Rząd Australii zabroni używania chińskiej aplikacji TikTok w należących do niego urządzeniach. Zapowiedział to australijski minister sprawiedliwości Mark Dreyfus. Jako powód podał względy bezpieczeństwa.
- Taką decyzję podjęto na wniosek australijskich służb wywiadowczych i zostanie ona zrealizowana tak szybko jak to możliwe - powiedział Dreyfus. Dodał, że wyjątki od zakazu będą stosowane "jedynie w szczególnych przypadkach, przy zastosowaniu odpowiednich środków bezpieczeństwa".
TikTok zakazany w wielu innych krajach
Wcześniej podobne decyzje podjęło szereg innych państw zachodnich, w tym USA, Kanada, Wielka Brytania i Nowa Zelandia, motywując ją również względami bezpieczeństwa. Jak przypomina Reuters, decyzje te odzwierciedlają narastające obawy, że rząd Chin może wykorzystywać aplikację firmy, należącej do konsorcjum ByteDance Ltd., do zbierania informacji o jej użytkownikach w celu propagowania swojej agendy politycznej. Kierujący australijską filią TikToka Lee Hunter wyraził rozczarowanie, że o wydaniu zakazu dowiedział się z mediów "mimo naszych wielokrotnych propozycji rozmów z rządem o naszych zasadach". - Podkreślamy, że nie ma dowodów sugerujących, iż TikTok w jakikolwiek sposób zagraża bezpieczeństwu Australijczyków oraz że nie powinien być traktowany inaczej niż inne platformy społecznościowe - dodał Hunter.
TikTok w Polsce
Na początku marca szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Radosław Fogiel (PiS) powiedział, że Polska nie prowadzi żadnych prac nad ograniczeniem dostępu do TikToka. - Jeżeli miałyby nas dotknąć jakieś obostrzenia w tym zakresie, raczej byłoby to na poziomie unijnym - stwierdził.
W ubiegłym tygodniu Rada ds. Cyfryzacji przyjęła uchwałę w sprawie korzystania z TikToka na urządzeniach służbowych w administracji państwowej. Zarekomendowano w niej zakazanie korzystania z tej aplikacji.
Jak jednak stwierdził Janusz Cieszyński, sekretarz stanu w KPRM, wspomniana uchwała "nie zmienia praktycznie nic w sytuacji TikToka w Polsce". Wyjaśnił, że Rada jest jedynie organem doradczym. Oznacza to, że jej stanowisko nie jest w jakikolwiek sposób wiążące dla instytucji.
Oświadczenie TikToka
Piotr Żaczko, menedżer ds. komunikacji w TiKToku przekazał TVN24 Biznes, że "opinia opiera się na fundamentalnie błędnych wyobrażeniach na temat struktury własności naszej firmy i tego, w jaki sposób zapewniamy bezpieczeństwo danych".
W komunikacie zaznaczył, że "Chiny nie są właścicielami ani TikToka, ani naszej spółki matki, obie one są zarejestrowane poza Chinami. Obie nie są w żaden sposób zależne od chińskiego rządu, nie udostępniamy także żadnych danych tamtejszym władzom".
"W ramach projektu Clover rozszerzamy nasze podejście do bezpieczeństwa danych w Europie poprzez dalsze zaostrzenie kontroli dostępu do danych i współpracę z europejską firmą zewnętrzną w celu przeprowadzania audytów, monitorowania i zapewniania niezależnej weryfikacji naszych działań. Pozostajemy gotowi do współpracy i chętni do pełnego spełnienia wymogów formalnych w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości z właściwymi organami" - dodał Piotr Żaczko.
Czytaj więcej: Rada do spraw cyfryzacji ostrzega przed TikTokiem. Sekretarz stanu: to nie zmienia praktycznie nic
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock