowniczych oraz morskiej do zwalczania okrętów podwodnych mają być produkowane na podstawie jednej wspólnej platformy.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PZL Mielec