Krajowa Izba Odwoławcza miała rację stwierdzając, że zawarcie umowy na średniej wielkości samoloty dla VIP-ów odbyło się z naruszeniem prawa – orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie, oddalając skargę MON. Decyzja sądu nie ma wpływu na realizację kontraktu.
Sąd umorzył zarazem sprawę w części dotyczącej odwołania brytyjskiej firmy The Jet Business International, która początkowo chciała unieważnienia umowy, a już na etapie sądowym wycofała skargę.
Wyjaśniając powód uznania, że doszło do naruszenia prawa sąd podkreślił, że unieważnienie poprzedniego przetargu na średniej wielkości samoloty nie było wystarczającym powodem, by w kolejnym postępowaniu zastosować tryb z wolnej ręki. Skład orzekający zwrócił uwagę, że zamówienia w dziedzinach bezpieczeństwa i obronności można udzielić z wolnej ręki ze względu na wyjątkowe okoliczności, niemożliwe do przewidzenia i nieleżące po stronie zamawiającego.
Sąd odniósł się także do argumentu, że Polsce zaoferowano dwa ostatnie miejsca na linii produkcyjnej modelu wychodzącego z produkcji (jednym z warunków zamówienia było, by maszyny były eksploatowane co najmniej od trzech lat, by uniknąć wad ujawniających się w nowych konstrukcjach).
Reprezentujący The Jet Business International adwokat Przemysław Wierzbicki ocenił wyrok jako spodziewany. Zaznaczył, że w krajowym i światowym orzecznictwie "wolna ręka to wyjątkowy tryb udzielenia zamówienia i może być stosowany wyłącznie wtedy, kiedy są jednoznaczne, wyjątkowe okoliczności".
- Rozstrzygnięcie KIO przypomina przysłowiowe: Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek; KIO najwyraźniej nie chciała stawać na drodze planowi zakupu tych samolotów - ważnemu i potrzebnemu państwu polskiemu - ale nie chciała też sprzeniewierzyć się pewnym fundamentalnym zasadom zamówień publicznych – dodał Wierzbicki. Wyraził przekonanie, że gdyby jego klient nie wycofał skargi, umowa zostałaby unieważniona.
- Abstrahując od dzisiejszej sprawy, mówimy o dziesiątkach miliardów euro, jakie co roku wydaje się w trybie zamówień publicznych. Jeżeli zamawiający mieliby wolną rękę w stosowaniu tego trybu, mielibyśmy o wiele większe ryzyko korupcji, źle wydanych środków publicznych; więc systemowo to rozstrzygnięcie musiało być takie – powiedział, oceniając, że jest to także sygnał dla zamawiających na niższych szczeblach.
Koniec batalii
- Dzisiejszy wyrok kończy batalię sądową w sprawie pozyskania samolotów średnich do przewozu najważniejszych osób w państwie – powiedział płk Michał Marciniak z MON.
- Sąd podzielił w niektórych miejscach argumentację zamawiającego, w niektórych nie. Szanujemy wyrok sądu, dokonamy jego analizy po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia. Dla nas najważniejsze, że umowa została zawarta zgodnie z prawem, jest obowiązująca; ani KIO, ani Sąd Okręgowy tego nie podważył, w związku z tym umowa jest realizowana, pierwszy samolot jest spodziewany w listopadzie – dodał Marciniak.
Umowę na dostawę trzech specjalnie wyposażonych - dwóch nowych i jednego używanego – samolotów Boeing 737-800NG w konfiguracji BBJ2 (Boeing Business Jet) podpisały 31 marca MON i amerykański koncern Boeing. Wartość kontraktu to 523 mln dolarów – 2,066 mld zł netto, a z podatkiem ponad 2,5 mld zł.
Wcześniej IU unieważnił przetarg na średnie samoloty dla VIP ze względów formalno-prawnych i cenowych. Dzień po unieważnieniu Inspektorat przystąpił do rozmów w trybie z wolnej ręki. Decyzję oprotestowały trzy firmy, w tym jedna, która uczestniczyła w poprzednim postępowaniu. Skarżący argumentowali, że również chcą uczestniczyć w postępowaniu.
KIO zgodziła się na początku kwietnia na zawarcie umowy z wolnej ręki, stwierdzając zarazem, że procedura zastosowana przez MON naruszała przepisy. Wyrok KIO zaskarżyły MON, które nie zgadzało się ze stwierdzeniem o naruszeniu zasad zamówień publicznych, i The Jet Business International Corporation, specjalizująca się w dostawach samolotów dyspozycyjnych, która chciała unieważnienia umowy MON-Boeing.
Autor: //bgr / Źródło: PAP