Jeżeli w pierwszym kwartale przyszłego roku nie uda się nam złożyć wniosku o płatność środków z Krajowego Planu Odbudowy, to będzie oznaczało, że nie dostaniemy pieniędzy w czerwcu. Wtedy zapala się czerwona lampka. Ja bym się tego obawiała - oceniła na antenie TVN24 Marzena Chmielewska z Konfederacji Lewiatan, która została powołana do Komitetu Monitorującego KPO.
Marzena Chmielewska z Konfederacji Lewiatan została powołana w skład Komitetu Monitorującego KPO. W rozmowie na studiu TVN24 wyjaśniła, że zadaniem Komitetu ma być sprawdzanie, jak realizowane jest KPO.
- To jest instytucja powołana przez Ministerstwo Funduszy (i Polityki Regionalnej), która ma formalne uprawnienia. Jest umocowana ustawowo i to daje Komitetowi jakąś siłę - zaznaczyła.
Czytaj więcej: Ustalenia operacyjne w sprawie polskiego KPO podpisane. Jest decyzja Komisji Europejskiej
Komitet Monitorujący KPO: brak mocnych uprawnień
W rozmowie wytłumaczyła, że "traktujemy to jako platformę do zadawania pytań i otrzymywania informacji. Przede wszystkim". - On nie ma bardzo mocnych uprawnień i to trzeba sobie szczerze powiedzieć - zaznaczyła.
- To jest miejsce, gdzie mamy możliwość zadania pytania, a administracja ma obowiązek udzielić nam informacji. Liczymy na to i wydaje nam się, że tak to będzie właśnie działać - powiedziała.
W skład Komitetu Monitorującego KPO, jak mówiła w TVN24 Chmielewska, wejdą "członkowie reprezentujący społeczeństwo obywatelskie, także inne organizacje pracodawców, związki zawodowe, również samorząd, czyli standardowe strony dialogu społecznego i obywatelskiego". - Dostałam powołanie, ale żadnego (spotkania) komitetu jeszcze nie było - wyjaśniła.
Środki z KPO: ryzyko jest umiarkowane, z każdym miesiącem będzie rosło
Gościni TVN24 oceniła, że w kwestii środków z KPO musimy się liczyć z "umiarkowanym ryzykiem", że ich nie dostaniemy. - Warunek jest bardzo prosty. Jeżeli w 2023 roku nie uda nam się złożyć wniosku płatniczego, to Komisja Europejska umorzy cały nasz plan. Stracimy dostęp do tych pieniędzy. Do wszystkich - podkreśliła.
Dodała, że "ten rok jest nerwowy", odnosząc się do roku 2023. - Będzie się wiele działo. Ryzyko (utraty środków) jest umiarkowane, ale moim zdaniem z każdym miesiącem będzie rosło, bo wniosek płatniczy w chaotycznych i nerwowych warunkach, będzie coraz trudniej przygotować. Coraz trudniej będzie spełnić warunki, które Komisja Europejska nam stawia, żeby w ogóle móc ten wniosek złożyć. To są te słynne superkamienie milowe, o których ciągle dyskutujemy - wyjaśniła.
Zaznaczyła, że "nie da się tak dużych pieniędzy i tak dużych inwestycji zrealizować szybko". - KPO to zawsze był program o napiętym harmonogramie. Już wtedy, kiedy powstawał, wiadomo było, że czasu jest bardzo mało. Już wtedy były wątpliwości, czy na pewno uda się wszystko zrealizować. A teraz z każdym miesiącem tego czasu mamy coraz mniej. Część reform i inwestycji, które wpisano do KPO jest (obecnie) realizowane akonto - mówiła w rozmowie w TVN24.
Podała, że są też "inwestycje, które są ogromnym obciążeniem dla budżetu na przykład: morskie farmy wiatrowe za ponad trzy miliardy euro lub inwestycja warta ponad miliard na wsparcie sektora rolno-spożywczego".
- Budowa sieci szerokopasmowych, także na terenach wiejskich. Najwięcej pieniędzy idzie na energetykę, potem mamy cyfryzację, sektor zdrowia, mobilność miejską - wymieniła.
Kiedy powinna zapalić się czerwona lampka?
W ocenie Marzeny Chmielewskiej brak pieniędzy z KPO w Polsce wynika "ze względów politycznych". - Nie ma co do tego wątpliwości, to jest dyskusja polityczna, fundamentalnie polityczna w tym momencie - zauważyła.
Według niej "rok wyborczy może wiele skomplikować". - Dla mnie najbardziej racjonalnym działaniem ze strony rządu byłoby złożenie wniosku płatniczego w okolicach lutego czy marca tak, aby w czerwcu te pieniądze się pojawiły - prognozowała.
Podkreśliła, że "jeżeli nam to się nie uda w pierwszym kwartale, to będzie oznaczało, że nie dostaniemy pieniędzy w czerwcu". - I ta chęć partii rządzącej do zrobienia tego moim zdaniem zmaleje. Czyli mamy czerwoną lampkę. Ja bym się tego obawiała - podsumowała.
Polski KPO
Komisja Europejska na początku czerwca zaakceptowała polski KPO, co było krokiem w kierunku wypłaty przez Unię Europejską 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy, jednak pieniądze nie zostały wypłacone. Komisja zaznaczyła, że polski KPO "zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji" i że "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy".
Niedawno posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, który według autorów jest efektem ustaleń ministra ds. europejskich Szymona Szynkowskiego vel Sęka z Komisją Europejską i ma wypełnić kluczowy kamień milowy w sprawie KPO. Projektowi sprzeciwia się Solidarna Polska.
Ugrupowanie Zbigniewa Ziobry nie zgadza się także na uwolnienie inwestycji w farmy wiatrowe na lądzie, co również znalazło się w kamieniach milowych.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock