Po katastrofie ekologicznej na Odrze w 2022 roku rząd PiS wprowadził projekt monitorowania wód o wartości 250 milionów złotych. Jednak okazuje się, że był to wielki niewypał. Ustalenia tygodnika "Polityka" potwierdza Najwyższa Izba Kontroli.
Po katastrofie ekologicznej na Odrze z 2022 r., w wyniku której doszło do pomoru ryb i mięczaków na masową skalę, rząd PiS w kolejnym roku stworzył projekt monitorowania wód o wartości 250 mln zł. Miał zająć się nim państwowy Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie. Ustalenia Najwyższej Izby Kontroli wykazały liczne nieprawidłowości kadrowe oraz nietrafione inwestycje.
Miliony na system, który nie działał
Okazuje się, że Instytut nie miał niezbędnego doświadczenia ani kadr do realizowania tego zadania. Co więcej "aby uzyskać kolejne transze z 250-milionowej dotacji, informował, że system już częściowo działa, gdy w rzeczywistości nie pracowała żadna z boi pomiarowo-kontrolnych" - podaje tygodnik.
Jak wskazuje "Polityka" do końca czerwca zeszłego roku działało tylko 46 z 325 zaplanowanych urządzeń. Chociaż i to nie do końca, bo żadna nie przekazywała informacji o parametrach wody. Wówczas rząd Tuska wstrzymał projekt, ale do tego czasu Instytut otrzymał 52 mln zł. Jak wskazuje tygodnik każda Boja IRS kosztowała średnio 106 tys. zł, podczas "gdy na wolnym rynku porównywalne 30 tys. zł".
Podwójne pensje
Kontrola NIK wykazała także wspomniane nieprawidłowości kadrowe.
"Nieprawidłowości były też m.in. przy zatrudnianiu kierownika projektu (za 1,5 mln zł) i jego zastępcy (za 1,4 mln zł), a także specjalistów (aż 12 z nich zarabiało więcej niż dyrektor, jeden dwukrotnie więcej). Niektórzy pracowali już w IRS, dostali więc jakby drugą pensję" - wskazuje "Polityka" powołując się na NIK.
Do tego stwierdzono nieprawidłowości związane z wynajmem nieruchomości w stolicy, czy przy przejmowaniu stawów.
Łącznie opisano wystąpienie 51 nieprawidłowości, a Instytut zaliczył 5,6 mln zł straty. NIK poinformował, że sprawa zostanie skierowana do prokuratury i rzecznika dyscypliny finansów publicznych.
Źródło: "Polityka"
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Bielecki / PAP