W czterech kolejnych kopalniach Kompanii Węglowej rozpoczęła się akcja protestacyjna przeciwko rządowemu programowi restrukturyzacji górnictwa - informuje śląsko-dąbrowska Solidarność. W kopalniach Chwałowice, Jankowice, Marcel, Rydułtowy-Anna pod ziemią protestuje kilkuset górników. Do stolicy przyjechały żony górników i pracownice kopalń, które chciały spotkać się z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Z ich delegacją spotkała się jednak żona prezydenta Anna Komorowska. - Pani prezydentowa potwierdziła, że dialog musi być prowadzony. Mamy nadzieję, że te słowa przełożą się na działania - mówią uczestniczki spotkania.
O rozszerzeniu akcji protestacyjnej poinformował szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.
Zgodnie z zapowiedziami w poniedziałek na Śląsku związki zawodowe rozszerzają akcję protestacyjno-strajkową, sprzeciwiając się przyjętemu przez rząd planowi naprawczemu dla Kompanii Węglowej. Przewiduje on likwidację czterech kopalń: Bobrek Centrum w Bytomiu, Brzeszcze w miejscowości o tej samej nazwie (Małopolskie), Pokój w Rudzie Śląskiej oraz Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu.
Wcześniej górnicze związki zapowiadały, że do protestu, prowadzonego od kilku dni w przewidzianych do likwidacji kopalniach, dołączą w poniedziałek kolejne zakłady.
Żony górników
Pracownice kopalni przeznaczonych do likwidacji i żony górników przybyły w poniedziałek po godz. 13 do stolicy; spod stadionu Legii przeszły z transparentami m.in.: "Śląsk to Polska, górnicy to Polacy", "Łapy precz od KWK Brzeszcze" i "Solidarność" - do siedziby Kancelarii Prezydenta przy ul. Wiejskiej.
Jak powiedziała PAP jedna z kobiet, Agnieszka Poniedziałek, ze Śląska do Warszawy kilkoma autobusami przyjechało około 200 osób. W spotkaniu z pierwszą damą wzięły udział cztery osoby - po jednej z każdej przeznaczonej do likwidacji kopalni.
Po spotkaniu
Delegacja przekazała petycję skierowaną do prezydenta Bronisława Komorowskiego. "Szanowny panie prezydencie, w imieniu rodzin górniczych, kobiet pracujących w górnictwie, mieszkańców Brzeszcz, Bytomia, Gliwic, Rudy Śląskiej i Zabrza, drobnych przedsiębiorców oraz firm kooperujących z kopalniami zwracamy się do Pana z apelem o wsparcie i doprowadzenie do odwołania decyzji rządu dotyczącej likwidacji kopalń i tysięcy miejsc pracy" - napisano w petycji.
Po spotkaniu z Anną Komorowską przedstawicielki żon górników i pracownic kopalń uznały, że są “usatysfakcjonowane”. - Złożyłyśmy petycję mając nadzieję, że wpłynie to na możliwość powrotu do rzetelnych rozmów dotyczących programu naprawczego Kompanii Węglowej, bo to, co dotychczas przedstawił rząd jest programem likwidacji. Pani prezydentowa zapoznała się z naszą petycją i przekaże ją prezydentowi. Potwierdziła, że dialog jest potrzebny i musi być prowadzony, bo inaczej nie dojdziemy do porozumienia. Mamy nadzieje, że te słowa przełożą się na realne działania i pan prezydent wpłynie na rząd - mówiła w TVN24 jedna z uczestniczek spotkania.
Prezydent nie jest stroną
Prezydencka minister Irena Wóycicka poinformowała po spotkaniu, że Anna Komorowska w czasie rozmowy podkreślała, że niezbędny jest dialog obu stron - związków zawodowych i rządu oraz poszukiwanie wspólnych rozwiązań, które będą stabilizować sytuację Kompanii Węglowej, górnictwa węglowego. - Powiedziała też, że pan prezydent bardzo pilnie i z niepokojem obserwuje sytuację w górnictwie i że będzie zachęcał obydwie strony do dialogu i poszukiwania wspólnych rozwiązań - powiedziała Wóycicka. Jak zaznaczyła, prezydent chciałby, aby w tych rozmowach uwzględnione zostały inne aspekty związane z górnictwem, a mianowicie kwestie rewitalizacji miast. Jak zaznaczyła, istnieje możliwość rewitalizacji z pieniędzy unijnych miejscowości, które szczególnie dotkliwie odczuwają restrukturyzację górnictwa. Według niej istnieje też możliwość tworzenia miejsc pracy poprzez rozszerzenie strefy ekonomicznej. Zaznaczyła, że ani prezydent, ani Anna Komorowska nie są stroną konfliktu i "z pewnością nie będą osobiście uczestniczyć w tym dialogu". - W dialogu muszą uczestniczyć strona rządowa i związki zawodowe, i wszyscy się na to zgodzili - podkreśliła.
Kobiety ze Śląska
Autorki petycji podkreślają, że "zostały doprowadzone do rozpaczy" i nie będą biernie patrzeć na niszczenie ich domów i skazywanie ich rodzin na biedę. Deklarują, że będą walczyć o przyszłość swoją i dzieci. "Dlatego gorąco prosimy pana prezydenta o pomoc. Wierzymy, że tylko pan prezydent jest dzisiaj w stanie przerwać koszmar naszych rodzin i doprowadzić do zmiany postawy rządu, która pozwoli wypracować program prawdziwej naprawy, a nie likwidacji polskiego górnictwa" - napisały.
Podkreśliły, że są kobietami pracującymi w górnictwie, żonami i córkami górników. "Nasze życie i życie naszych rodzin jest związane z kopalniami. Nagle z dnia na dzień dowiedziałyśmy się, że nasze kopalnie, miejsca pracy naszych mężów i ojców mają zostać zlikwidowane. Jesteśmy oburzone faktem, że ktoś lekką ręką skreśla nas, nasze rodziny, skazuje na życie w biedzie, skreśla nasze miasta, nasze małe ojczyzny" - czytamy w petycji.
Jak napisano, rząd, podejmując decyzję o zamykaniu kopalń zapomniał, że dają one pracę i utrzymanie dziesiątkom tysięcy ludzi. "Nie tylko górnikom i ich rodzinom, ale także pracownikom firm kooperujących z górnictwem i lokalnym przedsiębiorcom, którzy również zbankrutują, jeżeli kopalnie zostaną zlikwidowane. Upadek górnictwa oznacza katastrofę społeczną i gospodarczą dla całego naszego regionu" - wskazały.
"Nieraz słyszałyśmy od rządzących, że węgiel kamienny jest fundamentem polskiej gospodarki i suwerenności energetycznej. Jeszcze kilka miesięcy temu premier Donald Tusk, a później premier Ewa Kopacz wielokrotnie deklarowali, że żadna kopalnia nie zostanie zamknięta i żaden górnik nie straci pracy. Dzisiaj, po stu dniach od objęcia stanowiska, pani premier pomimo składanych obietnic, chce zamykać nasze kopalnie i zabierać nam nasze miejsca pracy" - podkreśliły autorki petycji.
Według nich, zapewnienia rządu dotyczące tworzenia nowych miejsc pracy dla pracowników zamykanych kopalń "są mrzonką i kolejną obietnicą bez pokrycia". "W naszych miastach już raz przeżywałyśmy restrukturyzację górnictwa polegającą na likwidacji zakładów górniczych. Wtedy również obiecywano nam rozwój, inwestycję i nowe miejsca pracy. Zamiast nich w naszych miastach powstały całe dzielnicy biedy, bezrobocia i beznadziei" - napisały.
Spotkanie z Kopacz
Prowadzone w sobotę i niedzielę w Katowicach negocjacje związkowców ze stroną rządową zakończyły się fiaskiem. W wydanym po zerwaniu rozmów komunikacie Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy ocenił, że plan restrukturyzacji KW jest programem "o charakterze tylko i wyłącznie politycznym".
Podtrzymali deklarację gotowości do wznowienia rozmów, "o każdej porze dnia i nocy", jeśli na czele prowadzącej rozmowy delegacji rządowej stanie premier Kopacz i będą one dotyczyć programu dla całego górnictwa węgla kamiennego w Polsce, a nie tylko dla jednej ze spółek.
Rząd uspokaja
Rząd zapewnia, że w przypadku realizacji planu naprawczego KW redukcja zatrudnienia dotknie maksymalnie ok. 3 tys. osób, które zostaną objęte programami osłonowymi. W przeciwnym razie spółce grozi upadłość, w wyniku której pracę straci blisko 50 tys. osób - ostrzega resort gospodarki.
Według przyjętego w środę przez rząd planu dla KW możliwości dofinansowania tej spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji upadnie ona w ciągu miesiąca. Wśród rozwiązań wskazano likwidację czterech kopalń KW, przeniesienie 6 tys. osób do innych zakładów i osłony dla zwalnianych - kosztem ok. 2,3 mld zł.
Plan naprawczy dla KW zakłada sprzedaż nowej zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej 9 z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks (Piekary), a kolejne cztery mają być zlikwidowane przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK).
Według zarządu KW dalsze wydobycie w czterech kopalniach, które zostaną przeniesione do SRK jest ekonomicznie nieuzasadnione. W 2014 roku zakłady te przyniosły w sumie 821 mln zł strat.
Autor: mn/msz / Źródło: tvn24bis.pl, PAP