Hamulce zostały w ogóle puszczone. Słyszeliśmy, że ta inflacja będzie jeszcze rosła, później zacznie spadać, ale to w takim stopniu, że już wiosną powinniśmy zacząć pić szampana - powiedziała w programie "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 ekonomistka i autorka projektu ciekaweliczby.pl Alicja Defratyka, odnosząc się do konferencji prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. Przyznała, że zaniepokoił ją "hurraoptymizm" szefa polskiego banku centralnego.
- Przyznaję, że całej tej konferencji wysłuchałam z żenowaniem - powiedziała Alicja Defratyka. Zdaniem ekonomistki wystąpienie prezesa NBP "przypominało już taki czerstwy stand-up".
Ekonomistka: chciał się porównać do zwykłego Polaka i to nie wyszło
- On mówił o bankructwach, recesji, cenach (..), że wcale te ceny nie są takie wysokie, że jak się sprawdzi cenę masła, chleba, to one nie są takie wysokie. Faktycznie, jak ktoś zarabia ponad milion złotych rocznie, to jak on wyda te kilkadziesiąt złotych na podstawowe zakupy, to może wydaje mu się, że to nie jest dużo - mówiła ekspertka. Podkreśliła, że "jeżeli ktoś ma te kilkadziesiąt złotych na cały tydzień na jedzenie, to dla niego to są dramatycznie wysokie ceny".
- Chciał się porównać do zwykłego Polaka i mu to porównanie nie wyszło (..). Różne są mleka, ale od 4, 5, 6 złotych już kosztuje litr - powiedziała. Dodała, że chleb "nawet w mniej więcej podobnej cenie nie ma już tej samej wagi co rok temu". - Warto zwracać uwagę na pojemność produktów - podkreślała.
Niepokojący hurraoptymizm
Stwierdziła, że "o ile poprzednia konferencja była wyważona i chyba dotarło do pana prezesa Glapińskiego, że każde słowa ma znaczenie, że to oddziałuje na rynki, wpływa na oczekiwania inflacyjne (..), to w tej wczorajszej konferencji w ogóle tego nie było". - Tutaj hamulce zostały w ogóle puszczone i słyszeliśmy, że ta inflacja będzie jeszcze rosła, później zacznie spadać, ale w takim stopniu, że już wiosną pewnie powinniśmy zacząć pić szampana - powiedziała.
Czytaj też: Glapiński o tym, jak poradzić sobie z otaczającą rzeczywistością. "To naprawdę człowieka uspokaja"
Alicja Defratyka przyznała, że zaniepokoił ją "hurraoptymizm" Glapińskiego. - Gdy ta inflacja faktycznie zacznie spadać i będziemy mieć inflację przykładowo na poziomie 15, 14, 13 procent, to zostanie to odtrąbione, jako tak wielki sukces, jakby ceny zaczęły spadać o te 15 procent - mówiła.
- Mam wrażenie, że jest trochę takie wmawianie ludziom, że jak ta inflacja będzie na poziomie trochę niższym niż obecnie czy względem szczytu, którego spodziewamy się w styczniu, lutym, że to będzie przedstawiane, jakby te ceny spadły. Ktoś zobaczy inflację 13 proc. i ktoś pomyśli: "o jest taniej o 13 proc.". Nie, to będzie znaczyło, że jest drożej o te 13 proc. w stosunku do poprzedniego roku - zwróciła uwagę.
Jacek Kurski w Banku Światowym
Alicja Defratyka odniosła się również do nominacji Jacka Kurskiego do Banku Światowego. - To jest już robienie wszystkiego opak, pokazywanie na zasadzie: "nie mam pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz". To jest taki sposób myślenia: my rządzimy, robimy co chcemy, nie zważamy na wykształcenie, doświadczenie, pchamy wszędzie swoich ludzi - komentowała.
- Czy komuś da się wcisnąć kit, że Jacek Kurski zna się na ekonomii, finansach publicznych? No nie. Zna się na propagandzie. Ja nie wiem, czy oni chcą uprawiać propagandę w instytucjach międzynarodowych i pokazywać, jak to Polska, słowami prezesa Glapińskiego, jest krajem, który się świetnie rozwija i jest u nas cudownie, czy to jest bardziej uciekanie z tonącego okrętu. Wiedzą, że nie wygrają kolejnych wyborów, więc szykują sobie ciepłe posadki na przeczekanie - oceniła.
Źródło: PAP