Stworzona w związku z wyborami aplikacja "Mąż zaufania" kosztowała dwa miliony złotych. Skorzystało z niej osiem osób - przekazał w rozmowie z TVN24 wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski. Na te słowa zareagował były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, według którego ta wypowiedź jest "nieprecyzyjna". "Niewielka liczba zgłoszeń oznacza, że było mało podejrzeń wystąpienia nieprawidłowości" - napisał.
- Wydano prawie dwa miliony złotych, natomiast z aplikacji ostatecznie skorzystało całe osiem osób - powiedział w rozmowie z reporterem TVN24 Radomirem Witem Standerski.
"Mąż zaufania", czyli aplikacja za dwa miliony złotych
Przyznał, że "to jest wynik mało imponujący". Wskazał, że "w aplikacji zarejestrowało się dokładnie 415 użytkowników, natomiast w dniu wyborów skorzystało tylko osiem osób".
- Skorzystała jedna osoba z Poznania, jedna z Opola, jedna z Warszawy, dwie osoby z województwa śląskiego, jedna osoba z Olsztyna i jedna z powiatu piaseczyńskiego. Czyli można ocenić, że koszt tej aplikacji, jak podzielimy na liczbę filmików, to jest około 232 tysiące złotych na jeden filmik przesłany do aplikacji - podał wiceminister cyfryzacji.
Aplikacja "Mąż zaufania" miała w założeniu umożliwić mężom zaufania filmowanie prac komisji podczas wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Wówczas za resort cyfryzacji w rządzie Mateusza Morawieckiego był odpowiedzialny Janusz Cieszyński.
Były minister cyfryzacji o aplikacji "Mąż zaufania"
"Aplikacja powstała jako alternatywa dla generującego gigantyczne koszty i wyzwania organizacyjne systemu nagrywania przebiegu głosowania we kilkudziesięciu tysiącach komisji wyborczych" - napisał w mediach społecznościowych Cieszyński w odpowiedzi na zamieszczony film z wypowiedzią Standerskiego.
Dodał, że "do aplikacji swoich mężów zaufania zgłosiły wszystkie ogólnopolskie komitety wyborcze", co oznacza, że "każdy z nich był zainteresowany tym, aby móc, w razie wystąpienia nieprawidłowości, przesłać odpowiednie nagranie do PKW".
"Aplikacja została zbudowana przez należącą w 100-proc. do Skarbu Państwa Państwową Wytwórnię Papierów Wartościowych i oparta o elastyczną technologię chmurową, dzięki której nie trzeba było kupować bardzo drogiej infrastruktury, co do której wykorzystania nie było pewności. Została przygotowana tak, aby można było użyć jej też w kolejnych wyborach, płacąc praktycznie wyłącznie za wykorzystaną przestrzeń dyskową w chmurze" - opisał były minister cyfryzacji.
Napisał, że "niewielka liczba zgłoszeń oznacza, że było mało podejrzeń wystąpienia nieprawidłowości".
Panie Redaktorze, Panie Ministrze,
— Janusz Cieszyński (@jciesz) February 9, 2024
Wypowiedź jest cokolwiek nieprecyzyjna
Aplikacja powstała jako alternatywa dla generującego gigantyczne koszty i wyzwania organizacyjne systemu nagrywania przebiegu głosowania we kilkudziesięciu tysiącach komisji wyborczych. Bo przecież…
"To sukces wszystkich odpowiedzialnych za organizację wyborów - Krajowego Biura Wyborczego, samorządów, obsadzających komisje wyborcze partii oraz mężów zaufania, którzy pracowali wiele godzin po to, aby każdy z nas mógł być pewny, że głosy oddano i policzono w uczciwy sposób" - zaznaczył Cieszyński.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock