Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński zadeklarował, że popiera ustawę o jawności zarobków w NBP. Jak jednak dodał, trzeba ją najpierw uchwalić. Szef banku centralnego ocenił, że w sprawie wynagrodzeń "szczególnie się uczepiono dwóch pań dyrektor", co uznał za "haniebne, brutalne, prymitywne i seksistowskie".
Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała o dwóch współpracowniczkach prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martynie Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa Narodowego Banku Polskiego Kamili Sukiennik. Wskazano wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł. "Według naszych informacji awans dyrektorski dostała w sierpniu 2016 r. Porównując jej oświadczenia majątkowe sprzed awansu i po nim oszacowaliśmy, że po podwyżce w sierpniu zarabia ok. 65 tys. miesięcznie wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami" - napisała "GW".
Szef klubu PO-KO Sławomir Neumann oświadczył w środę, że PO oczekuje, iż na posiedzeniu Sejmu w przyszłym tygodniu zostanie uchwalona w trybie pilnym ustawa w sprawie jawnych oświadczeń majątkowych w NBP. Według niego "łupienie NBP" obciąża PiS i prezesa tej partii Jarosława Kaczyńskiego.
"Jak to zrobię, to mi wejdzie RODO"
Podczas środowej konferencji prasowej szef Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński stwierdził, że pod ustawą o jawności wynagrodzeń w NBP "podpisze się obydwoma rękoma".
- Ale jak słusznie, ktoś tam rozumiem z tej opozycji, ktoś, kto się tym zajmuje, zauważył, że trzeba tej ustawy, żebym to mógł zrobić (ujawnić dane o wynagrodzeniach - red.) - stwierdził Glapiński.
- W tej chwili, jak to zrobię, to mi wejdzie RODO. Moje biuro RODO mówi, że to, co ujawniłem rano, jest absolutnie nie do przyjęcia, że to jest złamanie zasad - powiedział.
- W tej chwili mam gotową; mogę jednym naciśnięciem klawisza ujawnić państwu listę 3300 pracowników i ich wszystkie zarobki według PIT-u. Ale prawo na to nie pozwala. Albo samych dyrektorów. (...) Niech zrobią tę ustawę. Możemy pomóc nawet jakimiś siłami prawniczymi w jej przeprowadzeniu - powiedział Glapiński.
Szef NBP stwierdził także, że we wszystkich bankach prezes zarabia więcej niż prezydent czy premier. - Ustawa o Narodowym Banku Polskim mówi, że punktem odniesienia są wynagrodzenia w systemie bankowym - dodał.
"Uczepiono się dwóch pań"
Zdaniem Glapińskiego w sprawie wynagrodzeń w NBP "szczególnie się uczepiono dwóch pań dyrektor". - Z nieznanych mi powodów. Z powodu ich może wyglądu czy czegoś innego. Haniebne, brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się nad dwoma matkami, nad ich dziećmi, które chodzą do szkoły i przedszkola, nad ich mężami, nad ich rodzicami- powiedział. Jak dodał, dyrektor departamentu komunikacji i promocji Martyna Wojciechowska "jest wśród 14 dyrektorów, które zarabiają podobnie".
"Nie słucham politycznych wypowiedzi"
Glapiński na środowej konferencji Rady Polityki Pieniężnej pytany był też przez dziennikarzy o wypowiedzi prominentnych polityków Prawa i Sprawiedliwości nt. doniesień medialnych odnoszących się do sytuacji w NBP. W tej sprawie wypowiedział się również wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. W poniedziałek Gowin powiedział, że jeśli doniesienia dotyczące zarobków w NBP się potwierdzą, byłby to fakt niezwykle bulwersujący. Dodał, że oczekuje on też, by władze banku przedstawiły opinii publicznej uzasadnienie takich "szokująco wysokich" zarobków. Apelował również, by prezes NBP "nie chował głowy w piasek". Glapiński podkreślił, że jest mu niezręcznie komentować słowa polityków. - Nie słucham w ogóle za bardzo politycznych wypowiedzi - stwierdził. Odnosząc się jednak do słów wicepremiera Gowina o chowaniu głowy w piasek, szef NBP powiedział, by ten, zanim się wypowie o NBP, dwa razy wziął głęboko oddech. - Radziłbym panu Gowinowi, żeby dwa razy głęboko oddech wziął, zanim się wypowiada na temat NBP. Jedna z dobrych tradycji w Polsce, zapisana zresztą w odpowiednim piśmiennictwie prawnym, jest taka, że NBP i rząd to są odrębne całkowicie instytucje. I taką tradycją jest, że przedstawiciele NBP nie komentują prac rządu i ministrów np. reformy szkolnictwa wyższego - mówił w środę Glapiński.
- Mam przecież opinię o reformie pana Gowina. Przecież nie przyszłoby mi do głowy, żeby publicznie się na ten temat wypowiadać. I pan Gowin też powinien dwa razy wziąć głęboki oddech, jak to nie pomoże, to zimny prysznic i się nie wypowiadać na temat NBP, bo tworzy pewne zamieszanie, tym bardziej że jest kompletnie niepoinformowany, o co chodzi - dodał prezes NBP.
Autor: mp//dap / Źródło: PAP