Zapowiedzi rządu Prawa i Sprawiedliwości były ambitne: drewniane domy jako jedna z odnóg programu Mieszkanie plus miały być liczone w tysiącach. Licznie już miały stać, bo to obietnice jeszcze z poprzedniej kadencji. Materiał z programu "Polska i Świat".
Z pozoru są to domy takie jak każde inne, choć tak naprawdę wyjątkowe, bo nie tylko drewniane i nadzwyczaj długo wyczekiwane, ale i nieliczne. - Pytałem o liczbę wybudowanych i zasiedlonych domów drewnianych. Okazało się, że takich domów jest tylko trzydzieści - powiedział senator KO Krzysztof Bejza.
Minister klimatu Anna Moskwa w odpowiedzi na pytanie senatora opozycji podała, że spółka Polskie Domy Drewniane S.A. zrealizowała do tej pory dwie inwestycje - w Łodzi i Choroszczy pod Białymstokiem.
- Nie ma tych dziesiątek, setek tysięcy mieszkań z (programu - red.) Mieszkanie plus. Nie ma tych pięciu tysięcy domów drewnianych - powiedział Brejza. Na pytanie co się stało, odpowiedział: - Program szklane domy, prezentacje, grafiki.
Wielkie prezentacje i szumne zapowiedzi były i to jeszcze w poprzedniej kadencji, na początku rządów PiS. Po tym, jak program Mieszkanie plus, wbrew ambitnym planom, nie mógł ruszyć z miejsca, pojawił się pomysł na inny, który mógłby go wesprzeć. Budowę - przynajmniej teoretycznie - domów z drewna oficjalnie rozpoczęto za czasów Henryka Kowalczyka - dziś wicepremiera i ministra rolnictwa - kiedyś ministra środowiska.
Zapowiedzi a rzeczywistość
Oto zapowiedzi tego polityka sprzed czterech lat kontra dzisiejsza rzeczywistość relacjonowana przez prezesa odpowiedzialnej za budowę spółki.
- Chcemy zrobić w 2019 roku około pięć tysięcy domów - mówił Kowalczyk w 2018 roku.
- Oddanych do użytku na 31 stycznia 2022 roku było 30 mieszkań i 2 lokale usługowe - podał w 2022 roku Tomasz Szlązak, prezes Polskich Domów Drewnianych (PDD).
- Ten program domów drewnianych będzie wpisywał się w cały program rządowy Mieszkanie plus - mówił 4 lata temu Kowalczyk.
- Nie udało się spółki połączyć z programem Mieszkanie plus - wyjaśnił Szlązak.
- To będą takie same warunki, jak dla pozostałych użytkowników programu Mieszkanie plus - zapowiadał Kowalczyk.
- Warunki nie są takie same, nie zostaliśmy włączeni do programu mieszkaniowego jako takiego - odpowiedział prezes PDD.
Prezes spółki, której dwuosobowy zarząd w ciągu dwóch pierwszych lat działalności otrzymał pół miliona złotych wynagrodzenia tłumaczy, że sam miał związane ręce.
- Spółka od początku swego istnienia była skazana na to, żeby najpierw zbudować bank ziemi - wyjaśnił Szlązak.
Bo wbrew planom polityków firma ostatecznie nie otrzymała do dyspozycji - co było koniecznie, by takich osiedli powstało więcej - gruntów Lasów Państwowych.
- Nie wybierać sobie z portfela posiadanych już nieruchomości, tak jak sobie to wszyscy wyobrażaliśmy na początku - przed powołaniem spółki, że wybierzemy sobie te najlepsze do realizacji i zaczniemy realizacje na dużą skalę - powiedział prezes PDD.
- Przecież gdyby to była normalna spółka prywatna, to ona by zbankrutowała. Bo żaden właściciel prywatny nie pozwoliłby sobie na utrzymanie tego typu przedsiębiorstwa, bo nie byłoby go stać na dokładanie do utrzymania tej firmy - stwierdził Stanisław Gawłowski, senator niezależny i były wiceminister środowiska w rządzie PO-PSL.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które senatorowi opozycji udzielało w sprawie tych osiedli odpowiedzi, którego szef kiedyś cały pomysł Polskich Domów Drewnianych wdrażał w życie, odmówiło nam komentarza tłumacząc, że "nie prowadzi nadzoru" nad tym projektem.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock