Lider Demokratów w amerykańskim Senacie Chuck Schumer wezwał do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie aplikacji FaceApp. Program, za pomocą którego można przerabiać zdjęcia, tak aby zaprezentowana na nim osoba wyglądała na młodszą lub starszą, staje się coraz bardziej popularny.
W opublikowanym na Twitterze liście Schumer nazwał "głęboko niepokojącym" fakt, że dane osobowe obywateli Stanów Zjednoczonych mogą być w rękach "wrogiej zagranicznej siły".
Polityk zwrócił się do FBI i Federalnej Komisji Handlu (FTC) o przeprowadzenie śledztwa w sprawie aplikacji.
"Mam poważne obawy dotyczące zarówno ochrony danych osobowych, jak i świadomości użytkowników odnośnie tego, kto może mieć do nich dostęp" – napisał.
Jego apel pojawia się po tym, jak Komitet Krajowy Demokratów ostrzegł przyszłorocznych kandydatów na prezydenta i ich współpracowników, aby nie korzystali z aplikacji.
BIG: Share if you used #FaceApp:
— Chuck Schumer (@SenSchumer) 18 lipca 2019
The @FBI & @FTC must look into the national security & privacy risks now
Because millions of Americans have used it
It’s owned by a Russia-based company
And users are required to provide full, irrevocable access to their personal photos & data pic.twitter.com/cejLLwBQcr
Kontrowersje wokół FaceApp
O aplikacji po raz pierwszy zrobiło się głośno już w 2017 roku. Teraz ponownie robi furorę w sieci, głównie dzięki celebrytom publikujących w mediach społecznościowych swoje przerobione fotografie.
Obawy dotyczące bezpieczeństwa korzystania z aplikacji związane są z prywatnością użytkowników. Chodzi m.in. o wysyłanie zdjęć na serwery firmy, co - jak twierdzą eksperci cytowani m.in. przez serwis Tech Crunch - nie jest komunikowane wprost osobom korzystającym z FaceApp. Wątpliwości dotyczą także możliwości udostępnienia zdjęć innym firmom.
Mająca swoją siedzibę w Petersburgu firma Wireless Lab zarzeka, że nie przechowuje zdjęć na stałe i nie gromadzi danych osobowych. Twórcy aplikacji deklarują, że ich działalność ogranicza się do przesyłania wybranych przez użytkowników zdjęć. Firma zapewnia, że większość zdjęć jest kasowana po 48 godzinach.
"Mimo że główny zespół badawczo-rozwojowy ma swoją siedzibę w Rosji, to dane użytkowników nie są przesyłane do tego kraju" – napisano w oświadczeniu firmy, które jako pierwszy opublikował serwis informacyjny TechChrunch.
Przed konsekwencjami użytkowania aplikacji ostrzegali również polscy politycy.
"Czy naprawdę wiedza, jak będziemy wyglądać za 50 lat, jest tak cenna, by sprzedawać za nią zasoby do wszystkich danych w telefonie?" - napisał wczoraj na Twitterze Maciej Kawecki z Ministerstwa Cyfryzacji. Na Facebooku natomiast zapowiedział, że ministerstwo podejmie "stosowne kroki prawne względem aplikacji".
Czy naprawdę wiedza jak będziemy wyglądać za 50 lat jest tak cenna by sprzedawać za nią zasoby do wszystkich danych w telefonie!? Na to godzimy się ściągając FaceApp. Aplikacji z Rosji... Zdjęcia na których sami się postarzamy są wszędzie. #CambridgeAnalytica nic nas nie nauczyła pic.twitter.com/MveDLgFPZo
— Maciej Kawecki (@kawecki_maciej) 17 lipca 2019
Autor: mp / Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock