- Nie można powiedzieć dziś, jaki będzie ostateczny termin zakończenia szczytu ONZ w Katowicach, negocjacje na pewno będą jeszcze prowadzone w sobotę – poinformował dziennikarzy minister środowiska Henryk Kowalczyk.
Oficjalnym terminem zakończenia szczytu, był piątek 14 grudnia. Minister środowiska potwierdził, że tak się nie stanie. - Jutro na pewno będą trwały negocjacje – powiedział Kowalczyk.
Minister pytany, czy sobota będzie ostatecznym terminem, odpowiedział, że "nie można powiedzieć dziś, co jest ostatecznym tematem". - Dziś mówimy ze przedłużamy na sobotę, a co będzie dalej, to się okaże. Jest wiele godzin do końca soboty – dodał.
Kowalczyk nie chciał ujawnić, jakie są główne punkty sporu w dokumencie końcowym. - Trwają nieoficjalne rozmowy, spotkanie bilateralne. Mówienie o tym byłoby niestosowne (…) Tekst jest długi, jest jeszcze trochę szczegółów do uzgodnienia – wskazał.
Minister dodał, że dla Polski istotne jest, by dokument końcowy odzwierciedlał „ducha Porozumienia paryskiego, aby zachować, nie podnosić już ambicji redukcyjnych”. Kowalczyk podkreślił, że najpierw powinniśmy zrealizować cele klimatyczne, do których zobowiązaliśmy się w Paryżu, dopiero później mówić o ewentualnym podniesieniu ambicji.
W czwartek wieczorem polska prezydencja przedstawiła projekt dokumentu końcowego. Według nieoficjalnych informacji PAP, zawierał on już znacznie mniej punktów spornych (ok. 200). Wcześniej było to ok. 600.
"Z góry wiedzieliśmy"
Wcześniej o konieczności przedłużenia szczytu informował prezydent Katowic Marcin Krupa.
- Z góry wiedzieliśmy, że zawsze przy tego typu imprezach istnieje możliwość poślizgu, taki poślizg zaistniał w naszym przypadku. Już jest decyzja co do kwestii przedłużenia szczytu do soboty (…), o jeden dzień. Ale niewykluczone również, że delegaci będą obradowali aż do niedzieli – to są prawdopodobne scenariusze, choć do końca jeszcze tego nie wiemy - powiedział Krupa. Prezydent Katowic zapewnił, że miasto jest organizacyjnie przygotowane na przedłużenie szczytu. Ocenił, że COP24 zasłynął już z doskonałej organizacji. - Wszyscy delegaci - którzy tutaj przyjechali - mówią, że takiej organizacji jeszcze nie było na żadnym szczycie klimatycznym od roku 1997 - powiedział Krupa.
W poszukiwaniu złotego środka
Odnosząc się do pojawiających się - głównie w pierwszych dniach szczytu - krytycznych komentarzy, zwracających uwagę, m.in. na obecność węgla w aranżacji stoiska Katowic na COP24 czy na używanie nieekologicznych surowców w gastronomii, prezydent zauważył, że trudno o "złoty środek", pozwalający odeprzeć opinie "hejterów".
- Na przykład mówiono o wysokowęglowym jedzeniu, które jest podawane na COP24, obliczając, że pierogi z mięsem są najbardziej węglowe, a te z kapustą są najlepsze dla środowiska. Kłóciłbym się tutaj, bo zależy, o jakich gazach mówimy - mówił Krupa. Organizatorzy COP24 wyliczyli, że tzw. ślad węglowy katowickiego szczytu, czyli wielkość emisji CO2 związana, m.in. z zaopatrzeniem obiektów konferencyjnych w prąd i ciepło, transportem uczestników, gastronomią itp. to ok. 55 tys. ton dwutlenku węgla. Aby zrekompensować tę ilość, polscy leśnicy musieliby posadzić 6 mln nowych drzew. Jak mówił Krupa, odpowiada to powierzchni ok. trzech nowojorskich Central Parków.
Element prowokacji
Tłumacząc obecność węgla (obok zieleni) w aranżacji katowickiego pawilonu na COP24 prezydent przyznał, że "ma to pewien element prowokacji", podkreślił, że chodziło przede wszystkim o przypomnienie spuścizny regionu i fundamentu, na którym wyrosły Katowice, a jednocześnie pokazanie przemiany "black to green" – z gospodarki opartej na węglu do zielonej gospodarki. W ocenie prezydenta idea przyświecająca aranżacji stoiska została zrozumiana przez "światłych ludzi". - Węgiel jeszcze jest obecny, nie tylko w naszym kraju, ale w większości krajów świata, gospodarka dalej jest oparta na węglu. Musimy się zastanowić, czym go zamienić. Ale głównym przekazem było to, że chcieliśmy pokazać przemianę black to green - czyli hasło, które towarzyszy miastu i organizacji COP24 (…). Z jednej strony mamy węgiel, z drugiej piękne zielone tereny, z naturalną trawą, naturalną roślinnością porastającą pionowe konstrukcje naszego stanowiska – wyjaśnił Krupa i przypomniał, że na stoisku pokazano także to, czym Katowice się szczycą, m.in. biżuterię i kosmetyki z węgla. Krupa poinformował, że na szczyt klimatyczny w Katowicach zarejestrowało się ok. 33 tys. osób, a faktycznie identyfikatory wydano 21,5 tys. uczestników.
Autor: tol / Źródło: PAP