W czwartek doszło do trzech groźnych incydentów na torach. Nad ranem wykoleił się pociąg w Białymstoku (woj. podlaskie). Pociąg jadący do Warszawy wypadł z szyn niedługo po wyjechaniu z dworca. Drugi wypadek wydarzył się po godzinie 12 pod Skierniewicami (woj. łódzkie). Na trasie Warszawa - Łódź zderzyły się tam dwa składy. Po godzinie 13 doszło natomiast do wykolejenia pociągu towarowego przejeżdżającego przez dworzec Poznań Starołęka. Skład zablokował główną drogę w tym rejonie miasta.
Do kolejnych incydentów doszło także w piątek. Na odcinku linii otwockiej pomiędzy Warszawą Wschodnią a Wawrem doszło do zderzenia pociągu z koparką wykonawcy, który prowadzi tam prace. Pociąg Polregio na stacji Boczów (woj. lubuskie) na linii kolejowej między Poznaniem a Rzepinem połamał natomiast pantograf i uszkodził sieci trakcyjne. Na czas napraw trzeba było tam wstrzymać ruch pociągów.
Karnowski: skutek zaniedbań
Zdaniem Jakuba Karnowskiego PiS zaniedbało bezpieczeństwo na kolei przez ostatnie osiem lat.
- Dokładnie trzy tygodnie temu Najwyższa Izba Kontroli ujawniła raport dotyczący europejskiego systemu bezpieczeństwa GSM-R. To jest system, który miał być wprowadzony od 2017 roku, miał być zakończony (proces wdrożenia systemu - red.) do 2023 roku. Według NIK nie zrealizowano chociażby w minimalnym stopniu tego, co powinno być zrobione, aby zapewnić bezpieczeństwo na polskiej kolei - mówił Karnowski.
Zwrócił uwagę, że "zarząd PKP PLK, spółki, która jest odpowiedzialna za zarządzanie infrastrukturą kolejową w Polsce, za zapewnienie bezpieczeństwa, przyznał sobie premie". - Konkretnie to rada nadzorcza. To były premie właśnie za ten system, który w minimalnym stopniu nie został wprowadzony, a powinien być wprowadzony do końca bieżącego roku - powiedział.
- Mamy złą organizację inwestycji. Rzeczywiście w Polsce dokonywanych jest bardzo dużo inwestycji na szlakach kolejowych, na dworcach. Tym trzeba odpowiednio zarządzać, trzeba wprowadzać procedury, których brakuje. Eksperci związani z samym ruchem kolejowym wskazują, że nie ma procedur - mówił były prezes PKP.
"To nie jest przypadek"
Jak podkreślał na antenie TVN24 Jakub Karnowski, "to nie jest przypadek, nawet jak wiceprezes PKP PLK mówi, że zawinił człowiek, procedury". - To nie jest przypadek, że to się kumuluje w tym momencie, bo tych procedur po prostu nie ma. Dyżurni ruchu są przepracowani i zły jest nadzór nad inwestycjami, które są przez nich dokonywane. Jeżeli tych inwestycji jest więcej, to dochodzi do zwiększonej liczby tego rodzaju wypadków - tłumaczył.
- Gdy mówimy o zarządzaniu koleją, to efekty tego zarządzania w różnych obszarach - finansowym, bezpieczeństwa, komfortu pasażera - wychodzą. Jeżeli porównamy wartość PKP Cargo dzisiaj a to, co było osiem lat temu, to ona spadła dziesięciokrotnie. Gdy porównamy punktualność PKP Intercity do punktualności kolei ukraińskich, które jeżdżą pod ogniem wojsk Putina, to polskie PKP Intercity jest o 18 punktów procentowych gorsze od kolei ukraińskich w analogicznym okresie - przytaczał Karnowski.
Prezes PLK o incydentach
- Polska kolej należy do jednej z najbezpieczniejszych w kolejach europejskich. Mimo to również na naszej infrastrukturze zdarzają się takie dni jak dzisiaj - mówił w czwartek na konferencji prasowej wiceprezes zarządu PKP PLK Mirosław Skubiszyński, odnosząc się do serii poważnych incydentów. - Ci z nas, którzy pracują najdłużej w firmie, takiego dnia nie pamiętają - dodał. Wcześniej PKP PLK poinformowało, że powołany został zespół, który ma usprawnić transport po czwartkowych wydarzeniach.
Autorka/Autor: mp/ToL
Źródło: TVN24