Była szefowa kancelarii premiera Beata Kempa uzależnia informację w sprawie zwrotu nagrody otrzymanej w 2017 roku od odpowiedzi Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego na podobne pytanie. "Arogancja poraża" - komentuje posłanka PO Agnieszka Pomaska.
Wynika z niej, że nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów (od 65 100 zł rocznie do 82 100 zł), 12 ministrów w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (od 36 900 zł rocznie do 59 400 zł) oraz była premier Beata Szydło (65 100 zł). Beata Kempa otrzymała 65 100 zł.
W reakcji na przekazane informacje posłanka Agnieszka Pomaska w marcu wysłała pytanie do byłej szefowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, czy zamierza zwrócić otrzymaną kwotę. Parlamentarzystka Platformy Obywatelskiej w poniedziałek zamieściła na Twitterze odpowiedź Beaty Kempy w tej sprawie.
"Arogancja minister poraża"
Z dokumentu wynika, że obecna minister do spraw pomocy humanitarnej "nie widzi przeciwwskazań do udzielenia informacji na temat zwrotu nagrody, jaką otrzymała w 2017 roku". Jednak stawia w tej sprawie warunek.
"Odpowiedź w tej sprawie uzależniam od informacji, czy Panie i Panowie Posłowie z Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego udzielą odpowiedzi na analogiczne zadane pytanie w sprawie otrzymanych nagród, odnoszące się do okresu, kiedy obie partie tworzyły koalicję rządzącą w latach 2007-2015" - czytamy w odpowiedzi Beaty Kempy.
Poseł Agnieszka Pomaska skomentowała na Twitterze, że "arogancja minister Kempy poraża". "Zgodnie z sugestią uprzejmie Panią minister informuję, że wedle mojej wiedzy za rządów PO-PSL nie funkcjonował system powszechnych premii dla posłów-ministrów przyznawanych w systemie miesięcznym" - dodała.
Arogancja Min.Kempy poraża. Zgodnie z sugestią uprzejmie Panią minister informuję, że wedle mojej wiedzy za rzadów PO-PSL nie funkcjonował system powszechnych premii dla posłów-ministrów przyznawanych w systemie miesięcznym. Średni miesięczny dodatek w rządzie PiS to 5,5 tys zł pic.twitter.com/mJGlXvGEDr
— Agnieszka Pomaska (@pomaska) 26 marca 2018
Informacje te w części potwierdza odpowiedź zastępcy szefa kancelarii premiera Pawła Szrota na pytanie posłanki PO Izabeli Leszczyny, która chciała wiedzieć, jaką kwotę stanowiły łącznie wynagrodzenia ministrów i wiceministrów w rządzie premier Ewy Kopacz w 2015 roku.
W odpowiedzi na to przedstawiciel KPRM odpisał, że "wydatki na wynagrodzenia osób zajmujących stanowiska ministra-członka Rady Ministrów, sekretarza stanu i podsekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w okresie Rządu Pani Premier Ewy Kopacz w 2015 r., tj. w okresie 10 miesięcy, wyniosły łącznie 1 285 456,06 zł brutto".
Paweł Szrot poinformował także, że "nagród w wyżej wymienionym okresie nie wypłacono".
"Nagrody za ciężką pracę"
W ostatni czwartek była premier Beata Szydło, pod nieobecność premiera Mateusza Morawieckiego, zabrała głos przed głosowaniem w sprawie wniosku o odrzucenie informacji szefa MSZ na temat polityki zagranicznej. Odniosła się w nim do kwestii nagród dla ministrów rządu PiS, która - w jej ocenie - stała się "hucpą urządzaną przez polityków opozycji". - Tak, rzeczywiście ministrowie, wiceministrowie w rządzie PiS otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały. To były nagrody oficjalne, nagrody, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej izbie, a nie zegarki od kolegów-biznesmenów. Ci ludzie ciężko pracowali i pracują po to, żeby wszyscy Polacy mogli cieszyć się z rozwoju Polski, a nie tylko wybrane grupy interesów - mówiła była szefowa rządu. - Ja mogę dzisiaj stanąć przed wszystkimi i rozliczyć się ze wszystkiego, co przez dwa lata zostało zrobione. Mogę z otwartą przyłbicą mówić o premiach, nagrodach, bo to były pieniądze uczciwie wypłacane z budżetu, który był na to przeznaczony, a gdzie były wypłacane nagrody dla waszych polityków? Na śmietnikach, cmentarzach, czy u Sowy? - pytała Szydło.
Autor: mb//dap / Źródło: tvn24bis.pl