Położenie stępki pod budowę nowego promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej to milowy krok polskiego przemysłu morskiego – mówi dr inż. Andrzej Montwiłł z Akademii Morskiej w Szczecinie. Jego zdaniem, odbudowuje się ona na gruzach tradycyjnego przemysłu stoczniowego.
Na terenie Szczecińskiego Parku Przemysłowego uroczyście położono w piątek stępkę pod nowy prom dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej (PŻM). Według planów w 2019 roku jednostka będzie gotowa do zwodowania, a na początku 2020 roku do przekazana PŻB. Prom będzie pływał na trasie Gdańsk - szwedzki port Nynashamn.
Przemysł morski
Według dyrektora Instytutu Zarządzania Transportem Akademii Morskiej w Szczecinie dr inż. Andrzeja Montwiłły, położenie stępki "należy umieścić jako milowy krok na osi rozwoju polskiego przemysłu morskiego powstałego na gruzach tradycyjnego przemysłu stoczniowego".
Pytany czy szczecińska stocznia jest przygotowana do budowy promu, Montwiłł odparł, że Szczeciński Park Przemysłowy promu fizycznie nie zbuduje, bo nie ma jak. Według eksperta powinna zostać stworzona grupa zarządzająca, która pomoże w przygotowaniu się do budowy "nowoczesnych, technologicznie zaawansowanych promów dla polskich armatorów promowych".
Rozwiązanie takie, zdaniem eksperta, uchroni stocznię przed możliwym bankructwem i upadkiem firmy.
- Kiedy zbudujemy zamówione promy i nie będzie zleceń na kolejne wielkie jednostki, to każdy "rozejdzie się do swoich zajęć" i nie będzie znowu na bruku kilku tysięcy bezrobotnych. Bo jak Szczeciński Park Przemysłowy zrobi z siebie wielką stocznię, to za kilka lat "będzie powtórka z rozrywki" - zaznaczył.
Promy ze Szczecina
Montwiłł sądzi, że "inwestorzy zagraniczni nie będą potrzebni jeśli polski kapitał kontrolowany przez państwo pomoże polskim firmom się rozwinąć przy budowie kilku promów dla polskich armatorów". Jego zdaniem, jeśli promy budowane w Szczecinie będą miały nowoczesny napęd i wyposażenie, a także właściwą wielkość linii ładunkowych, wówczas można liczyć na zainteresowanie zagranicznych armatorów.
- Polscy armatorzy promowi, jeśli by mieli finansowanie na nowe jednostki, to potrzebują co najmniej dziesięć promów i to znacznie większych niż te eksploatowane przez nich dzisiaj - dodał.
Jak zauważył, trójka polskich armatorów promowych, czyli Polska Żegluga Bałtycka, Polska Żegluga Morska i Euroafrica, ma dzisiaj w eksploatacji kilkanaście jednostek, z tego większość na linii Świnoujście – Ystad/Trelleborg. Linia ta jest jedną z najważniejszych na zachodnim Bałtyku. Z dzisiejszego poziomu 400 tys. ciężarówek rocznie w ciągu kilku następnych lat na linii ze Świnoujścia może być przewożonych 600 tys. ciężarówek - oceniła ekspert.
Jego zdaniem kluczem do tego, aby w Szczecinie, czy Trójmieście budowano w przyszłości statki, jest wszechstronny rozwój przemysłu morskiego w Polsce, a nie przemysłu stoczniowego z wąskim zakresem specjalizacji.
- Nie ma dzisiaj na świecie zapotrzebowania na długie serie statków podobnego typu. Rynek zamawiających jest chimeryczny i bite są rekordy złomowania nawet kilkuletnich statków - powiedział Montwiłł.
Polska żegluga
Prom Ropax dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej jest budowany przez Morską Stocznię Remontową Gryfia, na terenie Szczecińskiego Parku Przemysłowego. MS Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych, będące częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jest zarządcą funduszu Mars, który jest głównym akcjonariuszem MSR Gryfia i Szczecińskiego Parku Przemysłowego.
Prom pasażersko-samochodowy będzie miał długość 202,4 m, szerokość 30,8 m. Przy zanurzeniu projektowym 6,3 będzie osiągał prędkość 18 węzłów. Pomieści 400 pasażerów, załoga będzie liczyła 70 osób. Głównym paliwem będzie LNG. Prom będzie przystosowany do pobierania paliwa zbiorników z wykorzystaniem infrastruktury terminalu LNG w Świnoujściu.
Autor: MS / Źródło: PAP