11,4 miliarda euro, czyli ponad 53 miliardy złotych, wydała Polska na import surowców z Rosji od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę - wynika z analizy fińskiego ośrodka Centre for Research on Energy and Clean Air (CREA). Na sprowadzenie samej ropy przeznaczono 8,4 miliarda euro, czyli niemal 40 miliardów złotych.
Premier Mateusz Morawiecki wkrótce po rozpoczęciu w lutym 2022 roku na pełną skalę rosyjskiego ataku na Ukrainę zapowiadał "najbardziej radykalny plan w Europie odejścia od rosyjskich węglowodorów". Podkreślał wówczas, że Rosja posługuje się ropą i gazem jako narzędziami szantażu i wezwał wszystkich w Europie do pójścia śladami polskiego rządu.
W przypadku importu rosyjskiego węgla rząd zareagował szybko i jeszcze w kwietniu zostało uchwalone embargo. W przypadku gazu surowiec przestał trafiać do Polski za sprawą decyzji samego Gazpromu. Jeśli chodzi natomiast o ropę, Orlen deklaruje, że od początku wojny w Ukrainie całkowicie zrezygnował z dostaw ropy rosyjskiej drogą morską i dotyczyło to wszystkich rafinerii grupy kapitałowej. Spółka sprowadzała jednak nadal ropę rurociągiem Przyjaźń na podstawie dwóch wcześniej zawartych kontraktów długoterminowych.
"Pierwsze miejsce pod względem importu rosyjskiej ropy"
"Największy dotąd importer rosyjskiej ropy – Niemcy – od stycznia porzuciły ten (rosyjski - red.) kierunek dostaw. Tym samym Polska nie tylko nie dotrzymała deklaracji (dotyczącej wstrzymania dostaw ropy do końca 2022 roku - red.), ale w dodatku awansowała na pierwsze miejsce pod względem importu rosyjskiej ropy w całej Unii Europejskiej" - napisało w analizie branżowe Forum Energii.
Kontrakt Orlenu z Rosnieftem (wygasł w lutym) przewidywał dostawy 300 tys. ton ropy naftowej miesięczne, a z Tatnieftem (umowa do roku 2024) przewidywał dostawy 200 tys. ton ropy naftowej miesięczne. Co oznacza, że w styczniu do Polski trafiło 500 tys. ton rosyjskiej ropy.
"Sam Orlen był w styczniu największym odbiorcą rosyjskiej ropy naftowej wśród firm w Unii Europejskiej" - napisała na początku lutego "Gazeta Wyborcza". Wytłumaczono, że rafinerie w Czechach również należą do polskiego koncernu. W styczniu grupa Orlenu miała sprowadzać ponad 31 tys. ton rosyjskiej ropy dziennie, a grupa węgierskiego koncernu MOL - 25 tys. ton dziennie.
Miliardy na rosyjskie surowce
Jak to wygląda wartościowo? Kontrakty na dostawy surowców są objęte tajemnicą handlową, ich wartość szacują eksperci.
Według fińskiego think tanku Centre for Research on Energy and Clean Air (CREA) Polska od rozpoczęcia wojny w Ukrainie do dnia 26 lutego 2023 roku wydała 11,4 mld euro (około 53,4 mld złotych) na zakup surowców z Rosji. Składają się na to ropa naftowa (8,4 mld euro, czyli 39,4 mld zł), gaz (2,7 mld euro, czyli 12,7 mld zł) oraz węgiel (280 mln euro, czyli 1,3 mld zł).
Zaznaczono również, że od 1 stycznia 2023 roku do 26 lutego 2023 roku import wynosił 565 mln euro (około 2,6 mld zł). Głównie chodziło o ropę naftową.
Dane mogą nie uwzględniać importu gotowych paliw. Sankcje w tej sprawie weszły w życie na początku lutego. Orlen wprawdzie deklaruje, że "od początku wojny w Ukrainie nie importuje oleju napędowego z Rosji, bilansując polski rynek zakupami z alternatywnych kierunków". Jednak gotowe paliwa mogły sprowadzać do Polski także inne spółki.
Według byłego wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Steinhoffa w całym ubiegłym roku zapłaciliśmy za ropę i paliwa ropopochodne z Rosji w sumie 72 mld zł.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock