Według Najwyższej Izby Kontroli system monitorowania bezpieczeństwa żywności w Polsce pozostawia wiele do życzenia. Zdaniem NIK kompetencje poszczególnych inspekcji nakładają się, a nadzór nad ubojem zwierząt jest niedostateczny. Jak napisano w raporcie, od stycznia do 30 września 2020 roku kraje Unii Europejskiej zgłosiły 273 powiadomienia w ramach systemu ostrzegania dotyczące produktów spożywczych z Polski. "To najwyższy wynik w całej UE" - dodano.
Izba podsumowała wyniki 9 swoich kontroli przeprowadzonych w ciągu ostatnich 6 lat oraz wyniki 5 audytów przeprowadzonych w Polsce przez Komisję Europejską.
W oparciu o wyniki kontroli przedstawiono listę zastrzeżeń do systemu kontroli bezpieczeństwa żywności i jej jakości. Zdaniem NIK problemami są wzajemnie nakładające się kompetencje oraz brak współpracy między organami kontrolnymi.
Kontrola żywności
"Struktura kontroli jest nieprzejrzysta, bo regulowana jest wieloma aktami prawnymi, tworzonymi w różnym czasie i wydawanymi w związku z realizacją różnych celów i zadań, wśród których ochrona bezpieczeństwa żywności lub jakości żywności jest w większości przypadków tylko jednym z wielu obowiązków poszczególnych inspekcji" - pisze NIK.
Izba zauważa, że do określenia kompetencji i relacji pomiędzy organami stosowana jest zróżnicowana terminologia.
"Dodatkowe utrudnienia w funkcjonowaniu urzędowej kontroli żywności wynikają także z niejasnego podziału kompetencji. Jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli, IW i PIS nie przekazywały między sobą informacji o przypadkach nielegalnie prowadzonej produkcji artykułów żywnościowych. Stwierdzono też spory kompetencyjne pomiędzy Inspekcją Weterynaryjną a Państwową Inspekcją Sanitarną dotyczące nadzoru nad produktami pochodzenia zwierzęcego" - czytamy.
NIK podkreśla, że fakt zafałszowania konkretnego środka spożywczego może być przedmiotem zainteresowania aż trzech inspekcji - Państwowej Inspekcji Sanitarnej, Inspekcji Weterynaryjnej oraz Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
NIK ustaliła ponadto, iż niektóre zagadnienia kontrolowane były częściej i nie wynikało to z analizy ryzyka.
"Na przykład nadzór Inspekcji Sanitarnej nad stosowaniem dodatków do żywności sprowadzał się w zasadzie do kontroli jakości handlowej, a jakość zdrowotną badano jedynie w aspekcie limitów i prawidłowości ich stosowania w wąskim zakresie, w określonych kategoriach żywności. W Inspekcjach: Handlowej oraz Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych wskazywano na brak kompetencji do podejmowania inicjatyw społecznych i edukacyjnych dotyczących stosowania substancji dodatkowych w produktach spożywczych. Uważano, że za te zagadnienia odpowiada Inspekcja Sanitarna" - wyjaśnia Izba.
Zdaniem kontrolerów w takim stanie współpraca skontrolowanych przez NIK inspekcji nie mogła być efektywna.
Niedostateczny nadzór nad ubojem zwierząt
Kolejne zastrzeżenie dotyczy niedostatecznego nadzoru nad ubojem zwierząt. "W latach 2014-2016 Inspekcja Weterynaryjna w zasadzie nie pełniła żadnego nadzoru nad ubojem zwierząt gospodarskich, a nadzór nad transportem własnych zwierząt przez rolników sprawowała jedynie marginalnie. Główny Lekarz Weterynarii nie miał informacji o skali tego uboju ani o jego kontrolach dokonywanych przez lekarzy weterynarii. Powiatowi lekarze weterynarii praktycznie nie kontrolowali zgłoszonych ubojów gospodarczych (z 17 skontrolowanych jedynie dwóch przeprowadzało pojedyncze kontrole), nie znali zakresu stosowania przepisów o ochronie zwierząt, zakresu rejestracji ubojów ani kwalifikacji osób przeprowadzających ubój" - napisano w raporcie.
NIK dodała, że pomimo obowiązku, hodowcy informowali powiatowych lekarzy weterynarii tylko o niektórych planowanych ubojach gospodarskich.
"Poważne braki w tym zakresie ujawnił unijny audyt. W styczniu 2019 r. stwierdzono nielegalny ubój chorych krów. Audytorzy ocenili system kontroli jako nieefektywny i nieodstraszający przed podejmowaniem nielegalnych działań. Podkreślali, że przy ocenie ryzyka i planowaniu kierunków kontroli urzędowych odpowiednie służby weterynaryjne nie brały pod uwagę szeroko dostępnych informacji o pośrednikach poszukujących chorego czy rannego bydła" - czytamy.
"Kolejny audyt wykazał, że opracowany plan naprawczy został w znacznym stopniu wdrożony, sytuacja się poprawiła, ale nadal wiele pozostało do zrobienia, zwłaszcza w odniesieniu do transportu rannych zwierząt" - ocenia NIK.
NIK przypomina, że Inspekcja Weterynaryjna, a w pewnym zakresie również Państwowa Inspekcja Sanitarna, są zobowiązane do stałego monitorowania obecności substancji niedozwolonych oraz zawartości antybiotyków w produktach spożywczych pochodzenia zwierzęcego. Nadzorują też obrót i sposób wykorzystywania antybiotyków w hodowli zwierząt.
"Kontrola NIK w województwie lubuskim wykazała, że nadzór i kontrole nie pozwalały na rzetelną ocenę zasadności i prawidłowości stosowania antybiotyków, a także nie gwarantowały ochrony konsumentów przed skutkami ich nieprawidłowego stosowania" - ocenia NIK.
"Niska skuteczność wynikała przede wszystkim z obowiązującego modelu nadzoru, braku właściwych narzędzi prawnych lub rozwiązań organizacyjnych, a także nieopracowania zasad racjonalnego i bezpiecznego stosowania antybiotyków" - wyjaśnia Izba.
Nielegalna działalność producentów żywności
Kolejne zastrzeżenie dotyczy nielegalnej produkcji żywności. Kontrole NIK wykazały, że służby weterynaryjne nie stworzyły mechanizmu ujawniania nielegalnej działalności przez producentów żywności pochodzenia zwierzęcego.
"W stwierdzała takie przypadki głównie po informacjach od konsumentów lub innych uczestników obrotu gospodarczego, a nie z własnego rozpoznania. Głównie dotyczyło to nielegalnego uboju. Często też mięso nie było badane pod kątem występowania włośni" - czytamy.
Po kontroli NIK dotyczącej dopuszczania do obrotu suplementów diety stwierdzono, że obok legalnego rynku notyfikowanych suplementów, funkcjonował też obrót preparatami niedopuszczonymi do obrotu w Polsce.
"Mają one co najmniej wątpliwą wartość odżywczą i są ryzykowne dla zdrowia. Zyskowny rynek powoduje, że oryginalne produkty mogą być coraz częściej zastępowane przez produkty sfałszowane. Oczywiście w takich przypadkach skład tych preparatów pozostaje poza wszelką kontrolą" - pisze NIK.
Problemy kadrowe w organach kontrolnych
NIK zwraca także uwagę na problemy kadrowe w organach kontrolnych. "Wszystkie skontrolowane inspekcje w okresie objętym kontrolą borykały się ze spadkiem zatrudnienia i znaczną fluktuacją kadr, głównie z powodu niedostatecznych wynagrodzeń" - czytamy.
"Przykładem może być kontrola przeprowadzona przez NIK w 2017 r. w województwie lubuskim, która wykazała, że w latach 2015-2016 na jednego inspektora weterynaryjnego przypadało od 142 do 312 podmiotów, które miał nadzorować. Kontrolowane organy napotykały trudności w zdobywaniu merytorycznych pracowników, przede wszystkim lekarzy weterynarii, zaś próby naborów kończyły się niepowodzeniami, głównie z powodu nieatrakcyjnych, w stosunku do ofert rynkowych, warunków wynagrodzenia (3–3,5 tys. brutto)" - pisze NIK.
"Powodowało to, że na stanowiska merytoryczne zatrudniano osoby z wykształceniem pokrewnym (np. zootechnik, technolog żywności, agronom), ale również z wykształceniem całkowicie odmiennym. Ten stan rzeczy potwierdzały unijne audyty" - czytamy.
Braki w wyposażeniu
NIK zaznacza, że kolejnym problemem organów kontrolujących bezpieczeństwo żywności są braki w wyposażeniu organów kontroli i ograniczona zdolność do sprawnego przeprowadzania badań żywności.
"Z danych Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) za 2015 r. wynikało, że do badania pozostałości środków ochrony roślin w żywności w Polsce pobrano 5,8 próbek na 100 tys. mieszkańców. W państwach UE średnia w tym zakresie wyniosła 16,4 próbek" - czytamy.
"Także unijny audyt wykazał, iż sprzęt laboratoryjny wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych nie był wystarczający do zbadania wszystkich pestycydów uwzględnionych w krajowych programach kontroli i w programach kontroli koordynowanych przez UE oraz odpowiednio precyzyjny, aby w każdym przypadku osiągnąć prawidłową granicę oznaczalności. Jedna z kontroli NIK ujawniła długie terminy badania próbek (nawet powyżej 30 dni). Tak długi czas uniemożliwiał wręcz wycofanie z obrotu produktów z krótkim terminem przydatności do spożycia, bo zostały one już sprzedane" - pisze NIK.
NIK zauważa, że także z powodu ograniczeń finansowych w 2019 r. nie wykonano 47 z 50 zaplanowanych badań próbek w kierunku migracji substancji z opakowań z tworzyw sztucznych do żywności.
System kontroli sprzedaży internetowej
NIK zauważa, że w ostatnich latach nastąpił gwałtowny rozwój sprzedaży internetowej, w tym także żywności. "Proces ten jeszcze przyspieszyła pandemia. Jednak organy urzędowej kontroli żywności w Polsce nie uznały tej kwestii za istotną. Tymczasem internetowa sprzedaż niektórych rodzajów żywności, np. suplementów diety jest specyficzna, szczególnie gdy sprzedający prowadzi swoją działalność w lokalach mieszkalnych i nie ma możliwości magazynowania oferowanych towarów" - czytamy.
"W takich warunkach praktycznie niemożliwe było pobranie próbek do badań laboratoryjnych. Kontrole prowadzone były jedynie w oparciu o procedury ogólne urzędowej kontroli żywności. Odrębnym problemem, na który w 2017 r. zwróciła uwagę Najwyższa Izba Kontroli, było wprowadzanie do obrotu suplementów diety przez sprzedawców internetowych prowadzących działalność zarejestrowaną poza granicami naszego kraju, w tym poza Unią Europejską, co uniemożliwiało prowadzenie skutecznych działań w stosunku do tych podmiotów" -- pisze NIK.
Zdaniem NIK nie podejmowano systematycznych i skutecznych działań edukacyjnych i informacyjnych dotyczących suplementów diety, czy stosowania dodatków do żywności, w celu ukształtowania w społeczeństwie odpowiednich postaw i zachowań zdrowotnych.
Wzrost powiadomień RASFF
NIK zwraca uwagę, że w 2019 r. odnotowano znaczny wzrost powiadomień (łącznie 203 z tego 48 o zagrożeniu) wysłanych przez Krajowy Punkt Kontaktowy RASFF (Systemu wczesnego ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach) w Głównym Inspektoracie Sanitarnym.
"Rok wcześniej było ich 131, a w 2017 r. - 87. Najczęściej dotyczyły występowania w żywności z Polski niebezpiecznych dla zdrowia bakterii Salmonella, przede wszystkim w mięsie drobiowym i produktach pochodnych. Drugim najczęściej notowanym w RASFF zagrożeniem wykrywanym w produktach z Polski była obecność bakterii Listeria monocytogenes w rybach (głównie wędzonych na zimno), mięsie i produktach innych niż drobiowe, mięsie drobiowym, owocach i warzywach, daniach gotowych i skorupiakach. Niestety w 2020 r. było jeszcze gorzej. Do 30 września 2020 r. kraje członkowskie zgłosiły do RASFF 273 powiadomienia dotyczące produktów spożywczych z Polski. To najwyższy wynik w całej UE" - pisze NIK.
"Zdiagnozowane w wyniku kontroli NIK nieprawidłowości wynikają głównie z braku spójnego i efektywnego systemu nadzoru nad bezpieczeństwem produkcji i dystrybucji żywności. Najwyższa Izba Kontroli niejednokrotnie wskazywała na niedostatki istniejących rozwiązań, proponując działania, które powinny przynieść poprawę istniejącego stanu organizacyjno-prawnego. Sformułowane w wyniku kontroli NIK wnioski (...) nie zostały jednak do tej pory zrealizowane" - czytamy.
Rekomendacje NIK
W odpowiedzi na wymienione zastrzeżenia, NIK wydało kilka rekomendacji. Jedną z nich jest ujednolicenie (konsolidacja) struktur urzędowej kontroli żywności. 'Konsolidacja istniejących organów urzędowej kontroli żywności, ich pionizacja i oddanie nadzoru jednemu organowi pozwoli w dłuższej perspektywie np. na: zwiększenie efektywności, skuteczności i przejrzystości urzędowej kontroli żywności, uproszczenie procedur, wprowadzenie i stosowanie jednolitych zasad sankcjonowania naruszeń prawa żywnościowego" - czytamy.
Kolejna rekomendacja to edukacja społeczeństwa dotycząca zdrowego odżywiania. Zdaniem NIK "odpowiednia edukacja spowoduje, że społeczeństwo zastosuje się do wskazań i będzie postępować właściwie".
Inną jest zwiększenie skuteczności i efektywności działań kontrolnych. "Kontrola rynku żywnościowego opierać się musi na sprawności i szybkości działania. Nie do utrzymania jest opóźnianie lub brak reakcji na pojawiające się negatywne zjawiska. Postępowania w sprawach związanych z badaniem produktów i analizą ich składu nie mogą ciągnąć się nieracjonalnie długo i nie powinny się kończyć dopiero wówczas, gdy określone partie żywności zostaną już skonsumowane" - pisze NIK.
Ostatnią rekomendacją jest podejmowanie działań mających na celu wpływ na rozwiązania unijne. "Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę na potrzebę rozważenia wystąpienia do organów Unii Europejskiej o potrzebę wypracowania wspólnej, jednolitej dla wszystkich państw członkowskich UE metodologii gromadzenia informacji dotyczących spożycia i stosowania dodatków do żywności oraz ustalenia odrębnych dla rynku polskiego limitów substancji dodatkowych, dla których występuje ryzyko przekroczenia takiego limitu" - podaje NIK.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock