Deweloperzy wstrzymują nowe inwestycje, drogowcy odraczają przetargi. Powodem niepewność na rynku. Po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę ceny surowców rosną jak nigdy wcześniej, zaczyna brakować ludzi do pracy. Szacuje się, że jedna trzecia Ukraińców pracująca w Polsce wyjechała bronić kraju. Co dalej z budową dróg i mieszkań? Materiał programu "Polska i Świat".
- Jest ogromna presja na ceny materiałów. Jeżeli można powiedzieć, że w covidzie sięgały nieba, to teraz w związku z wojną są kosmiczne. Brakuje materiałów, brakuje stali - stwierdził Bartosz Sawicki, rzecznik prasowy firmy budowlanej Guelermak.
Wzrost cen materiałów budowlanych
Niektóre materiały od początku wojny zdrożały o 80 procent. - Nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile końcowo będzie kosztował budynek - powiedział Konrad Płochocki, dyrektor Generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
To może oznaczać duże zmiany dla klientów, którzy chcą kupić nowe mieszkanie.
- Nasi wykonawcy mówią nam, że niestety boją się z nami podpisywać sztywnych umów na to, ile ma kosztować wybudowanie budynku i w ślad za tym deweloperzy też będą bali się podpisywać takich umów z klientami, w związku z czym należy oczekiwać, że te klauzule waloryzacyjne będą coraz częściej pojawiały się w umowach dla klientów - dodał Płochocki.
W związku z niepewną sytuacją na rynku, część deweloperów wstrzymuje nowe projekty. Te istniejące mają iść zgodnie z planem.
Brak rąk do pracy na budowach
Rosnące ceny materiałów i energii to nie jedyny problem branży. Na rynku zaczyna jeszcze bardziej niż w ostatnich latach brakować rąk do pracy. Dziesiątki tysięcy Ukraińców wyjechało z Polski bronić ojczyzny. Do tej pory na budowach pracowało ich u nas nawet 400 tysięcy.
- Jeśli spojrzymy na ten 100-tysięczny ubytek, to względem pracowników Ukrainy, którzy do tej pory pracowali, to są naprawdę duże liczby. Sytuacja jest niestety na dzisiaj poważna - podkreślił Jan Styliński z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Brakuje między innymi kierowców, murarzy, tynkarzy, brukarzy. - Przedsiębiorcy przede wszystkim próbują zagospodarować zasoby ludzkie, które mają. Przenoszą ludzi z jednej budowy na drugą. Wydłużają czas pracy tych pracowników. Otwierają się na nowych pracowników, z Afryki z Azji - powiedziała Anna Sudolska z Idea HR Group.
- Podwykonawcy wyrywają sobie pracowników - dodał Bartosz Sawicki. Guelermak buduje między innymi obwodnicę Krakowa, tunel w Świnoujściu czy metro w Warszawie. Też robi wszystko, żeby inwestycje nie łapały opóźnienia.
- Część podwykonawców z którymi rozmawiamy, w ogóle przestało składać oferty na kontraktowe roboty. Stwierdzili, że nie są w stanie takiej oferty złożyć, bo nie są w stanie zapewnić wykonywania prac. Musimy szukać rozwiązań zamiennych. Staramy się pracować też własnymi siłami - tłumaczył w rozmowie z TVN24 Sawicki.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zapewnia, że wszystkie inwestycje idą zgodnie z planem.
- Zapadły już pierwsze decyzje. Zdecydowaliśmy się przesunąć termin na składanie ofert o około miesiąc. To dodatkowy czas, aby wykonawcy mogli profesjonalnie i rzetelnie przygotować oferty w przetargach - stwierdził Szymon Piechowiak z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Co dalej?
Sytuacja na rynku budowlanym wcale nie musi się poprawić po zakończeniu inwazji Rosji na Ukrainę.
- To będzie czas odbudowy i tu będzie dość mocny odpływ z powrotem pracowników, którzy będą odbudowywać swój kraj i temu się nie dziwię. Natomiast wydaje nam się, że będzie też mocne drenowanie rynku materiałów budowalnych - stwierdził Grzegorz Tymoszewski, prezes Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock