- Planując zakupy świąteczne, deklarujemy, że najważniejsze są dla nas dwa aspekty wybierania prezentów: dopasowanie się do obdarowanego i cena - mówi Anna Gołębicka, ekonomistka. Pomysłów na to, jak ułatwić sobie sprawę, jest wiele. W ruch idą tabelki, listy życzeń czy losowania.
Dla mamy - książka ulubionej autorki. Zestaw kremów dla kuzynki, a dla teściów - piżamy. I koniecznie coś dla dzieci, ale czym one się teraz interesują? Czy Świnka Peppa, która w zeszłym roku była hitem, ciągle jeszcze ucieszy malucha, a może jest już coś nowego? Przed świętami odpowiadamy na wiele takich pytań, podejmujemy wiele - przemyślanych lub spontanicznych - decyzji zakupowych, i wreszcie - wydajemy sporo pieniędzy. A może można inaczej?
Zapytałam o świąteczne strategie dotyczące obdarowywania prezentami i okazało się, że ile rodzin, tyle sposobów. Tradycjonaliści kupują upominki dla każdego, pragmatycy decydują się na losowanie (wtedy kupuje się prezent tylko dla jednej osoby), inni obdarowują tylko dzieci. Są też bardziej skomplikowane systemy, np. proporcjonalne wyliczanie kosztów prezentów.
Losowanie
Najwięcej osób opowiedziało mi o losowaniu. Większość w entuzjastycznym tonie. - W naszej rodzinie każdy kupuje jeden prezent dla wylosowanej osoby - mówi mi Dorota.
Podobnie jest u Łukasza, który nie przepadał za zakupami świątecznymi. Najtrudniej było dopasować prezent do osoby: - Mam liczną rodzinę, wymyślenie dobrego prezentu dla każdej z osób zajmowało mi około trzech tygodni intensywnych poszukiwań - opowiada. - Psuło mi to radość ze świąt. A od kiedy wprowadziliśmy ten system, to przygotowywanie prezentów jest łatwe. Mam tylko jedną osobę, na której mogę się skupić i wymyślić coś fajnego. Jedynym problemem jest znalezienie prezentów dla dzieci, bo one nie biorą udziału w losowaniu.
- Planując zakupy świąteczne, deklarujemy, że najważniejsze są dla nas dwa aspekty wybierania prezentów: dopasowanie się do obdarowanego i cena - komentuje Anna Gołębicka, ekonomistka związana z Centrum im. Adama Smitha. Losowanie wiele w tej materii ułatwia.
- Tak jest taniej i łatwiej - mówi Agata. - Oszczędność czasu i pieniędzy, ponadto dzięki tej metodzie nie dostaje się mnóstwa niepotrzebnych pierdół.
W krajach anglosaskich losowanie osoby, której wręczy się prezent, jest częścią tradycji nazwanej "Secret Santa" - w wolnym tłumaczeniu to "Tajemniczy Święty Mikołaj". Zadaniem osoby obdarowanej jest zgadnąć na podstawie otrzymanego prezentu, kto był owym Tajemniczym Mikołajem. "To świąteczny klasyk, w którym zgadywanie jest tak samo ważną częścią zabawy, jak otrzymanie prezentu" - czytamy na jednej ze stron opisującej okołobożonarodzeniowe tradycje.
Zakupy proporcjonalne
Świąteczny czas może być też źródłem wielu frustracji. Problemem może być nie tylko wymyślenie tego, co kupić poszczególnym członkom rodziny. Niektórzy zwracają uwagę też na aspekt finansowy. Według badania przeprowadzonego pod koniec ubiegłego roku przez firmę PayPro Polacy najczęściej przeznaczają na prezenty od 251 do 500 zł (taką odpowiedź wskazało 30 proc. badanych). Wyższe kwoty też nie należą do rzadkości - 13 proc. respondentów planowało wydać ponad tysiąc złotych.
To, ile pieniędzy przeznaczać na prezenty, stało się źródłem konfliktu w rodzinie Marty. - Mieliśmy wojnę o prezenty - stwierdza.
Marta jest singielką, ma dwie starsze siostry, które mają mężów i dzieci. Zbuntowała się, gdy okazało się, że na rodzinę każdej z nich przy okazji świąt wydaje po kilkaset złotych. - Wygląda to tak, że kupuję prezent siostrze, jej mężowi, każdemu z dzieci. Jeśli każdemu kupię coś za stówę, wychodzi mi 600 zł. Sporo. A to tylko jedna siostra, tak samo jest z drugą - opowiada. - Ja dostawałam po jednym, zbiorczym prezencie od rodziny jednej i drugiej siostry. Bo przecież szwagier i dzieci nie kupowali mi osobnego - opowiada.
Oczywiście nie chodzi o to, by prezenty się "zwracały", ale ta dysproporcja zaczęła jej doskwierać, szczególnie że sytuacja powtarzała się przy okazji urodzin czy innych rodzinnych uroczystości. Wydawała coraz więcej. - W tym roku mamy nowy system, ale jeszcze nie wiem, czy dobry - zaznacza. Teraz wydatki mają być obliczane proporcjonalnie, tak by w sumie każda rodzina wydała podobną kwotę. To znaczy, że Marta od rodziny siostry dostanie prezent za 180 zł, a każda z sześciu osób od Marty dostanie upominek za 30 zł.
Z układu wycofali się tylko rodzice. Nie chcą obliczać, ile powinni przeznaczyć na poszczególne osoby. Ale też stać ich na to, żeby zaszaleć. - Rodzice każdemu kupują coś za 300 złotych - stwierdza Marta.
Prezenty dla potrzebujących
Polacy się bogacą, więc prezentów pod choinką jest coraz więcej. - Dane mówią nam o rosnącej klasie średniej. Eurostat szacuje, że to już 68 proc. Polaków - zwraca uwagę Anna Gołębicka. - Większość Polaków deklaruje, że lubi robić świąteczne prezenty i sprawia im to przyjemność. Ci, którzy mają pieniądze, szukają optymalizacji, żeby po świętach nie zostać z kolejnymi rzeczami, z którymi nie wiadomo, co później robić - mówi.
Ale można też przekierować siły i pieniądze gdzie indziej.
Milena pochodzi ze wschodniej Polski. W jej rodzinie prezentów co roku było sporo i to nie tylko przy okazji świąt. Zawsze znalazła się okazja, żeby wręczyć sobie jakiś upominek. Aż przy okazji Bożego Narodzenia spojrzeli świeżym okiem na spiętrzone pod choinką paczki, które zajmowały mnóstwo miejsca. - Na pierwszy rzut oka wyglądało to uroczo - opowiada. - Ale jednak poczuliśmy jakiś przesyt.
Wspólnie, rodzinnie doszli do wniosku, że prezentów jest za dużo. Wtedy głos zabrała babcia. Miała pewien pomysł. - Powiedziała, że od tej pory stawiamy na małe upominki, za to pakujemy rzeczy dla tych, którzy naprawdę potrzebują prezentów. I od tego czasu robimy paczki dla mieszkańców zaprzyjaźnionej noclegowni - relacjonuje Milena. Do środka pakują rzeczy, które na pewno się przydadzą. - Zwykle są to skarpetki albo czapki i szaliki. No i obowiązkowo coś słodkiego. Straszną mamy wszyscy z tego radochę i jest to jedna z moich ulubionych świątecznych tradycji.
Jest jeszcze aspekt ekologiczny kupowania wielu prezentów, które niekoniecznie są potrzebne obdarowywanym. Niektórzy konsumenci są gotowi z tego powodu ograniczyć zakupy. - To jest trend silny szczególnie u młodych oraz wśród mieszkańców dużych miast, ale nie jest masowy - uważa Anna Gołębicka.
Być może to coś, do czego dopiero będziemy się przekonywać. Jak jest w innych krajach? W niektórych wątek ekologiczny jest brany szczególnie poważnie. Według badań spora grupa Brytyjczyków planuje wydać część swojego budżetu na prezenty z drugiej ręki.
A może po prostu kupić prezent dla siebie?
Stosunkowo nowym trendem jest self-gifting, czyli kupowanie prezentu dla samego czy samej siebie. Według badań firmy Deloitte w 2023 roku planowała to zrobić ponad połowa Amerykanów. W tym roku w związku ze wzrostem cen takich osób jest mniej, ale nadal zamiar obdarowania siebie ma nawet 32 proc. badanych.
Zwolennicy takiego rozwiązania są też w Polsce. - Kupowałam akurat prezent dla partnera i przez przypadek znalazłam coś dla siebie. Pomyślałam: "Czemu nie?".
Ale nie wyszła ze sklepu z upominkiem dla siebie, tylko przygotowała go tak, jakby kupowała go dla kogoś bliskiego. Prezent zamówiła, starannie zapakowała, a na koniec położyła pod choinką wśród innych paczek. - Miałam potem radość przy odpakowywaniu, więc stwierdziłam, że mogę sobie zrobić z tego swoją tradycję - relacjonuje Lena.
Od tej pory zawsze sobie coś kupuje. To raczej coś drobnego, np. książka, którą chciała przeczytać. - I to zawsze są trafione prezenty - śmieje się. Czy to była dla niej główna motywacja? Twierdzi, że nie. - Teściowie zawsze kupują prezenty bez sensu, a partner w punkt. Ale zdecydowała chęć zrobienia dla siebie czegoś miłego.
Prezenty do przeżycia
W rodzinie Eli każdy przygotowuje swoją listę marzeń: dziesięć propozycji prezentowych zróżnicowanych pod względem ceny. Jest element zaskoczenia (bo nie wiadomo, co ostatecznie znajdzie się pod choinką), ale też pewność, że nie dostanie się kolejnej pary skarpet. Z kolei Martyna co roku robi kalendarze z rodzinnymi zdjęciami: - Są trochę obciachowe, ale i tak każdy się wzrusza.
Zdarzają się też rodziny, w których święta nie są miłym czasem. - Nie szykuję prezentów dla nikogo, bo takie mamy świetne relacje - mówi Jarek. - Kupuję coś tylko dla żony.
Jednak nawet tym, którzy świąt nie lubią, trudno tak zupełnie odciąć się od grudniowej gorączki zakupowej. Jak mówi Anna Gołębicka, świąteczne obdarowywanie się prezentami to tak silna tradycja, że deklaracje: "W przyszłym roku żadnych prezentów" rzadko utrzymują się do świąt. - Prezenty są, tylko pytanie jakie. Święta mogą być dobrym pretekstem do przegadania tego, jak wyobrażamy sobie upominki - stwierdza.
Coraz częściej decydujemy się na prezenty niematerialne: to może być wycieczka, bilet na koncert czy po prostu spacer. Według badań firmy Deloitte ma to także związek z wzrostem cen. – Konsumenci, dotknięci presją cenową, ostrożniej planują budżet na prezenty, jednocześnie częściej inwestując w wydarzenia towarzyszące świętom, takie jak koncerty, wizyty w restauracjach czy rozrywka domowa. Choć w tym roku nie przeprowadziliśmy osobnych badań w Polsce, obserwujemy w tej części Europy podobne trendy, gdzie konsumenci również coraz częściej wybierają doświadczenia i świadomie optymalizują swoje zakupy w obliczu wzrostu cen – mówi Bartosz Bobczyński, partner, lider Consumer Industry w Europie Centralnej, Deloitte.
- To takie prezenty do przeżycia - komentuje Ela. Bo, jak się okazuje, najlepszym prezentem może być po prostu wspólnie spędzony czas.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Elementy kompozycji stworzone przy pomocy SI