Starosta może zatrzymać prawo jazdy na podstawie informacji policji o ujawnieniu przekroczenia prędkości przez kierowcę o więcej niż 50 km/h w obszarze zabudowanym - wynika z wydanej w poniedziałek uchwały Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Sąd ten uznał też, że postępowanie o wykroczenie toczące się przed sądem karnym nie ma wpływu na postępowanie prowadzone przez starostę o zatrzymanie prawa jazdy.
Co to oznacza dla kierowców?
Jak wyjaśnił przedstawiciel Rzecznika Praw Obywatelskich Grzegorz Heleniak, dla kierowców oznacza to, że utrzymane zostanie dotychczasowe zatrzymywanie prawa jazdy przez starostę w oparciu o niezweryfikowane ustalenia policji nawet w sytuacji, w której kierowcy zarzucają funkcjonariuszom błędy w pomiarze lub wadliwość sprzętu użytego do pomiaru.
- Uchwała NSA nie uwzględniła stanowiska prezentowanego przez RPO; jestem trochę rozczarowany jej treścią, jednak wierząc w mądrość NSA, przyjmuję ją z pokorą - dodał. Sędzia Jacek Chlebny w uzasadnieniu uchwały zwrócił uwagę, że zatrzymanie prawa jazdy realizuje cel prewencyjno-ochronny; ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Zaznaczył, że informacja o przekroczeniu prędkości przekazywana do starosty jest dokumentem urzędowym.
- Nie jest to informacja od sąsiada. Jest to dokument, za który odpowiada funkcjonariusz policji, a także być może Skarb Państwa - podkreślił sędzia.
Sędzia zwrócił uwagę, że zatrzymanie prawa jazdy ma charakter tymczasowy. - To zatrzymanie trwa tylko przez trzy miesiące, a nie do zakończenia postępowania, w którym ustala się odpowiedzialność sprawcy za naruszenie przepisów o ruchu drogowym - wskazał sąd.
Wniosek RPO
NSA w podjętej w poniedziałek uchwale rozstrzygnął wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich, który zadał pytanie prawne, "czy podstawą decyzji starosty o zatrzymaniu prawa jazdy może być wyłącznie informacja policji o ujawnieniu kierowania pojazdem z prędkością w obszarze zabudowanym przekraczającą dopuszczalną o więcej niż 50 km/h".
W skierowanym w listopadzie ub.r. do NSA wniosku RPO wskazał też, że "zawieszanie postępowań (administracyjnych - red.) przed starostą ze względu na toczące się postępowanie wykroczeniowe jest najkorzystniejsze z punktu widzenia interesu obywatela i spójności systemu wymiaru sprawiedliwości".
Zagadnienie zostało podjęte w związku z rozbieżnym stosowaniem przez sądy administracyjne przepisów, które zostały wprowadzone do ustawy o kierujących pojazdami w maju 2015 r. Dodano wtedy nowe przesłanki administracyjnego zatrzymania prawa jazdy. Może to nastąpić, gdy kierowca przekroczy w terenie zabudowanym prędkość o ponad 50 km/h lub gdy będzie przewoził nadmierną liczbę osób.
W praktyce policjant w czasie kontroli drogowej po stwierdzeniu np. przekroczenia prędkości, zatrzymuje kierowcy prawo jazdy i przesyła je do właściwego starosty, który - wydając decyzję administracyjną - formalnie zatrzymuje dokument. Za pierwszym razem zatrzymanie prawa jazdy następuje na trzy miesiące. Starosta może wydać taką decyzję nie tylko, kiedy prawo jazdy zostało fizycznie zatrzymane przez policjanta. Podmioty uprawnione do kontroli ruchu drogowego mogą bowiem poinformować starostę o ujawnionym - np. przez fotoradar - przekroczeniu prędkości.
Wątpliwości
W związku z tymi przepisami - jak zaznaczył we wniosku RPO - część sądów administracyjnych po rozpoznaniu skarg obywateli uznaje, że "starosta opiera decyzję wyłącznie na informacji od policji, która ma charakter dokumentu urzędowego". "Według tego stanowiska, starosta nie jest uprawniony do weryfikowania przypisanego kierowcy wykroczenia pod względem merytorycznym. Nie może np. powoływać ani z urzędu, ani na wniosek dowodów weryfikujących informacje policji. Do odebrania prawa jazdy nie jest zaś konieczne prawomocne skazanie sprawcy" - wywodził Rzecznik Praw Obywatelskich.
Jednak według innych orzeczeń w takich sprawach, gdy "kierowca zaprzecza przekroczeniu prędkości i odmawia przyjęcia mandatu, decyzja starosty nie może opierać się wyłącznie na notatce policji". "Decydujące ma być wtedy rozstrzygnięcie w sprawie o wykroczenie w związku z odmową przyjęcia mandatu" - uznaje część sądów. Ich zdaniem do takiego rozstrzygnięcia starosta powinien zawiesić swoje postępowanie.
"Konieczność zapewnienia prawa do sądu osobie ukaranej decyzją starosty nabiera szczególnego znaczenia w kontekście podnoszonych - m.in. w skargach do RPO, ale także w mediach - licznych uchybień i nieprawidłowości, których dopuszczały się osoby obsługujące radary, jak również wad technicznych oraz prawnych tego sprzętu" - informowało Biuro Rzecznika.
Ponadto - według RPO - ewentualne wydanie wyroku uniewinniającego kierowcę i wznowienie postępowania w sprawie zatrzymania prawa jazdy oznaczałoby m.in. uruchomienie postępowania odszkodowawczego od Skarbu Państwa.
"Nie można bowiem wykluczyć sytuacji, w których obywatele bezprawnie pozbawieni przez kilka miesięcy prawa jazdy będą występować o odszkodowania, zarówno w zakresie poniesionych szkód, jak i utraconych korzyści. Odszkodowania te mogą okazać się dotkliwe dla Skarbu Państwa, zwłaszcza w przypadku osób, dla których prawo jazdy jest niezbędne do pracy" - argumentuje RPO. Tym samym - jak dodaje - "zawieszenie postępowania administracyjnego do czasu wyroku w sprawie o wykroczenie zapobiega powstaniu szkody".
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock