Koniec z ubraniami na jeden sezon. Nie chcemy też tyle wydawać na słodycze czy używki. Zaczyna się masowe oszczędzanie - co według niektórych badań deklaruje nawet 60 procent pytanych. Główny powód to wciąż rosnące ceny. Materiał Aleksandry Kąkol z programu "Polska i Świat" w TVN24.
To samo w koszyku, ale na paragonie o wiele wyższa cena. To sprawia, że Polacy zaczynają zaciskać pasa. Już 60 procent z nas ma oszczędzać na zakupach. Rok temu robiła to mniej niż połowa.
"Widać wyraźnie zmianę nastrojów konsumentów"
- Widać wyraźnie zmianę nastrojów konsumentów i to, że są zmuszeni do oszczędzania. Ja bym powiedział, że niestety najbardziej klasa średnia dostała po kieszeni - stwierdził dr Krzysztof Łuczak, ekonomista z Grupy Blix.
Jak wynika z badań Grupy Blix głównym powodem oszczędzania są wciąż rosnące ceny produktów, usług i rat (58,7 proc.). Do zaciskania pasa skłania Polaków również brak odłożonych pieniędzy (17,4 proc.) oraz obawa o pogorszenie sytuacji materialnej (12,4 proc.).
- To nie tylko wzrost rat kredytów, ale wzrost oprocentowania karty kredytowej, wzrost rat za samochód. Te tanie kredyty się skończyły - stwierdził Łuczak.
Inflacja w lipcu to 15,6 procent. To przekłada się na nasze wybory w sklepie. Najczęściej wydajemy o 10-15, a nawet 20 procent mniej.
- Zdecydowanie trzeba jeść prościej, kupować produkty sezonowe, dlatego że truskawki w styczniu będą bardzo drogie. Teraz zaczyna się sezon na maliny i będą bardzo tanie. Myśleć do przodu - to znaczy rzeczywiście przypomnieć sobie, jak to było za czasów naszych dziadków i pradziadków, kiedy albo robiono przetwory, albo można było mrozić do przodu rożne warzywa czy owoce - powiedziała dziennikarka Katarzyna Bosacka, propagatorka zdrowej żywności, autorka programu "Wiem, co jem i wiem, co kupuję" w TVN Style.
"Ponad 60 procent osób nie robi listy zakupów"
Na czym oszczędzamy? Głównie na ubraniach. Deklaruje tak prawie połowa pytanych (46,9 proc.). Również na przekąskach (44,5 proc.) i alkoholu (40,8 proc.). Nieco ponad 35 procent na artykułach RTV i AGD (35,8 proc.), ale też na kosmetykach (30,3 proc.), artykułach spożywczych (24,2 proc.) i używkach (23,4 proc.).
- Ponad 60 procent osób nie robi listy zakupów. Listy, która jest dla nas wentylem bezpieczeństwa w sklepie, ale też pozwala na realne oszczędności, bo możemy zaoszczędzić, według statystyk brytyjskich, nawet 20 procent wydawanej kwoty na zakupach, kiedy wiemy, czego naprawdę potrzebujemy - wskazała dziennikarka Sylwia Majcher, edukatorka ekologiczna i kulinarna.
I nie marnujemy - i to się opłaca.
- Można się bawić bez alkoholu - to wiedzą prawie wszyscy. Bez przekąsek będziemy szczuplejsi. A ubrania - można wzorem moich córek nastoletnich ubierać się świetnie w lumpeksach - stwierdziła Bosacka.
Są rzeczy, których nie można pominąć i w tym roku trzeba zapłacić za nie wyjątkowo dużo. Według danych GUS za opał aż 131 procent więcej. Za gaz (45 proc.), tłuszcze roślinne (46 proc.) czy cukier (48 proc.) prawie połowę więcej. Znacznie wzrosła też cena mąki (39 proc.) czy oleju (38 proc.).
- Nie chodzić na przykład z dziećmi na zakupy, bo zawsze mała rączka to lepka rączka i coś zawsze w koszyku znajdzie się dodatkowo. Korzystać z bardzo wielu możliwości, które dają sklepy i supermarkety - na przykład wtorki dla seniorów, karta z aplikacją zbierającą punkty - stwierdziła Bosacka.
Żyjący bardziej ekologicznie radzą na nowo spojrzeć na swoje mieszkanie i działające sprzęty. Dopasować taryfę, wyłączyć tryb czuwania lub włączyć tryb eko.
- Nie musimy też zużywać tylu środków, ile zalecają producenci, bo tak naprawdę, aby posprzątać swoje mieszkania i wyprać ubrania (...) potrzebujemy tego, co mamy w kuchni i poza nią, czyli sody oczyszczonej, sody kalcynowanej, octu - mówiła Majcher.
W wielu wypadkach żyjąc bardziej ekologicznie, można zacząć żyć bardziej ekonomicznie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock